Stale dostawał nagrody pieniężne
"Statystycznie niemal co dwa miesiące - pisał Sławomir Cenckiewicz - Kukliński dostawał nagrody finansowe (od 2,5 tysiąca do 4 tysięcy złotych) i pisemne pochwały od przełożonych. A to za przygotowanie ćwiczeń, za zaangażowanie w prace sztabowe i operacyjne, za wkład pracy czy przygotowanie posiedzenia Rady Wojskowej Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego, a opiniujący go przełożeni - głównie szef Sztabu Generalnego generał Florian Siwicki i jego zastępcy - ścigali się między sobą na pochwały".
Sprawy finansowe pułkownika do dzisiaj rozpalają emocje. Jego przeciwnicy twierdzą, że brał pieniądze od CIA, podczas gdy obrońcy uważają, że przekazywał materiały nieodpłatnie - pisze Sławomir Koper. Sam zainteresowany twierdził, iż od Amerykanów nigdy nie wziął żadnej gotówki, co potwierdzał prowadzący go agent CI A, David Forden: "Nikt mu za to nie płacił. Bardzo szybko zrozumieliśmy, zarówno ja, jak i moi koledzy, że mógłby to potraktować jako zniewagę".
Poziom życia rodziny Kuklińskich oceniano bardzo różnie. W czasach gdy mieszkali w służbowym lokalu przy ulicy Olbrachta w Warszawie, ich znajomi z kręgów oficerskich określali jego wyposażenie jako przeciętne. Natomiast gościom niezwiązanym z wojskiem mieszkanie Kuklińskich wydawało się niemal luksusowe. Najwyraźniej ocena zależała od standardów przyjętych w danym środowisku. 10 lat po powrocie Kuklińskiego z Wietnamu jego rodzina przeprowadziła się do willi, a właściwie do segmentu na Nowym Mieście. Była to niezwykle ekskluzywna lokalizacja, w samym centrum Warszawy, a jednocześnie przy cichej i spokojnej uliczce.
"Mieszkałem przy ulicy Rajców 11, na Nowym Mieście, w domu zbudowanym w latach siedemdziesiątych przez Oficerskie Spółdzielcze Zrzeszenie Budowy Domów Jednorodzinnych 'Skarpa' - wspominał pułkownik. - Mój dom, jeden z ośmiu, wybudowałem przez sześć lat z pieniędzy za sprzedany jacht, z rekompensaty za rezygnację z kwatery wojskowej, która mi przysługiwała - a to było 30 procent wartości domu, płatne z góry - z pożyczki hipotecznej oraz z pracy mojej, żony i synów".
Na zdjęciu: Marcin Dorociński i Patrick Wilson na planie filmu "Jack Strong" w reżyserii Władysława Pasikowskiego.