Uważał, że kobieta ma zajmować się domowym ogniskiem, troszczyć się o męża i wychowywać dzieci
O roli kobiet miał wyobrażenie tradycjonalistyczne, to znaczy: polityka i świat pracy to rzecz mężczyzny, zaś kobieta ma zajmować się domowym ogniskiem, troszczyć się o męża i wychowywać dzieci. "Świat mężczyzny jest ogromny, jeśli porównać go ze światem kobiety: mężczyzna jest pochłonięty swoimi obowiązkami i tylko od czasu do czasu ulatuje myślą ku kobiecie. Zaś dla kobiety światem jest mężczyzna i tylko czasami jej myśl ucieka ku innym sprawom. Na tym polega ogromna różnica". Powtarzał też, że kobiety są zdane na męską ochronę, a bez niej są zgubione: "Dlatego niewiasta kocha bohatera, on jej daje poczucie bezpieczeństwa, ona pragnie mężczyzny heroicznego". W świecie wyobrażeń Hitlera nie było miejsca na partnerskie relacje między mężczyzną a kobietą. Już we wczesnych latach postanowił w duchu zrezygnować z małżeństwa i życia rodzinnego. Gdy w czerwcu 1924 r. w Landsbergu Rudolf Hess rzucił propozycję, żeby z Wiednia sprowadzić do Monachium siostrę Hitlera, Paulę, ten "stanowczo odmówił, wyraźnie
przerażony". Tłumaczył Hessowi, że oznaczałoby to dla niego "obciążenie i przeszkodę". Siostra mogłaby bowiem chcieć wpływać na jego decyzje. "Mówi, że z tego samego powodu nie żeni się i unika - jak zaznaczył - silniejszych podniet ze strony płci pięknej. Zależy mu na tym, żeby w każdej chwili móc stawić czoła wszelkim niebezpieczeństwom i w razie potrzeby umrzeć, bez najmniejszej myśli ludzkiej, osobistej". Od zasady tej - nie wiązać się poprzez małżeństwo z kobietą, żeby względy osobiste nie ograniczały mu swobody w działaniach politycznych - Hitler odstąpił dopiero krótko przed swoim samobójstwem w bunkrze Kancelarii Rzeszy.
Gdy Hitler wyszedł z landsberskiej twierdzy, w monachijskich kręgach narodowosocjalistycznych rozeszła się pogłoska o jego planach, żeby związać się z Erną Hanfstaengl, siostrą Ernsta ("Putziego") Hanfstaengla. Plotki takie powtarzały się, więc na początku marca 1925 r. Hitler zdecydował się na oficjalne dementi: "Jestem tak mocno ożeniony z polityką, że nie sposób mi myśleć jeszcze o jakichś 'zaręczynach'".
Nie wykluczało to jednak osobistych relacji z kobietami. Wprawdzie po uwolnieniu z Landsbergu, jeżdżąc ze swoim nowym szoferem, przystojnym Emilem Maurice'em, Hitler pozwalał mu podrywać dziewczęta na potęgę. Ale, jak dowiedziała się od Maurice'a Christa Schroeder, wieczorami po zebraniach jedynie siedzieli w damskim towarzystwie i rozmawiali. Zdarzało się, że panie dotrzymujące im towarzystwa otrzymywały od Hitlera pieniądze, lecz nigdy nie żądał on w zamian żadnych "usług". Raczej więc zależało mu na tym, aby po męczących przemówieniach zrelaksować się w towarzystwie pięknych kobiet. Co do "kwestii seksualnej", to w czerwcu 1945 r. Maurice oświadczył na przesłuchaniu, że z całą pewnością "w żadnej z rozmaitych, krótszych i dłuższych miłostek Hitlera nie doszło do kontaktów intymnych".
To samo można chyba powiedzieć o romansie z Marią Reiter, którą Hitler poznał jesienią 1926 r. w Berchtesgaden - kończąc tam drugi tom "Mein Kampf". Istnienie tej jego "nieznanej kochanki" wyszło na jaw dopiero w 1959 r., gdy ilustrowane czasopismo "Stern" zamieściło doniesienie o "sensacyjnym odkryciu". Artykuł zawierał relację głównej bohaterki, mieszkającej podówczas skromnie na przedmieściach Monachium. Nawet jeśli niekoniecznie trzeba dawać wiarę wszystkim zamieszczonym tam rewelacjom, jest to pod wieloma względami cenne źródło informacji na temat pełnego kompleksów stosunku Hitlera do kobiet.