Nie każdej partnerce odpowiadało zbliżenie w samochodzie czy na ściółce leśnej
Kiedy czyta się zeznania jego partnerek, można jednak odnieść wrażenie, że pułkownik rzeczywiście lubił przygody męsko-damskie i chyba specjalnie nie wzdragał się przed nawiązywaniem nowych znajomości. Problemem było jednak to, że niektóre panie nie zgadzały się na prymitywne warunki intymnych spotkań. Wprawdzie wspólne wyjazdy do lasu można uznać za przejaw romantyzmu, ale nie każdej partnerce odpowiadało zbliżenie erotyczne w samochodzie czy na ściółce leśnej. Mirosława G., która poznała go w sierpniu 1981 r., miała ochotę na skonsumowanie znajomości, ale niekoniecznie w takim miejscu.
"Przyjechał wieczorem około godziny 17.00 w pobliże mojego domu - opowiadała. - Następnie płk Kukliński powiedział, że pojedziemy na spacer poza Warszawę. Pamiętam, że pojechaliśmy przez Bemowo i po przejechaniu około 40 kilometrów zatrzymaliśmy się na skraju Kampinosu. Płk Kukliński wprowadził samochód pomiędzy drzewa tak, aby nie był widoczny z drogi. Pozamykał okna od samochodu, włączył magnetofon, z tym że zasłonił skalę odbiornika tak, aby nie było widać światła. W samochodzie piliśmy wino, słuchaliśmy muzyki i całowaliśmy się. Z jego zachowania wynika, że dążył do zbliżenia intymnego, jednak oświadczyłam mu stanowczo, że nie odpowiadają mi takie warunki".
Kukliński nie zmieniał obyczajów aż do chwili wyjazdu z Polski. Z Mirosławą G. spotkał się kolejny raz na kilka dni przed ewakuacją, w dniu Wszystkich Świętych. Ponownie pojechali za miasto i znów pani Mirosława odmówiła, tłumacząc, że seks w lesie jej nie interesuje. Wobec tego umówili się, że "spotkają się pod koniec tygodnia i pojadą na całą noc do jakiegoś motelu". A kiedy nie zadzwonił, pani G. uznała, że pułkownikowi brakuje taktu...
"Około 13 lat temu byłam na wczasach w Międzyzdrojach - zeznawała w lutym 1982 r. Urszula M. - Podczas pobytu na wczasach poznałam i zaprzyjaźniłam się z Barbarą J. Wspólnie chodziłyśmy na spacery. W czasie jednego ze spacerów poznałyśmy płk. Kuklińskiego. (...) Barbara umówiła się z pułkownikiem Kuklińskim i po powrocie do Warszawy zaczęli się spotykać". W ten sposób rozpoczęła się zapewne największa miłość płk. Kuklińskiego. Młodsza o 16 lat Barbara J. stała się jego nieodłączną towarzyszką, o wiele bliższą niż małżonka. Nie planowali jednak wspólnej przeszłości.
"Kukliński nigdy nie obiecywał J. zawarcia związku małżeńskiego i ona o tym doskonale wiedziała - potwierdzał płk Włodzimierz Bauer. - Barbara nie mogła mieć dzieci. (...) Z opowiadań Kuklińskiej wiem, że orientowała się ona w kontakcie prywatnym jej męża z Barbarą J.". Nie wiadomo, jak na losy ich związku wpłynęła bezpłodność Barbary. Sądząc po częstych wzmiankach na ten temat w wypowiedziach jej znajomych, bardzo to przeżywała. Tym bardziej że pośrednim sprawcą nieszczęścia był sam Kukliński, który miał ją zmusić do aborcji, gdy zaszła z nim w ciążę. Nie myślała jednak o rozstaniu z pułkownikiem, albowiem wydaje się, że on również był miłością jej życia. Zapewne z tego właśnie powodu obojgu zdarzało się zapominać o otaczającym ich świecie.
"W czasie spaceru Ryszard powiedział mi - opowiadała Urszula M. - że (kiedyś) otrzymał propozycję wyjazdu na placówkę dyplomatyczną. W związku z tym mieli go wezwać gdzieś na rozmowę. W trakcie tej rozmowy, jak wynikało z wypowiedzi Ryszarda, pokazano mu film, na którym uwidoczniony był on i Barbara, jak biegają nago po lesie. To właśnie miało zadecydować o tym, że nie wysłano go na placówkę dyplomatyczną".
Na zdjęciu: Marcin Dorociński, który w filmie "Jack Strong" Władysława Pasikowskiego wcielił się w rolę płk. Kuklińskiego oraz Maja Ostaszewska grająca jego żonę.