Sekret Hitlera: kochał się w mężczyznach, ale musiał poskromić namiętność do własnej płci?
Szybko upadła hipoteza, krążąca zwłaszcza wśród emigrantów, że Hitler miał preferencje homoseksualne. Stała się ona centralnym przedmiotem obszernej analizy w książce Lothara Machtana Hitlers Geheimnis ("Sekret Hitlera") z 2001 r. Jak wyjaśnił sam autor, chodziło mu o wykazanie, "że Hitler kochał się w mężczyznach (...) i że trzeba o tym wiedzieć, jeśli chce się zrozumieć jego osobę i jego karierę". Hitler musiał jednak, zdaniem Machtana, "poskromić namiętność do własnej płci", gdyż "homoseksualizm stanowił śmiertelnie groźną ułomność z punktu widzenia jego politycznej kariery". Zaś "epatowanie imponującą męskością było u niego jedynie wyrazem kurczowego maskowania swojej zniewieściałej natury". Machtan próbował uwiarygodnić swoją interpretację na zasadzie dowodzenia poszlakowego, ale ostatecznie nie udało mu się przedstawić ani jednego faktu, który dowodziłby, że domniemany homoseksualizm Hitlera jest czymś więcej niż zwykłą spekulacją.
Inna kuriozalna hipoteza w obszernym zbiorze domysłów na temat płciowości Hitlera twierdzi, że był on mężczyzną pozbawionym jakichkolwiek potrzeb seksualnych. Przypuszczenie to opiera się na słowach jego wieloletniej sekretarki Christy Schroeder, która stosunek swojego "szefa" do płci pięknej określiła zwięźle: "Potrzebował erotyki, ale nie seksu". Według niej Hitler "znajdował zaspokojenie w ekstazie tłumów", zaś wszelkie jego relacje z kobietami miały charakter "platoniczny". Podszedł tym tropem Joachim Fest, interpretując tryumfy Hitlera na mównicach jako "zastępczą czynność niewykorzystywanej seksualności". Z takim spojrzeniem na sprawę łączy się spopularyzowany już pogląd, że Hitler, egoman owładnięty poczuciem własnej misji, był niezdolny do nawiązywania emocjonalnych relacji z kobietami. "Hitler kochał tak naprawdę tylko siebie". Pogląd ten owszem, brzmi przekonująco, ale raczej nie wystarczy do wyjaśnienia dziejów romansów Hitlera, obfitujących w kompleksy.
Można przyjąć za pewnik, że Hitler był jak najbardziej wrażliwy na niewieście wdzięki. "Jakież to na świecie są piękne kobiety!", rozmarzył się pod koniec stycznia 1942 r. w Wilczym Szańcu. "Siedzieliśmy kiedyś w rajcowskiej piwnicy w Bremie. Nagle weszła jakaś kobieta: jakby otwarły się wrota Olimpu! Po prostu cudownie piękna! Goście poodkładali noże i widelce, a spojrzenia utkwili w tej kobiecie. No, a potem w Braunschweigu! Czyniłem sobie później gorzkie wyrzuty! A wszyscy moi towarzysze odczuli to, co ja: do mojego samochodu podskoczyło blondwłose stworzenie, żeby wręczyć mi bukiet kwiatów; każdy zapamiętał tę chwilę, ale nikomu nie przyszło do głowy poprosić dziewczynę o jej adres, żebym mógł jej napisać słowo podziękowania. Jasnowłosa, wysoka i przepiękna!".