Balcerowicz WP: budżet na 2009 rok testem dla PO
Budżet na 2009 rok będzie takim testem dla PO i mam nadzieję, że to będzie budżet rozwoju, który odbije reformy prowadzące do większego zatrudnienia w Polsce, a w konsekwencji do mniejszych wydatków socjalnych i mniejszego deficytu - powiedział prof. Leszek Balcerowicz. Przez cały tydzień będziemy prezentować kolejne części rozmowy z prof. Balcerowiczem. Już jutro były prezes NBP będzie opowiadał o tym, co robił przez ostatni rok i czy tęskni za światem polityki.
WP: Agnieszka Niesłuchowska: Przejdźmy teraz do oceny PO, wiele mówiło się o cudzie, Irlandii. Mimo wszystko eksperci uważają, że premier może potknąć się na światowej dekoniunkturze, oporowi biurokracji, wrogim związkom zawodowym i opozycji. Który z tych elementów pana zdaniem może najbardziej zagrażać premierowi?
Leszek Balcerowicz: Najbardziej szkodzi brak reform, bo bez reform nie będzie cudu. Polska nie ma jeszcze takiego ustroju gospodarczego, który by systematycznie przez wiele lat prowokował szybki wzrost. Sporo brakuje nam do tygrysów gospodarczych. Najbardziej jeżeli chodzi o sytuację finansów publicznych, bo tu mamy ogromne podatki. Dlaczego? Bo mamy jeszcze większe wydatki budżetu, które w wielu wypadkach są źle wykorzystywane. Te ogromne wydatki powodują wysokie podatki i na dodatek deficyt, co oznacza, że dług publiczny rośnie. Bez rozwiązania tego problemu tak, aby podatki mogły się odpowiedzialnie obniżać a deficyt zanikał, obawiam się, że Polska nie utrzyma dobrego tempa rozwoju gospodarczego przez dłuższy czas.
W Polsce za mało ludzi pracuje, bo wcześniej się przechodzi na emeryturę. Sporo młodych ludzi ani się nie uczy, ani nie pracuje. Jeżeli mało ludzi pracuje, jeśli jest sytuacja, że ok. 52% ludzi zdolnych do pracy pracuje oficjalnie to znaczy, że każdy statystycznie pracujący ma na swoim utrzymaniu prawie jednego statystycznie nie pracującego. W tej sytuacji trudno się dziwić, że mamy wysokie podatki, ale to się da zmienić. Trzeba usunąć bodźce, które skłaniają ludzi do tego by niepracować, a korzystać z różnych zasiłków, które opłacają inni ludzie. To znaczy stworzyć system, w którym ludzie będą sami chcieli później przechodzić na emeryturę, czyli dokończyć reformę emerytalną.
WP: A czy jakieś konkretne działania rządu Donalda Tuska upewniły pana, że może dojść do przemian?
- Jeśli chodzi o budżet to wiadomo, że było za mało czasu, aby zmienić go na obecny rok. Nowy rząd powstał na początku listopada, więc pola manewru nie było. Dlatego budżet na 2009 rok będzie takim testem i mam nadzieję, że to będzie budżet rozwoju, który odbije reformy prowadzące do większego zatrudnienia w Polsce, a w konsekwencji do mniejszych wydatków socjalnych i mniejszego deficytu. Druga rzecz, która jest przed nami to przedstawienie pełnej analizy podatkowej, żeby to się nie sprowadzało tylko do haseł – "liniowy", "15%". Tu czas na poważniejszą debatę.
Priorytetem jest również deregulacja, czyli usunięcie szkodliwych przepisów. I w końcu prywatyzacja. Tu nie ma co filozofować, tylko trzeba to robić, ale żeby móc robić, trzeba mieć fachowców, którzy znają się na prywatyzacji nie od strony teoretycznej, ale od strony praktycznej.
WP: Mówiąc o tym, czym powinien się zająć rząd, może kilka słów o pracy parlamentu. Przez pierwsze 100 dni pracy Sejm uchwalił tylko 28 ustaw. Jak pan ocenia tempo prac parlamentu?
- A może to dobrze, że tylko tyle ustaw? Dobre prawo to jest takie prawo, które jest dobrej jakości i nie trzeba go zmieniać. Polski problem to nie jest za mało prawa, ale za dużo złego prawa – takiego, które było partactwem. W każdej firmie, mamy systemy kontroli jakości, bo inaczej się zbankrutuje, ale ponieważ parlament ma monopol, nie ma konkurencji, to tam trzeba wprowadzić systemy kontroli jakości.
Weźmy przykład złego prawa. Pamiętam, że uchwalono ustawę, która ograniczała tworzenie hipermarketów i wszyscy eksperci mówili, że ta ustawa jest zła i korupcjogenna, ale ją uchwalono. Dlaczego? Bo taki był układ politycznych interesów. Przecież to jeden z posłów Samoobrony, właściciel jakiegoś sklepu, przeforsował tę ustawę. To był ordynarny lobbing. I teraz czas najwyższy, aby obecna koalicja usunęła złe prawo, łącznie z tą ustawą o rystrykcjach nakładanych na budowę hipermarketów.
WP: Tak właśnie uważają politycy PO, którzy mówią, że nasze prawo jest przeregulowane.
- Ale to przeregulowanie bierze się w dużej mierze z tego, że my wybieraliśmy do tej pory źle. Żeby mieć dobry produkt to trzeba mieć dobrego producenta.
Rozmawiała: Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska