Robert Sowa ws. afery podsłuchowej: dzisiaj wszyscy mówią, że to było zaplanowane
- Zapytałem w niedzielę pana oficera, w którym miejscu jestem. On mi powiedział, że jestem dobrym kucharzem, mam fajną restaurację. Tylko, że i pan i ona znaleźliście się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie. Dzisiaj wszyscy mówią, że to było zaplanowane - mówił w rozmowie z TVP Info Robert Sowa, szef restauracji, w której nagrano m.in. rozmowy szefa NBP Marka Belki z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem.
17.06.2014 | aktual.: 17.06.2014 06:56
Sowa wspomina m.in. że praktyką było, że BOR wypraszało z pomieszczenia dla VIP-ów i sprawdzało je. - Tym większe jest dla mnie rozczarowanie, że nie było to aż tak skuteczne, czy panowie aż tak bezpiecznie się tutaj czuli, że to sprawdzanie nie było aż tak dokładne - zaznacza szef restauracji.
Właściciel przyznaje, że w rozmowie z gen. Markiem Dukaczewskim dowiedział się, że sprawdzenie istnienia podsłuchów w kilka minut jest niemożliwe. Tymczasem do restauracji przychodzili biznesmeni z różnego rodzaju urządzeniami.
- Ten VIP-room ma oddzielne wyjście. Można wyjść na parking, ochrona czeka, można wejść do samochodu, ma oddzielną toaletę, żeby nie przechodzić przez całą restaurację - opisuje lokal Sowa. Jednocześnie zaznacza, że nie podejrzewa, aby podsłuchy założył ktoś z jego personelu.
ABW podejrzewa tymczasem, że w nagrywaniu polityków brał udział menadżer restauracji "Sowa & Przyjaciele". Mężczyzna został zatrzymany do przesłuchania, nie ma przedstawionych żadnych zarzutów karnych.
Menadżer, który został zatrzymany do przesłuchania wcześniej pracował w innej, popularnej wśród elity władzy restauracji - była ona prawdziwym przebojem wśród najważniejszych osób w państwie. Bywali w niej m.in. premier Donald Tusk z Januszem Palikotem, czy Radosławem Sikorskim.
Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" pisze o zatrzymaniu jeszcze jednej osoby. Według gazety to major BOR Dariusz P., który od kilku miesięcy jest odsunięty od służby. Informacja ta nie została dotąd potwierdzona.
"Wprost" upublicznił m.in. nagranie z restauracji "Sowa & Przyjaciele", na którym słychać, jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką i byłym ministrem Sławomirem Cytryckim o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS. Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Tygodnik twierdzi, że do rozmowy doszło w lipcu 2013 roku.
Źródło: TVP Info, TVN24