"Zmiany w rządzie muszą nastąpić". Dworczyk i jedno słowo za dużo
Start Beaty Szydło i Beaty Kempy w wyborach do PE i ich ewentualny sukces w boju o pensje w Brukseli muszą oznaczać zmiany w gabinecie PiS. Walka o miejsca na listach już się zaczęła, o czym może świadczyć wpadka szefa KPRM.
13.11.2018 | aktual.: 25.03.2022 12:36
Choć dopiero opada pył po boju przy urnach o głosy Polaków w wyborach samorządowych, to już rozpędzają się przygotowania do wiosennych wyborów. Wskazuje na to zamieszanie, jakie wywołała wypowiedź Michała Dworczyka. Szef kancelarii premiera po kilkunastu godzinach musiał wręcz napisać słowa wyjaśnienia w mediach społecznościowych.
Pytanie o ewentualne zmiany w rządzie związane z możliwością kandydowania do Parlamentu Europejskiego m.in. wicepremier Beaty Szydło i minister ds. pomocy humanitarnej Beaty Kempy padło na antenie TVN24.
- One muszą nastąpić. Bo rzeczywiście te osoby, które pan wymienił oraz inne myślą o Parlamencie Europejskim - powiedział Dworczyk.
Odpowiadając na pytanie Konrad Piaseckiego, dodał, że zmiany nastąpią jeszcze przed rozpoczęciem kampanii wyborczej do PE.
Dworczyk najwyraźniej jednak wyskoczył przed szereg, a jego słowa w wolny od pracy poniedziałek musiały być szeroko komentowane w partii. Wieczorem bowiem szef KPRM zdecydował się opublikować wyjaśnienie w sprawie - jak to określił - "nieprecyzyjnych wypowiedzi".
"Chciałbym podkreślić, że żadne zmiany w rządzie nie są planowane, a decyzje ws. list do europarlamentu jeszcze nie zapadły" - napisał w poniedziałek późnym wieczorem na Twitterze Dworczyk, pokazując, że w obozie Jarosława Kaczyńskiego przed majowymi wyborami nie wszystko jest jeszcze jasne, a walka o wysokie miejsca na listach dopiero się zaczyna.
Zobacz także
"Kaczyński nie darzy jej sympatią"
Przypomnijmy: sama Beata Szydło zadeklarowała, że jest gotowa do walki w majowych wyborach. Zdaniem części komentatorów była szefowa rządu bardzo chce przenieść się do europarlamentu, by "odbić się wizerunkowo".
- Po tych wygranych wyborach podobno były głosy w PiS: "Beata, wróć". Tylko że prezes Kaczyński nie darzy jej sympatią, dlatego też, że zobaczył, że z takimi politykami jak Mateusz Morawiecki można inaczej się komunikować - tłumaczyła w studiu WP Joanna Miziołek z tygodnika "Wprost".
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Jarosław Gowin wskazuje, co zaszkodziło Zjednoczonej Prawicy