Ziobro ma zostać doprowadzony przed komisję. Sąd zdecydował
Sąd Okręgowy w Warszawie wyraził zgodę na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie Zbigniewa Ziobry na posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa. Wcześniej poseł PiS nie stawiał się na przesłuchanie, powołując się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie rozstrzygnął wniosek sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa, w którym posłowie domagali się zatrzymania i przymusowego doprowadzenia Zbigniewa Ziobry na jej . Sąd przychylił się do wniosku komisji i uznał, że były minister sprawiedliwości może zostać zatrzymany i przymusowo doprowadzony.
Zgodnie z orzeczeniem, Zbigniew Ziobro ma zostać doprowadzony na przesłuchanie przed komisją 31 stycznia.
Sporządzenie uzasadnienia decyzji sądu zostało odroczone do 7 dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Istnieje podejrzenie". Powołają specjalny zespół śledczych ds. Ziobry
Ziobro przed komisją
Zbigniew Ziobro przez wiele miesięcy unikał stawienia się przed komisją. Najpierw polityk usprawiedliwiał nieobecność chorobą. Po tym jednak, jak biegły w opinii uznał, że przesłuchanie jest możliwe, zasłonił się wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że zakres działania komisji jest niezgodny z konstytucją.
Sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa zapowiedziała wniosek o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze 8 listopada 2024 roku. Sejm niespełna miesiąc później wyraził zgodę na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie byłego ministra sprawiedliwości na posiedzenie. Głosowało za tym 241 posłów, przeciw było 204, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Wypowiedź Ziobry wzbudziła kontrowersje
Zbigniew Ziobro w piątek pytany w Sejmie o ewentualne doprowadzenie i zachowanie wobec funkcjonariuszy, wielokrotnie mówił o obronie koniecznej.
- Dlaczego, jeśli bandyta chce mnie do czegoś zmusić, mam ulec bandycie. Wiecie, że byłem zwolennikiem szerokiego prawa do obrony koniecznej, sam rozszerzyłem prawo do obrony koniecznej. Przed bandytami można się bronić, a jeżeli nie czynić tego w sposób aktywny i fizyczny - bo ja przecież szanuję policjantów i oni są zmuszani do pewnych czynności i nigdy by mi do głowy nie przyszło, żeby krzywdę im zrobić jakąś. Choć muszę powiedzieć, że dysponuję arsenałem rozmaitych jednostek broni, więc pewnie dałbym radę - stwierdził Ziobro. Wypowiedź wywołała oburzenie części polityków większości rządzącej.
Zbigniew Ziobro w tej samej wypowiedzi przyznał, że nie będzie szarpał się z policjantami. - Jeżeli policjanci przyjadą, to poinformuję ich o tym, że zapadły wyroki Trybunału Konstytucyjnego, które są dla nich wiążące. Zdaję sobie sprawę, że działają na rozkaz, to jest taka formacja. Poczęstuję ich herbatą albo kawą, jeśli będą sobie życzyli, a potem pojadę z nimi w takie miejsce, które będzie przeznaczone. Jeśli taka decyzja sądu zapadnie - mówił.
Ziobro później tłumaczył te słowa na swoim profilu na portalu X.
"Pytany przez dziennikarzy, czy będę stawiał czynny opór, jeżeli sąd nakaże doprowadzenie mnie na zdelegalizowaną komisję śledczą, kilkakrotnie odpowiedziałem, że nie. Zaznaczyłem, że chociaż posiadam legalnie broń, to z mojej strony policjantom nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Powiedziałem, że podporządkuję się ich zaleceniom, a nawet poczęstuję herbatą. Jedynie zaznaczyłem, że pokażę im wyroki Trybunału Konstytucyjnego wskazujące na przestępczy charakter orzeczenia sądu, gdyby takie zapadło" - napisał.
"Jest znanym publicznie faktem, że od wielu lat uprawiam strzelectwo sportowe i mam legalnie broń. Moją wypowiedź, potwierdzającą ten fakt, reżimowe media celowo zmanipulowały. Od początku moje stanowisko było jasne: sprzeciwiam się bezprawnym działaniom rządzących, jednak zawsze moje działania będę podejmował w granicach prawa" - przekonywał.
Wniosek pełnomocnika upadł
W ubiegłym tygodniu upadł wniosek pełnomocnika Zbigniewa Ziobry. Chodziło w nim o wyłączenie sędzi Anny Ptaszek z rozpatrywania sprawy doprowadzenia polityka przed sejmową komisję śledczą ds. Pegasusa.
Według pełnomocnika powodem do wyłączenia było to, że sędzia już wcześniej rozpoznawała wniosek komisji śledczej i wymierzyła Ziobrze karę finansową za niestawiennictwo. Sąd nie przychylił się do tego, dlatego to sędzia Anna Ptaszek rozstrzygnęła wniosek o doprowadzenie Zbigniewa Ziobry.
Czytaj więcej: