Znany egzorcysta przed sądem. Ta sprawa powinna wywołać refleksję nad egzorcyzmami [OPINIA]
Jednemu z najbardziej znanych polskich egzorcystów i popularnych duchownych zostały postawione zarzuty dotyczące nieodpowiedniego zachowania wobec osób małoletnich w Wielkiej Brytanii. To informacja niewątpliwie wstrząsająca — pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Wielu, bardzo wielu polskich katolików, uznaje księdza Piotra Glasa za jeden ze swoich najważniejszych autorytetów. Jego książki — a wiem to, bo jestem współautorem dwóch z nich — rozchodzą się w ogromnych nakładach i dla wielu są ważną strawą duchową. Duchowny ten uczestniczył też w ogromnych wydarzeniach ewangelizacyjnych, był ich twarzą, a dla wielu wierzących był ostatnim ratunkiem w trudnych sytuacjach duchowych. Zarzuty postawione przez policję mogły więc wywołać wstrząs.
Inni, co też widać w reakcjach na to wydarzenie, przyjęli je jako ostateczny dowód na fałszywość Kościoła, a także na głęboką hipokryzję instytucji i osobiście księdza Glasa.
Zarzuty są o tyle poważne, że diecezja Portsmouth, do której należy ksiądz Glas, podjęła stosowne decyzje, odsunęła go od posługi, wszczęła postępowanie, poprosiła potencjalne osoby skrzywdzone o zgłaszanie krzywdy itd. Nie brakuje też takich, i o tym również trzeba pamiętać, którzy odrzucili zarzuty i oskarżenia, uznali je za kolejny atak na kapłana i stoją murem za księdzem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poważne zarzuty
Wszystkie te postawy są — trzeba to jasno powiedzieć — przedwczesne. Zarzuty dotyczą spraw istotnych (choć ich treści nie poznamy, zgodnie z zasadami brytyjskiego prawa), a w tamtejszym systemie prawnym każde takie zgłoszenie jest traktowane z ogromną powagą. Fałszywe oskarżenia zaś, choć się zdarzają, wcale nie są tak częste, jak się wielu wydaje. Zarzuty sformułowane przez policję są też na tyle poważne, że choć ksiądz Glas je odrzuca, to sąd pokoju, który jako pierwszy rozpatrywał sprawę, skierował ją wyżej do sądu wyższej instancji zajmującego się poważnymi kwestiami. To oczywiście nie jest jeszcze stwierdzenie winy, a jedynie potwierdzenie powagi zarzutów i zebranych zeznań.
Warto jednak przypomnieć, że za wcześnie jest na rozstrzyganie, czy ksiądz jest winny, czy nie, czy dopuścił się działań niewłaściwych, czy też stanął wobec nieprawdziwych oskarżeń lub — co także jest możliwe — jego działania związane z egzorcyzmami okazały się nieodpowiednio zinterpretowane. Termin kolejnych rozpraw jest wyznaczony, pozostaje więc czekać na następne decyzje i ostateczne rozstrzygnięcie.
Szacunek dla skrzywdzonych
Szacunek dla osób skrzywdzonych (nie tylko w Kościele), a jest ich w Polsce rzesza, nie pozwala z góry odrzucać oskarżeń. Zaufanie do słów osób, które opowiadają nam o swojej krzywdzie, musi pozostać fundamentem, bo zbyt często i przez zbyt wiele lat niewiara w słowa autentycznie skrzywdzonych seksualnie ponownie ich krzywdziła i zbyt często pozwalała uniknąć odpowiedzialności sprawcom.
Nie wolno też nie przypominać, że procedury brytyjskie w tej kwestii są niezwykle precyzyjne, a — wbrew temu, co jest powtarzane przez część polskich duchownych i dziennikarzy — fałszywe oskarżenia wcale nie zdarzają się często.
Fundamentalną zasadą postępowania Kościoła i państwa w tej sprawie jest zaufanie osobie zgłaszającej niewłaściwe zachowania czy krzywdę. Z tej perspektywy nie ma i nie może być zgody na lekceważenie ich uczuć lub ślepą obronę duchownego, tylko dlatego, że jest on znany, popularny i szanowany. Doświadczenie uczy bowiem, że zbyt wiele było historii, w której właśnie charyzmatyczne postaci dopuszczały się przestępstwa.
Ale jednocześnie — i to także powinno wybrzmieć jasno — dopóki nie ma wyroku, dopóki toczy się postępowanie, nie ma i nie może być pewności, że rzeczywiście ksiądz Glas jest winien. Zdarzały się fałszywe oskarżenia, sytuacje, w których oskarżający wymyślali je albo nadinterpretowali sytuację. Tego także nie można wykluczyć.
Ta sprawa musi być jednak dokładnie i głęboko zbadana. I to nie tylko przez sąd świecki, ale i przez kościelny. Może się bowiem okazać — i tak też bywało — że to, co zostało uznane przez sądy świeckie za dopuszczalne czy niekaralne, to przez sądy kanoniczne było karane.
Pytanie o egzorcyzmy
Historia ta, i to niezależnie od tego, jak ostatecznie zostanie rozstrzygnięta, stawia — widać to po reakcjach na nią — po raz kolejny pytanie o egzorcyzmy.
I akurat to jest dla mnie kwestią niezwykle osobistą, bo właśnie o egzorcyzmach, ale też o modlitwie o uwolnienie, traktowały moje książki napisane z księdzem Glasem. On sam opowiadał o tych sprawach z niezwykłym zaangażowaniem i w sposób — nie będę ukrywał — fascynujący, a odzew, jaki otrzymywałem od wielu ludzi, uświadamiał mi, jak ważna może być dla wielu ludzi praca egzorcystów. W wielu tekstach ich broniłem i wskazywałem na ogromne znaczenie ich zaangażowania.
To moje podejście zaczęło się zmieniać, gdy zacząłem spotykać ludzi, którzy chcieli na egzorcystów i kierowników duchowych zrzucać wszelką odpowiedzialność za własne czyny, otrzymywać od nich jasne wskazówki w kwestii wszelkich wyborów, a własne porażki, błędy, czy kryzysy interpretować w kluczu demonicznym. Zastanawiała mnie także magiczność ich postrzegania rzeczywistości, w której obecność pewnych przedmiotów miała unicestwiać zagrożenia.
Ten proces licznych wątpliwości wzmocniło przewodniczenie dominikańskiej komisji ds. Pawła M. Tam na własne oczy zobaczyłem, do czego może prowadzić w rękach człowieka nieodpowiedzialnego, niedojrzałego, a także zdolnego do przestępstw, egzorcyzm (nawet jeśli on sam nie miał prawa tak się przedstawiać, to to właśnie robił), modlitwa o uwolnienie od złych duchów, czy przesadne skupienie na demonach. Zło, które wydarzyło się za jego sprawą, niewiele miało wspólnego z demonami, a jego przyczyną była właśnie fałszywie pojęta walka z nimi, wprowadzanie ludzi w atmosferę lęku i wreszcie wykorzystywanie go do własnych, straszliwych celów. W tej historii (zainteresowanych odsyłam do raportu na ten temat, który wciąż można przeczytać na stronach dominikańskich) jak w soczewce skupiają się zagrożenia związane z fałszywie pojętą religijnością, która znajduje swój wyraz właśnie w kategoriach egzorcyzmów.
W kolejnych latach, także za sprawą rozmów z kolejnymi osobami, analizie kolejnych spraw, coraz głębiej uświadamiałem sobie, że egzorcyzmy i inne związane z nimi formy duchowego działania mogą zawierać w sobie ogromną dawkę duchowej (ale niestety, o czym świadczą liczne opowieści osób skrzywdzonych przez egzorcystów, także fizycznej, a niekiedy seksualnej) przemocy. Opisywane w mediach historie wiązania pasami, okładania przedmiotami, a niekiedy wmawiania problemów duchowych osobom z problemami psychicznymi nie mogą być ignorowane ani nawet uznane za dopuszczalne. Zbyt często słyszę też od osób zaangażowanych w ochronę małoletnich czy bezbronnych dorosłych o tym, że właśnie egzorcyzmy stały się okazją do dokrzywdzenia osoby wykorzystanej seksualnie, a niekiedy wręcz do kolejnego wykorzystania. To wszystko musi budzić grozę i musi rewidować podejście do egzorcyzmów.
Posługę egzorcystów przemyśleć na nowo
I tak jest w moim przypadku. Nie zamierzam kwestionować potrzeby modlitwy egzorcyzmu (ta bowiem znajduje się w liturgicznej tradycji Kościoła i jest przez Kościół dopuszczona), nie odbieram też znaczenia posłudze egzorcysty, bowiem i ona jest zakorzeniona w myśleniu katolickim, a jednocześnie mam głębokie przekonane, że pewne formy jej sprawowania powinny zostać ponownie przemyślane, a posługa egzorcystów poddana ścisłej kontroli i opisaniu.
Wiele o tym mówiliśmy w wywiadzie rzece z prof. Krzysztofem Krajewskim-Siudą "Uleczyć Boga w sobie", ale kilku refleksji bardziej teologicznych nie sposób uniknąć także tutaj.
Po pierwsze więc, trzeba z tej posługi wykluczyć wszelki rodzaj przemocy i przymusu. Pasy, wiązanie egzorcyzmowanych, stosowanie wobec nich przemocy fizycznej musi zostać całkowicie wykluczone. Egzorcyzm jest modlitwą, a nie aktem fizycznej dominacji (która zresztą może sprzyjać nadużyciom także seksualnym). Tam, gdzie pojawia się przemoc fizyczna, tam powinno wkraczać prawo państwowe, które ściśle ogranicza możliwość użycia przemocy, i to nawet przez osoby uprawnione. Egzorcyści z pewnością nimi nie są, a prawo dotyczy ich także.
Po drugie, konieczna jest kontrola nad stanem psychicznym (a nie tylko duchowym) egzorcystów. Systematyczne badania (i to najlepiej przez ekspertów niekoniecznie wierzących) ich stabilności psychicznej, dojrzałości jest kluczowe, by uniknąć nadużyć czy działań nieodpowiedzialnych i przestępczych.
Biskup, mianując potencjalnego egzorcystę, powinien nie tylko skierować go na badania, ale też unikać sytuacji, w których zajmuje się tymi kwestiami osoba przesadnie skupiona czy zainteresowana kwestiami demonicznymi. Tego rodzaju zainteresowania powinny ją od razu dyskwalifikować.
Warto też przypominać, że to biskupi są odpowiedzialni za działanie egzorcystów, że ci ostatni spełniają swoją posługę ze względu na posłannictwo otrzymane od nich, i w związku z tym wszystkie nadużycia egzorcystów — prawnie i kanonicznie — spadają na biskupów.
Jeśli ofiary będą domagać się odszkodowań, to trudno będzie tłumaczyć biskupowi, że egzorcysta na przykład dokrzywdzający ofiarę, działał niezależnie od niego.
Po trzecie, konieczne jest także uświadomienie sobie, a to wiem z wielu rozmów z psychologami czy duchownymi, że spora część spraw, z którymi do egzorcystów trafiają wierni, to tak naprawdę sprawy dla psychologa czy psychiatry, który powinien poradzić sobie z pewnymi zaburzeniami czy nerwicami, lub dla towarzysza duchowego czy spowiednika, który powinien poradzić sobie z poczuciem winy, nerwicami religijnymi czy magicznością w myśleniu.
Wmawianie ludziom problemów duchowych, straszenie ich demonami, które odbierają im wolność, czy budzenie lęków związanych z grzechami poprzednich pokoleń, to wszystko podlega ocenie duchowej i moralnej, i powinno być jednoznacznie ocenione.
I wreszcie kwestia ostatnia: egzorcyści powinni być poddani stałej kontroli kościelnej, a sprawy budzące wątpliwości (na przykład związane z nadużyciami czy przemocą wobec zależnych i bezbronnych dorosłych) powinny być kierowane do prokuratury.
Walka duchowa, warto o tym przypominać, nie usprawiedliwia łamania prawa państwowego, a opowieści o tym, że do wypędzania pewnego rodzaju duchów konieczny jest jakiś rodzaj dotyku (na przykład miejsc intymnych), jest nie tylko usprawiedliwianiem zachowań niezgodnych z prawem, ale także wyrazem myślenia magicznego, które staje się przestępczym.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podkastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".