Ryszard Kalisz - typ niepokorny
Słynie z ostrego języka i ciętej riposty. Idzie pod prąd nawet, jeśli nie podoba się to jego partyjnym kolegom. Nie bał się otwarcie krytykować przewodniczącego SLD a w kampanii prezydenckiej deklarował poparcie dla... Bronisława Komorowskiego. Miarka się przebrała, gdy pojawił się na warszawskiej konwencji Ruchu Poparcia Palikota wydawało się, że długo nie zagrzeje miejsca w Sojuszu. Został usunięty z zarządu partii i skrytykowany przez przewodniczącego. Grzegorz Napieralski stwierdził, że niepokornemu posłowi należy się żółtka kartka.
Kalisz, któremu niektórzy wróżyli, że skończy jak Jan Rokita, okazał się jednak "niezatapialny". W lutym, w rozmowie z Wirtualną Polską, Grzegorz Napieralski powiedział jasno: "Na Ryśka się nie gniewam. Było, minęło".
"Rysiek" dawał jednak do zrozumienia, że jeśli ma startować z list SLD, to dalsze miejsca go nie interesują. Niektórzy mówią, że to dlatego zwlekał z raportem sejmowej komisji ds. Barbary Blidy, by zwiększyć siłę rażenia. Po publikacji dokumentu, partyjni koledzy poklepali go po plecach i było już pewne, że inne miejsce niż "jedynka" w Warszawie nie wchodzi w grę.
W ten sposób Kalisz "wykosił" z czołówki na stołecznej liście Katarzynę Piekarską i znów wrócił na świecznik. Ciekawe, na jak długo?