Zjazd "Solidarności": duma i rozgoryczenie
Jerzy Buzek - dumny czy rozgoryczony? (PAP/Radosław Sikora)
Były
premier Jerzy Buzek powiedział w piątek, podczas drugiego dnia zjazdu "Solidarności" w Poznaniu, że delegaci związku po czterech latach
rządów AWS mają prawo i do rozgoryczenia, i do dumy.
W jego opinii "Solidarność" ma prawo do wielkiej goryczy, ponieważ po czterech latach rządów AWS nie przyszedł sukces polityczny. Podkreślił natomiast, że wygrała Polska i to jest powód do dumy.
Wyjaśnił, że przez cztery lata był realizowany program "Solidarności" - wprowadzono cztery wielkie reformy, Polska weszła do NATO i jest teraz bliżej Unii Europejskiej. Były premier zaznaczył również, że poprawiło się bezpieczeństwo obywateli.
Stoję przed państwem z poczuciem pokory i odpowiedzialności za to, że tego sukcesu nie było - powiedział Buzek. Zaznaczył, że w poczuciu tej odpowiedzialności zrezygnował z przywództwa w RS AWS.
Odnosząc się do czwartkowego expose premiera Leszka Millera, Buzek powiedział, że jest wielkim i niedopuszczalnym nadużyciem porównywanie obecnej sytuacji do stanu sprzed 12 lat.
Delegaci dyskutowali także w piątek o roli jaką odegrał w ostatnich latach Marian Krzaklewski.
Miałeś Marian złoty róg, a teraz nie masz nawet sznura - mówił z goryczą delegat z Przemyśla Bogdan Kłak. Delegat obciążył też Krzaklewskiego odpowiedzialnością za to, że Jerzy Buzek został premierem. Jak mogłeś profesora wystawić przeciwko Balcerowiczowi - krzyczał delegat Ziemi Przemyskiej.
Część delegatów zareagowała na to okrzykami i gwizdami. Waldemar Krenc, przewodniczący Regionu Łódzkiego, podkreślił, że "Solidarność" utraciła najważniejszą rzecz - zaufanie społeczne. Według niego, Krzaklewski powinien dopiero po piątkowej dyskusji ocenić, czy związek udziela mu wotum zaufania.
Jacek Gąsiorowski, szef Regionu Mazowsze, przypomniał, że przed wyborami prezydenckimi większość działaczy "Solidarności" apelowała do Krzaklewskiego, by nie kandydował, lecz podjął próbę objęcia teki premiera, zrealizował postulaty "Solidarności".
Delegaci uznali, że "Solidarność" nie będzie popierała żadnych partii politycznych i przyjęli uchwałę, która zabrania używania znaku związku przez partie i komitety wyborcze(and)