Związały się z nigeryjskimi islamistami. "Foreign Affairs" ujawnia, czym Boko Haram kusi kobiety
• "Foreign Affairs" opisuje kobiety, które dobrowolnie wyszły za mąż za islamistów Boko Haram
• Ci nigeryjscy sprzymierzeńcy IS są oskarżani o brutalne rajdy, zamachy i porwania
• Mimo to, niektóre Nigeryjki decydują się związać z bojownikami
• Według amerykańskiego magazynu istotne do pokonania Boko Haram jest zrozumienie ich motywów
Setki porwanych Nigeryjek, młodych kobiet i dzieci. Wiele z nich zmuszonych do małżeństw ze swoimi oprawcami. Brutalnie gwałcone, wykorzystywane jako niewolnice w ukrytych w gęstych lasach obozach islamistów, a nawet podczas walk, by nosić amunicję czy wciągać w pułapki członków cywilnych grup obrony. Tak życie w niewoli Boko Haram - nigeryjskich sprzymierzeńców Państwa Islamskiego - opisywały osoby, którym udało się z niej uciec lub zostały odbite przez nigeryjskie wojsko.
Choć Boko Haram powstało już kilkanaście lat temu, a krwawą kampanię na północy Nigerii prowadzi od 2009 r., naprawę głośno zrobiło się o nich dopiero przed dwoma laty. Porwali wówczas ze szkoły w Chibok 276 uczennic. Najmłodsze dziewczynki miały ledwie 12 lat. Na świecie zainicjowano wówczas kampanię apelującą o uwolnienie uczennic z Chibok. Choć kilkudziesięciu z nich udało się szybko zbiec islamistom, ponad 200 dziewczynek wciąż pozostawało w rękach porywaczy. Według niedawno opublikowanego nagrania Boko Haram, część z nich miała zginąć później w nalotach na islamistów, a 40 uczennic stało się "żonami" bojowników (czytaj więcej)
.
Brutalność, porwania, wykorzystywanie seksualne, których dopuszczają się nigeryjscy fanatycy od dawna nie są więc tajemnicą. Okazuje się jednak, że są też kobiety, które dobrowolnie godzą się na małżeństwa z członkami Boko Haram. Dlaczego i jak bardzo istotne jest zrozumienie ich motywów - to pytania, na które próbuje odpowiedzieć niedawno opublikowany reportaż amerykańskiego magazynu "Foreign Affairs".
Kieszonkowe i prezenty
Autorka materiału "FA", Hilary Matfess, rozmawiała z żonami bojowników, które - jak opisuje - zostały "uratowane" przez nigeryjskie wojsko podczas rajdów na obozy Boko Haram. Matfess przyznaje, że część z nich wcale nie została przymuszona do małżeństw z islamistami, ale same się na nie zdecydowały.
Jedna z rozmówczyń magazynu, Aisza, opisała, jak do jej wioski przy granicy z Kamerunem przyjechali przed czterema laty bojownicy, obiecując lepsze jedzenie i pieniądze dla żon. Aisza rozwiodła się ze swoim ówczesnym mężem i dołączyła do islamistów. Sama też wybrała sobie nowego męża, dowódcę jednej z komórek organizacji. Kobieta opowiadała, że dostała od przyszłego męża niemały jak na nigeryjskie standardy posag, a po ślubie otrzymywała kieszonkowe i prezenty. Jak tłumaczy "FA", były to najpewniej zdobycze z ataków islamistów.
Żony bojowników przyznawały, że islamiści stosowali prawo szariatu i surowe kary za przewinienia. Kobiety, z którymi rozmawiało "FA", były jednak zadowolone, że nie musiały wykonywać ciężkiej pracy na roli, a jedynie dbać o dom. Nawet czyściły broń swoim mężom.
Zamachowczynie
Aisza miała także wytłumaczenie dla rosnącej liczby zamachowczyń samobójczyń, które Boko Haram wysyła na krwawe misje. Twierdziła, że to ochotniczki lub dzieci, które chciały pomścić śmierć bliskich zabitych w operacjach rządowych sił bezpieczeństwa.
Według danych ONZ w Boko Haram stało w ubiegłym roku za ok. 150 samobójczymi zamachami w Nigerii, Kamerunie i Czadzie. 44 z nich miały dokonać dzieci, w większości dziewczynki.
Fala samobójczy ataków, które przeprowadzali nieletnich, sprawiła, że - jak tłumaczył przedstawiciel UNICEF-u Manuel Fontaine - "niektóre wspólnoty zaczynają widzieć w dzieciach zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa". Podobnie dzieje się z porwanymi kobietami, które zostały odbite lub udało im się uciec.
W kwietniu tego roku "The Washington Post" opublikował materiał, który ukazuje, jak trudno się takim osobom ponownie zintegrować ze społeczeństwem. Ich dawne domy, a nawet całe wioski najczęściej zostały zniszczone, mężowie i rodziny zamordowani lub przepadli bez wieści, służby bezpieczeństwa z obawy przed zamachami traktują je jak podejrzanych i z tych samych powodów odsuwają się od nich także inni ludzie.
Tymczasem "FA" podkreśla, że zrozumienie motywów kobiet świadomie popierających Boko Haram jest istotne do rozprawienia się z tą organizacją. I nie jest to tylko bieda, która pcha Nigeryjki ku wizji łatwiejszego życia, ale także brutalność rządowych wojsk, również oskarżanych o wykorzystywanie kobiet.