"Zwyrodnialcy za kratami". Kłopoty matki 2-latka nagranego w pralce
"Dla żartu"
Kara nawet 10 lat więzienia grozi trzem młodym mężczyznom z Radomia, którzy zamknęli 2-latka w pralce. Śledczy sprawdzają też, czy matka nie zaniedbała swoich obowiązków. - Kobieta i dziecko zostali objęci nadzorem kuratora - mówi WP sędzia Arkadiusz Guza. Ruszyło również postępowanie ws. ograniczenia praw rodzicielskich matki.
W czwartek radomski sąd wszczął dwa postępowania ws. bulwersującej sprawy 2-letniego Kacperka zamkniętego w pralce. Chodzi o ustalenie, czy matka nie zaniedbała swoich obowiązków i czy nie powinna mieć ograniczonych praw rodzicielskich.
- Drugie postępowanie dotyczy objęcia kobiety nadzorem kuratora, który wyda opinie na temat jej relacji z dzieckiem - wyjaśnia Wirtualnej Polsce Arkadiusz Guza, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Radomiu.
Służby zajęły się sprawą po tym, jak do policji w Radomiu zaczęły wpływać sygnały od użytkowników portali społecznościowych, gdzie zamieszczono szokujący film. Na nagraniu z telefonu komórkowego widać 2-letniego chłopca zamkniętego w pralce, a w tle słychać męskie głosy i niewybredne żarty.
- Dziecko uwięzili trzej mężczyźni w wieku od 20 do 23 lat. Jeden z nich jest partnerem matki dziecka. Wszyscy trzej usłyszeli zarzuty. Dwóch zostało tymczasowo aresztowanych - wyjaśnia Wirtualnej Polsce Janusz Kaczmarek, Prokurator Rejonowy w Radomiu. Dziecko nie odniosło obrażeń cielesnych.
Do sądu wpłynął też wniosek od pracowników opieki społecznej w Radomiu, którzy chcą, aby kobieta, jak najszybciej przestała opiekować się Kacprem. Twierdzą, że w wypowiedziach medialnych po wybuchu afery broniła mężczyzn, którzy zamknęli malca w pralce.
- Uważamy, że istnieje zagrożenie dla życia i zdrowia chłopca. Kobieta nie jest przygotowana do właściwej opieki nad synkiem - przekonuje w rozmowie z TVN24 Włodzimierz Wolski z Centrum Interwencji Kryzysowej w Radomiu.
Tymczasem na jaw wychodzą kolejne fakty, które wskazują, że wcale nie musiał być to tylko żart, jak utrzymywali podczas przesłuchań trzej młodzi mężczyźni.
"Papieros w ustach, mocz w kubku"
Ekspertyza biegłych psychologów oraz przesłuchania bliskich i sąsiadów - to kolejne działania śledczych i sądu.
Żaneta D. 21-letnia matka dziecka zeznała, że jej partner Tomasz K. nic nie wiedział o zajściu. Według ustaleń prokuratury jednak dziecko do pralki miał wsadzić właśnie konkubent, a jego 22-letni kolega nagrywał zdarzenie telefonem komórkowym. Kobieta miała być w tym czasie w pracy.
Film w internecie zamieścił kolega matki chłopca. Mężczyzna zrobił to, bo między nim a partnerem 21-latki doszło do sprzeczki w innej sprawie. Ujawnienie nagrania miało być formą zemsty.
"Zwyrodnialcy", "psychopaci za kratami" i "obrzydliwy żart" - krzyczą nagłówki tabloidów, a podobne określenia słychać też w rozmowach na ulicach Radomia.
- Sprawdzamy, czy kobieta faktycznie była zmuszona do pozostawiania dziecka pod opieką tych osób. Wiemy, że kobieta jest po rozwodzie, a ojciec biologiczny dziecka został pozbawiony praw rodzicielskich. Musi więc pracować, żeby się utrzymać. To trudna sprawa - stwierdza prokurator Kaczmarek.
Śledztwo zostało objęte nadzorem prokuratora generalnego. Śledczy nie chcą informować o zakresie tych konsultacji między prokuratorami. Nie ujawniają też dodatkowych informacji o innych dowodach na znęcanie się nad chłopczykiem.
Z nieoficjalnych doniesień wynika, że mężczyźni nie tylko zamknęli Kacperka w pralce, ale jeden z nich miał oddać mocz do kubka 2-latka. Inne zdjęcie udostępnione w sieci pokazywać mają chłopczyka z papierosem w ustach.
Ile to trwało?
Film z pralką nagrano 13 maja. Śledczy sprawdzają, czy dziecko wcześniej nie było nękane psychicznie.
W sieci pojawił się również zrzut ekranu z rozmowy znajomych z bliskiego otoczenia zatrzymanych, w której mowa o duszeniu dziecka pod wpływem narkotyków (według ustaleń internautów sprawcą tego znęcania miał być sam ojciec malca).
Mężczyźni usłyszeli zarzuty znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem i narażenia go na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - wyjaśnia szef radomskiej prokuratury.
Za takie przestępstwo kodeks karny przewiduje nawet 10 lat więzienia.