Ze sklepu do ministerstwa. "To są zaufani ludzie"

Wielu pracowników gabinetów politycznych nie ma trzydziestu lat. Mówi się, że noszą teczki. Dostają jednak za to tysiące złotych z publicznej kasy. - To są zaufani ludzie, a nie tacy, którzy pracują dla każdej władzy jako urzędnicy - mówi nam jeden z nich.

Członkowie gabinetów politycznych dostali w 2017 roku łącznie 1,3 mln. złotych premii
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
Piotr Barejka

Członkowie gabinetów politycznych zwykle doradzają szefom resortów i pomagają im w bieżącej pracy. Kontrowersje budzą zawsze ci, którzy dostają stanowiska bez żadnego doświadczenia. Tak jak Bartłomiej Misiewicz, który za czasów Antoniego Macierewicza w MON był szefem jego gabinetu politycznego. Sami mówią, że ich praca w resortach jest niezbędna. Zwolennicy likwidacji gabinetów twierdzą jednak, że to miejsca, gdzie wychowuje się "partyjnych funkcjonariuszy".

Ze sklepu do ministerstwa

Pewne jest, że w gabinetach wciąż nie brakuje osób, których kompetencje są wątpliwe. Jedną z nich może być zatrudniony w Ministerstwie Zdrowia Łukasz Gałczyński, lat 28. Jego doświadczenie zawodowe to zatrudnienie w Jysku, czyli supermarkecie oferującym "wszystko dla domu". Natomiast razem z Elżbietą Rafalską pracuje Paweł Ludniewski, lat 25. Poprzednio w… biurze poselskim Elżbiety Rafalskiej, wcześniej pomagał europosłowi Markowi Gróbarczykowi. Oto całe wyszczególnione doświadczenie zawodowe Ludniewskiego.

Z kolei Przemysław Zawistowski, szef gabinetu politycznego w Ministerstwie Sportu, oświadczył, że przed zatrudnieniem w resorcie utrzymywał się ze zleceń związanych z produkcją filmową.

Szefem gabinetu Henryka Kowalczyka jest Przemysław Bednarski, który jeszcze przed wyborami dorabiał jako doradca kredytowy. Znajomość z Kowalczykiem rozpędziła jego karierę tak, że dziś 23-latek zarabia na nowym stanowisku prawie 8 tys. złotych.

"To muszą być zaufani ludzie"

Wirtualna Polska dotarła do innego, niedawno zatrudnionego, 23-letniego pracownika jednego z gabinetów, który woli pozostać anonimowy. - Działam bezpośrednio przy ministrze - mówi z dumą. Nasz rozmówca jest studentem, członkiem partyjnej młodzieżówki, dla którego praca w gabinecie to spore wyróżnienie. Jak mówi, w resorcie organizuje spotkania, konferencje, pomaga przy odpisywaniu na kierowane do ministra pisma. - To nie jest tak, że się tylko nosi teczkę - zapewnia. - Kolega, z którym siedzę, prowadzi negocjacje ze związkowcami - dodaje.

Gabinet pomaga też, jak nazywa to nasz rozmówca, w czynnościach politycznych. - To są zaufani ludzie, a nie tacy, którzy pracują dla każdej władzy jako urzędnicy. Załatwiają sprawy wewnątrzpartyjne – przyznaje. Co to za sprawy? Tego ujawnić już nie chce. Ma jednak nadzieję, że to stanowisko jest krokiem w stronę dużej polityki.

Kolejny, 26-letni ministerialny doradca, podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że jego gabinet polityczny pracuje bardzo prężnie. - Nikt nie mówi o czymś takim jak godziny pracy czy dni wolne. Pracuję nawet dwanaście godzin dziennie - zdradza młody polityk. Nie uważa również, że zarobki członków gabinetów są zawyżone. - W skali państwa gabinety polityczne to kropla w morzu administracji, która jest bardzo przydatna. Minister musi mieć osoby, które zna pod względem kompetencji - podsumowuje.

"Gabinety wychowują partyjnych funkcjonariuszy"

Politycy PiS, zanim doszli do władzy, sami żądali likwidacji gabinetów politycznych. W 2012 roku złożyli w Sejmie projekt odpowiedniej ustawy. Po wygranych wyborach jakby o nim zapomnieli, ale podobne prawo chciał w 2016 roku wprowadzić Kukiz'15. Zdecydowanym przeciwnikiem gabinetów politycznych w ministerstwach jest poseł tego ugrupowania Stanisław Tyszka. - Zatrudniani tam są ludzie, którzy nie muszą spełniać żadnych wymogów. Noszą teczki i są wychowywani na funkcjonariuszy partyjnych. Nie widzę żadnego powodu, żeby to wychowanie mieli sponsorować obywatele - denerwuje się w rozmowie z Wirtualną Polską.

Inny poseł Kukiz'15 Tomasz Jaskóła uważa, że ministrowi gabinet polityczny może i jest potrzebny, ale tylko kiedy zaczyna sprawować urząd. - Żeby wdrożyć się w prace resortu powinien mieć ludzi, na których może polegać. Natomiast nie widzę powodów, żeby miał ich przez całą kadencję - mówi Wirtualnej Polsce. Obaj podkreślają zgodnie: gabinety polityczne tylko rozdmuchują i tak zbyt dużą polską administrację.

Zobacz także: "Kto nami rządzi?". Była posłanka PiS zdradza jak Szydło została premierem

Wybrane dla Ciebie

Wielka akcja w Primorsku. Zełenski dziękuje służbom
Wielka akcja w Primorsku. Zełenski dziękuje służbom
Wybory w Nadrenii-Północnej Westfalii. CDU na prowadzeniu
Wybory w Nadrenii-Północnej Westfalii. CDU na prowadzeniu
Wizyta szefa MSZ Chin w Polsce. Co przyniesie spotkanie z Sikorskim?
Wizyta szefa MSZ Chin w Polsce. Co przyniesie spotkanie z Sikorskim?
Musk na prawicowym wiecu. Wezwał do zmiany rządu Wielkiej Brytanii
Musk na prawicowym wiecu. Wezwał do zmiany rządu Wielkiej Brytanii
Mężczyzna nie żyje, żona z dzieckiem ranni. Tragedia pod Częstochową
Mężczyzna nie żyje, żona z dzieckiem ranni. Tragedia pod Częstochową
Nowa strategia wojskowa Rosjan. Może im pomóc sztuczna inteligencja
Nowa strategia wojskowa Rosjan. Może im pomóc sztuczna inteligencja
Hołownia powinien dalej być marszałkiem Sejmu? Jest sondaż
Hołownia powinien dalej być marszałkiem Sejmu? Jest sondaż
Alert na krakowskim lotnisku i plany Trumpa na wizytę w Chinach. [SKRÓT DNIA]
Alert na krakowskim lotnisku i plany Trumpa na wizytę w Chinach. [SKRÓT DNIA]
Wpis szefowej KE pojawił się po 17. "Poważne naruszenie suwerenności"
Wpis szefowej KE pojawił się po 17. "Poważne naruszenie suwerenności"
Wyłowiono ciało kobiety i dzieci. Dramat w Chicago
Wyłowiono ciało kobiety i dzieci. Dramat w Chicago
Świadczenie wspierające. Ile wyniesie w 2026 roku?
Świadczenie wspierające. Ile wyniesie w 2026 roku?
Węgry nie potępią Rosji za drony. Bo to były pokojowe drony! [OPINIA]
Węgry nie potępią Rosji za drony. Bo to były pokojowe drony! [OPINIA]