Trzęsienie w Kościele? Gądecki i Jędraszewski odchodzą ze stanowisk
W tym tygodniu polski Kościół czeka duża zmiana. Biskupi wybiorą nowego przewodniczącego Episkopatu i jego zastępcę. Możemy spodziewać się zaskoczenia, bo w grze jest kilku różnorodnych kandydatów, a każda frakcja ma swoich faworytów.
10 lat. Już tyle czasu na czele polskiego Episkopatu stoją abp Stanisław Gądecki i abp Marek Jędraszewski. Zostali wybrani w 2014 roku, kiedy Kościół żył jeszcze wyborem nowego papieża Franciszka, który co chwila zaskakiwał, wprowadzając nowe zwyczaje w Watykanie.
Odchodzące prezydium
O ile postać papieża z Argentyny była świeżością dla Kościoła, o tyle biskupi w Polsce postawili na kontynuację konserwatywnego kursu. Jeden raczej umiarkowany, drugi ultrakonserwatywny i zaangażowany politycznie po jednej ze stron.
- Można śmiało powiedzieć, że odchodzące prezydium Episkopatu jest bardzo konserwatywne. To widać w działaniach i w tym, jak reagowało choćby na niemiecką drogę synodalną - mówi Dawid Gospodarek, dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Inni zauważają, że odchodzące prezydium jest ostatnim pokoleniem biskupów, którzy zostali ukształtowani w cieniu polskiego papieża. - Odchodzi pokolenie duchowych synów Jana Pawła II. Czyli ta generacja, której duchowy format nadała osoba papieża. Nie tylko w wymiarze teologii czy eklezjologii, ale też pojmowania roli administracji Kościoła w społeczeństwie - uważa prof. Arkadiusz Stempin, historyk i politolog z uczelni Janusza Korczaka w Warszawie oraz Albert-Ludwigs-Universitat we Fryburgu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polskie konklawe?
Niektórzy porównują wybór nowego przewodniczącego do konklawe. Nie ma on jednak z nim wiele wspólnego. Brakuje rozbudowanej ceremonii, nie ma białego dymu czy pozdrowienia wiernych, ale nie da się zaprzeczyć, że biskup stojący na czele Episkopatu jest twarzą i głosem Kościoła w Polsce.
W wyborze nowego przewodniczącego Episkopatu mogą brać udział czynni biskupi - metropolici i biskupi pomocniczy. Takich obecnie jest 96.
- Polski Episkopat nie jest monolitem i nie jest tak jednorodny, jak się wydawał np. w PRL-u, czy później - to się już dawno zmieniło. Są różni biskupi, którzy mają różne podejście do kwestii wewnątrzkościelnych, związanych z katolicką nauką społeczną, czy relacji z władzą państwową. To, że są frakcje, jest naturalne. Nie byłoby naturalne, gdyby grupa 100 mężczyzn ma taką samą wizję świata - zauważa Gospodarek.
- Pierwsza kwestia, wobec której biskupi różnią się między sobą, to podejście do papieża Franciszka i jego pontyfikatu, a w szczególności stosunek biskupów do synodu i synodalności. Widzimy, że to, w jaki sposób biskupi promowali ten synod w swoich diecezjach, pokazywało ich stosunek do niego - dodaje.
Dwie frakcje
Zasadniczo możemy wyróżnić dwie frakcje, które mogą dojść do głosu przy wyborze nowego przewodniczącego. - Frakcja konserwatywna, której reprezentantem jest m.in. arcybiskup Marek Jędraszewski czy abp Wacław Depo z Częstochowy, to frakcja, która ani na milimetr nie odpuszcza wizji Kościoła Jana Pawła II i kardynała Wyszyńskiego. To jest Kościół narodowy, silnie upolityczniony - zauważa prof. Stempin.
Ekspert widzi też drugie stronnictwo. - Drugą frakcję możemy nazwać liberalną. Jej reprezentantami są m.in. abp Wojciech Polak, kard. Grzegorz Ryś, bp Andrzej Czaja, bardziej progresywni duchowni - uważa historyk.
Kto nowym przewodniczącym?
Choć nowym przewodniczącym może zostać każdy biskup, a nawet ksiądz, to dotychczasowe zwyczaje polskiego Episkopatu zawężają ten krąg do kilku nazwisk.
Przewodniczący i zastępca są wybierani na pięcioletnią kadencję, tylko spośród biskupów diecezjalnych (takich jest obecnie 44). Dotychczas polscy biskupi zachowywali zwyczaj, że wyboru dokonuje się de facto na okres 10 lat (Gądecki i Jędraszewski zostali wybrani na drugą kadencję w 2019 roku). To jeszcze bardziej zawęża grono potencjalnych kandydatów, bo biskupi przechodzą na emeryturę w wieku 75 lat, dlatego jeżeli biskupi będą chcieli zachować ten zwyczaj, muszą szukać nowego przewodniczącego wśród co najmniej 65-latków.
Dodatkowo jest bardzo prawdopodobne, że biskupi będą wybierać spośród arcybiskupów, którzy stoją na czele metropolii. Tutaj grono kandydatów zawężą się już do kilku nazwisk: kard. Grzegorz Ryś (Łódź), abp Józef Kupny (Wrocław), abp Józef Guzdek (Białystok), abp Tadeusz Wojda (Gdańsk), abp Józef Górzyński (Olsztyn), abp Wojciech Polak (Gniezno) i abp Adrian Galbas (Katowice).
Trzech z nich, z racji wieku, funkcję może pełnić tylko jedną kadencję. To abp Guzdek, abp Kupny i abp Wojda. - Jeżeli mamy mówić o personaliach, to myślę, że silnym kandydatem jest abp Wojda z archidiecezji gdańskiej. On jest bardziej na "lewo" od Gądeckiego, którego traktujemy raczej jako umiarkowanego. Myślę, że polskiemu Kościołowi przydałby się wyraźny lider, nie tyle liberalny, co ktoś z tym programem, który przyświeca papieżowi Franciszkowi - uważa prof. Stempin.
Wojda, Ryś, a może Galbas?
Abp Wojda nie jest jednak zbyt rozpoznawalny, a w szerszej świadomości zasłynął głównie sprzeciwem wobec Marszu Równości w Białymstoku, kiedy był tam biskupem.
Gdyby biskupi zdecydowali się na większą rewolucję i zwrot w kierunku Franciszka, to mocnym kandydatem wydaje się kard. Ryś. - On jest skierowany do bardzo trudnej archidiecezji łódzkiej i tam właściwie powinien sobie "złamać nogę". To dużo trudniejszy teren dla biskupa niż np. diecezja krakowska, poznańska czy wrocławska - uważa prof. Stempin.
Dodatkowo kard. Ryś ma dużo obowiązków w Rzymie, gdzie jest członkiem dwóch dykasterii. Mało prawdopodobne, że duchowny będzie chciał przyjąć dodatkowe zadania przewodniczącego KEP.
Innym nazwiskiem, które przewija się w medialnych spekulacjach, jest abp Wojciech Polak, prymas Polski i metropolita gnieźnieński. To twarz walki Kościoła z wykorzystywaniem seksualnym dzieci i młodzieży przez duchownych. - On przez swoich kolegów został zmuszony do milczenia i ubezwłasnowolniony. Gdyby miał większe wsparcie w Episkopacie, to mógłby wprowadzać więcej liberalnego Kościoła, który jest otwarty na drugiego człowieka - zauważa prof. Stempin.
Czarnym koniem wyborów może się okazać abp Adrian Galbas, metropolita katowicki. 56-latek, który sam o sobie mówi, że jest "antyklerykalny", mógłby pogodzić frakcję konserwatywną i bardziej otwartą. - Abp Galbas na pewno byłby zdecydowanie lepszy dla polskiego Kościoła niż abp Gądecki, natomiast pytanie jest takie: czy jest on w stanie wziąć na siebie ciężar przemiany profilu polskich biskupów? W moim przekonaniu nie - zastanawia się prof. Stempin.
Idzie zmiana?
Czy po zmianie przewodniczącego możemy spodziewać się innego kursu polskiego Kościoła? - Gdy patrzę na polski Episkopat, to nie widzę w nim liberalnych biskupów. Nie spodziewałbym się tutaj wielkich zmian, bo to są konserwatywni biskupi ukształtowani w konserwatywnej wizji Kościoła - uważa Gospodarek.
-To, czego można się spodziewać, to inne podejście do duszpasterstwa, inna reakcja na dramatyczną sekularyzację, może większy nacisk na ewangelizację i dialog ze społeczeństwem. Mam nadzieję, że polska rzeczywistość kościelna otworzy się na dialog z innym - kontynuuje.
Nowe wyzwania
Wśród wyzwań dla nowego przewodniczącego, eksperci zauważają przede wszystkim porozumienie z papieżem Franciszkiem i umiejętność dialogu z nową władzą w Polsce. - Po pierwsze, polski Episkopat razem ze swoim przewodniczącym, muszą nauczyć się żyć z Kościołem zarządzanym przez papieża Franciszka. Po drugie, muszą odnaleźć się w szybko sekularyzującym się społeczeństwem. Po trzecie, by Kościół w Polsce przetrwał w jakikolwiek sposób, to biskupi muszą go radykalnie odpolitycznić - uważa prof. Stempin.
Gospodarek dodaje, że przyszedł czas na kompromisy ze strony hierarchii kościelnej. - Władza od samego początku deklaruje się jako mniej życzliwa Kościołowi i mocno krytykująca dotychczasowe relacje władzy z Kościołem. Na pewno będzie potrzebna umiejętność sensownego dialogu i kompromisu, czyli uczciwa realizacja katolickiej nauki społecznej - zauważa.
Arkadiusz Grochot, dziennikarz Wirtualnej Polski