"Nie ma mowy o jakiejkolwiek pracy"
Trzy doby śnieżyc i mrozów zamieniły kraj w pobojowisko. "W Warszawie poeta Mieczysław Jastrun notuje w dzienniku: 'W domu zimno, kaloryfery nie działają. Ratujemy się, siedząc przy grzejniku elektrycznym, ale to również nie pomaga; drżymy z chłodu. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pracy'.
Ulice w miastach zasypane. Samochody wydrążyły koleiny tak głębokie, że podwoziami trą o śnieg. Małe fiaty, za wąskie, by zmieścić się w obu koleinach, jeżdżą z pijackim, niebezpiecznym przechyłem, jedną stroną w dołku" - opisuje autor.
Na zdjęciu: odśnieżanie dróg w Żarnowie.