PolskaJasnowidz: w sprawie Magdy zdarzyło się coś dziwnego

Jasnowidz: w sprawie Magdy zdarzyło się coś dziwnego

Krzysztof Jackowski, znany jasnowidz z Człuchowa twierdzi, że chciał zaangażować się ws. zniknięcia półrocznej Magdy z Sosnowca, ale wydarzyło się - jak mówi - coś dziwnego. - Za pośrednictwem dziennikarzy oferowałem rodzinie swoją pomoc, ale wygląda na to, że oni nie chcą z niej skorzystać. Dziadek Magdy, który umówił się ze mną na spotkanie, nie przyjechał. Nie wiem co się stało. To zaskakujące! - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską wizjoner.

Jasnowidz: w sprawie Magdy zdarzyło się coś dziwnego
Źródło zdjęć: © http://www.slaska.policja.gov.pl

31.01.2012 | aktual.: 03.02.2012 19:11

"Dziadek Magdy chciał się ze mną spotkać, ale nie przyjechał"

Jasnowidz opowiada, że dwa dni po zaginięciu dziecka, skontaktował się z nim dziadek dziewczynki. - Poprosił mnie o rozmowę, umówiliśmy się na konkretny termin. Zadeklarowałem, że pomogę bezinteresownie, a jedyną rzeczą, której potrzebuję, jest przedmiot należący do dziewczynki. Dziennikarz jednego z tabloidów dowiedział się od rodziny dziecka, że mamy się spotkać i zapytał mnie, czy nie miałbym nic przeciwko jego obecności. Zgodziłem się. Jak się jednak okazało, dziadek Magdy nie przyjechał. Gdy zadzwoniłem do niego, aby zapytać dlaczego się nie pojawił, stwierdził, że nie jest w stanie - mówi Jackowski.

Jackowski dodaje, że dziennikarz próbował potem skontaktować się z rodziną. - Ojciec dziecka powiedział mu, że nic nie wie o żadnym spotkaniu. Na pytanie, czy rozważają skorzystanie z pomocy jasnowidza, odpowiedział, że nie myślał o tym - relacjonuje Jackowski.

- Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, co ukazało się pod koniec tygodnia w "Dzienniku Zachodnim". W wywiadzie udzielonym gazecie, rodzice stwierdzili, że... próbowali się ze mną kontaktować, ale, że to niby ja odmówiłem pomocy. Przecież to nieprawda! Oferowałem pomoc i podtrzymuję tę propozycję - jestem do dyspozycji - mówi jasnowidz.

Krzysztof Jackowski podkreślił, że chętnie pomoże rodzinie Waśniewskich. - Niestety, mimo moich apeli w prasie lokalnej, nadal nie ma odzewu ze strony rodziców i dziadków. Szkoda, bo być może moja pomoc mogłaby się okazać przydatna. Jedyne, czego potrzebuję, to rzecz należąca do dziecka. Bez tego trudno wiele powiedzieć - mówi. Zastrzega też, że jeśli miałby przeprowadzić wizję, chciałby mieć osobisty kontakt z rodzicami dziecka.

Jasnowidz twierdzi, że jest w kontakcie ze śląską policją: - W niedzielę dzwonił do mnie policjant z Katowic i powiedział, że jeśli poszukiwania dziecka nie przyniosą rezultatu, sięgną po moją pomoc.

Co się stało z Magdą?

Krzysztof Jackowski pytany o swoje pierwsze odczucia po zaginięciu Magdy, mówi: - Mam swoje zdanie, ale nie chciałbym spekulować, bo niewykluczone, że mogłem się zasugerować publikacjami prasowymi. Szum medialny bardzo utrudnia rozwikłanie tej zagadki. Pytany o to, czy dziecko mogło zostać wywiezione do innego kraju, twierdzi, że nie. - Według mnie jest ono w kraju, w Sosnowcu. Czuję, że wyjaśnienie tej sprawy bardzo zaskoczy opinię publiczną, jestem pewien, że policjanci ją wyjaśnią, bo są na dobrym tropie. Zbyt wiele błędów popełniły osoby, które stoją za zniknięciem dziecka - podkreśla.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (4641)