Uniwersalny i nowoczesny jak Grzegorz Napieralski
Grzegorz Napieralski, choć nikt się tego nie spodziewał, był prawdziwym odkryciem w kampanii prezydenckiej. Wywindował SLD z poparcia na poziomie kilku do kilkunastu procent. Znacznie wzmocnił też swoją pozycję jako lidera partii. W lutowym sondażu CBOS badającym zaufanie do polityków zajął drugie miejsce (po Bronisławie Komorowskim). Szefowi Sojuszu ufa 51% ankietowanych.
W czym tkwi tajemnica jego sukcesu? Jest młody, energiczny, zwraca się do młodego elektoratu prostym językiem. W czasie kampanii prezydenckiej porzucił krawat, rozdawał jabłka pod hutą, tańczył na dyskotece, pozował z rodziną do zdjęć w parku, przyszedł obejrzeć mecz II ligi pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a Górnikiem Polkowice. W wywiadach chętnie opowiadał o tym, że uwielbia... prasowanie i zmywanie naczyń (ręcznie!).
Jednym jego "swojska" twarz się podoba, inni reagują na nią wręcz alergicznie. Do tej drugiej grupy należy bez wątpienia Władysław Frasyniuk, który nazwał lidera SLD "burakiem". A wszystko za sprawą telefonu komórkowego, którym Grzegorz Napieralski robił zdjęcia prezydentowi Obamie. - Najbardziej żenującym wystąpieniem, przepraszam, że to powiem, bo jestem poza polityką, a jednak jakoś jestem "ojcem założycielem" tej wolnej Polski, żenujący był Napieralski. Moje pokolenie nie powinno umierać dlatego, że idioci są młodszymi politykami, którzy nas próbują zastąpić - powiedział Władysław Frasyniuk na antenie Polsat News.