Kaczyński nie pozostawia suchej nitki na JOW‑ach i Misiewiczu
Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Do Rzeczy" odniósł się między innymi do "problemu wizerunkowego", jak określił ostatnie doniesienia medialne dotyczące rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Prezes PiS mówił też o tzw. ustawie warszawskiej.
06.02.2017 | aktual.: 06.02.2017 06:14
Jarosław Kaczyński pytany o sprawę Bartłomieja Misiewicza stwierdził, że "skoro wciąż staje się bohaterem mediów, to nie ma w tym nic dobrego i wierzę, że minister Macierewicz tę sprawę załatwi". - Misiewicz to skądinąd sympatyczny, uprzejmy młody człowiek, bardzo sprawny w tym, czym się zajmuje. I powiedzmy sobie szczerze – to, że poszedł do knajpy i wypił piwo, nie jest zbrodnią, media często robią z igły widły. Chociaż oczywiście wiem, że są też rzeczy poważniejsze i niedobre – na to, by oficerowie meldowali się temu młodemu człowiekowi czy tytułowali go ministrem, nie może być zgody – mówił Jarosław Kaczyński w rozmowie z Kamilą Baranowską w "Do Rzeczy".
Prezes Prawa i Sprawiedliwości tłumaczył też, dlaczego konieczne jest utworzenie metropolii warszawskiej. - W Polsce są dwa ośrodki, które spełniają warunki metropolii europejskiej, czyli mają 2 mln ludności. Skoro zdecydowano o wprowadzeniu metropolii górnośląskiej, to nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy wprowadzić podobnych rozwiązań dla Warszawy. Korzyści są oczywiste. Przy czym to nie będą te rozwiązania, o których teraz się mówi. - zaznaczył.
Jarosław Kaczyński nie pozostawia też suchej nitki na JOW-ach. Pomyśle, na którym Kukiz'15 zbudował swój kapitał polityczny. - Nie będzie żadnych jednomandatowych okręgów wyborczych w gminach, bo to oznaczałoby ogromną dysproporcję w reprezentacji, poza tym jesteśmy przeciwnikami jednomandatowych okręgów wyborczych. Będą normalne wybory proporcjonalne - podkreślił
Dodał też, że projekt tzw. ustawy warszawskiej "to jest wstępna wersja, nad którą trzeba pracować i która przejdzie daleko idące modyfikacje". - Będziemy o tym w stosownym czasie informować. Na pewno nie jest to projekt ostateczny - mówił prezes PiS.
Jarosław Kaczyński skrytykował też w rozmowie z dziennikarką "Do Rzeczy" działania opozycji. - Obecna opozycja pełni wyłącznie funkcję destrukcyjną, w tej sytuacji, będąc poza rządem, sam powinienem być opozycją, elementem kontrolno-krytycznym - powiedział.
Zdaniem Kaczyńskiego dramat obecnego systemu politycznego w 2017 r. wynika z tego, że nie ma normalnej opozycji. "Opozycja totalna to nie jest opozycją, która odgrywa rolę kontrolno-korekcyjną. To jest taka opozycja, która pełni funkcję wyłącznie destrukcyjną, i w tej sytuacji mam poczucie, że będąc poza rządem, sam powinienem być opozycją, elementem kontrolno-krytycznym. Gdyby była inna opozycja, zwalniałaby mnie z tego obowiązku" - powiedział.
Według niego nie można się ciągle przejmować tym, co opowiada opozycja, "bo to są w ogromnej części rzeczy oderwane od rzeczywistości i niekiedy absurdalne z punktu widzenia tego, co się działo w ciągu ostatnich 10 lat". "Ostatnio usłyszałem, jak Rafał Trzaskowski wytykał któremuś z naszych posłów, że to jest śmieszne, iż ciągle odwołujemy się do tego, co działo się za ich rządów. Szkoda, że sam zapomniał, iż Platforma w ciągu swoich ośmiu lat ciągle odwoływała się do naszych dwóch lat rządów" - zaznaczył prezes PiS.
Kaczyński odniósł się także do krytycznych głosów opozycji ws. pomysłu PiS o utworzeniu metropolii warszawskiej. "Ta krytyka, zwłaszcza formułowana przez Platformę, która od lat mówi o potrzebie budowania metropolii, jest dosyć zabawna. Każde nasze działanie bez względu na to, czy jest słuszne i potrzebne czy nie, spotka się z krytyką i zarzutami, że mamy jak najgorsze intencje. Czy z tego względu mamy zaprzestać realizacji pomysłów, które uznajemy za konieczne z punktu widzenia samorządu i rozwoju kraju?" - pytał.
- Ten sam zarzut, że chodzi przede wszystkim o interes polityczny, pojawia się przy okazji pomysłu ograniczenia kadencyjności wójtom, burmistrzom i prezydentom miast. To jest sprawa omawiana w Polsce, nie tylko w naszej partii, od przeszło 10 lat. My w końcu na to się zdecydowaliśmy, bo doszliśmy do wniosku, że patologizacja sporej części samorządów zaszła tak daleko, iż trzeba to w końcu przeciąć. I w ten sposób to przecinamy. Warto, żebyśmy zdali sobie sprawę, że są wciąż w Polsce gminy, w których do dziś rządzą ci sami ludzie, którzy w 1973 r., będąc młodymi działaczami partii, zostawali naczelnikami tych gmin. To nie jest normalne - uważa Kaczyński.
Dopytywany, dlaczego PiS upiera się, by wprowadzić te zmiany już od najbliższych wyborów, tak by kandydować nie mogli ci, którzy dziś sprawują władzę drugą kadencję, odpowiedział: "ponieważ, nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy powstrzymywać w tej chwili w Polsce proces przemian, oczyszczania państwa, reorganizacji, doprowadzenia do tego, że definicja o Polsce, jako "kupie kamieni" przestanie być aktualna i odpowiadać rzeczywistości". - Polskę trzeba radykalnie przebudować i konstrukcja ustroju posttotalitarnego musi być ostatecznie odrzucona. Chociaż, oczywiście, projekt zapewne będzie oceniał Trybunał Konstytucyjny i jego opinia będzie decydująca. (...) - dodał lider PiS.
Zobacz także: Miller: Jarosław Kaczyński powinien być premierem