Alarm na lotnisku w Łodzi. Tłumaczyła, że "miała sprawę do załatwienia"
Na łódzkim lotnisku zarządzono ewakuację pasażerów. Powodem było znalezienie walizki w toalecie. Służbom udało się dotrzeć do właścicielki bagażu.
W czwartek około godziny 13:30 w toalecie na terenie Portu Lotniczego Łódź znaleziono walizkę. W pobliżu bagażu nie było właściciela. Służby postanowiły zarządzić ewakuację pasażerów i pracowników. Akcja trwała ponad dwie godziny.
Bagażem zajęli się pirotechnicy ze Straży Granicznej. Jednocześnie sprawdzono monitoring i zidentyfikowano kobietę, która mogła pozostawić walizkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najgorętszy weekend lata? Czekają nas tropikalne noce
Tłumaczenie kobiety. "Miała sprawę do załatwienia"
- Na lotniskach bagaż pozostawiony bez opieki traktowany jest jako potencjalne zagrożenie. Przejmowany jest z pomocą robota pirotechnicznego i detonowany. W tym wypadku jednak do tego nie doszło, bo kobieta wróciła na lotnisko. Tłumaczyła, że ukryła walizkę w toalecie, ponieważ przed podróżą miała sprawę do załatwienia w centrum Łodzi i nie chciała jechać z bagażem - wskazały służby prasowe Portu Lotniczego Łódź.
W komunikacie wskazano, że za pozostawienie bagażu na lotnisku bez opieki grożą surowe kary. Najłagodniejsza to mandat w wysokości 500 zł.