Zbigniew Stonoga staje w obronie Lecha Wałęsy: nikt w Polsce nie ma legitymacji do opluwania ikony demokracji
Kontrowersyjny biznesmen Zbigniew Stonoga postanowił wystąpić w obronie Lecha Wałęsy. "Nikt w Polsce nie posiada żadnej legitymacji do opluwania ikony demokracji i walki o wolność z której wszyscy dziś się cieszymy" - pisze na swoim profilu na Facebooku Stonoga. Zapowiada też działania "prawne i publicystyczne w odkłamywaniu PiSprawdy".
Stonoga informuje, że przeprowadził obszerny wywiad z Lechem Wałęsą, który - jak zapowiada - internauci będą "mogli zobaczyć w kilku odcinkach".
"Zastanawiam się co jest dowodem na agenturalność Pana Prezydenta Lecha Wałęsy. Nienawiść prezentowana przez Was w internecie musi mieć przecież uzasadnienie" - pisze Stonoga.
W kolejnym wpisie kontrowersyjny biznesmen przypomina sprawę tzw. lojalki Kaczyńskiego. Dokument taki, mający pochodzić z 17 grudnia 1981 roku, opublikował w 1993 roku na lamach swojego tygodnika "NIE" Jerzy Urban, były rzecznik rządu z czasów PRL. Z tekstu ówczesnego dziennikarza tygodnika Marka Barańskiego wynikało, że Jarosław Kaczyński podpisał przedstawione mu przez funkcjonariuszy SB zobowiązanie do przestrzegania zasad stanu wojennego. Jarosław Kaczyński wniósł przeciwko Markowi Barańskiemu prywatny akt oskarżenia i w 1998 r. Barański został skazany na karę 10 tys. zł grzywny za wydrukowanie dokumentu bez sprawdzenia jego wiarygodności.
"A co z tą lojalką Kaczyńskiego ?albo wierzymy we wszystkie albo w żadne!" - pisze na swoim profilu Stonoga (zachowano oryginalną pisownię - przyp. red.).
Zbigniew Stonoga znany jest z tego, że bardzo często wypowiada się w sprawach ważnych dla kraju. Tak było choćby podczas wywiadu dla Polsat News, gdzie słynny biznesmen ujawnił, że akta afera podsłuchowej przekazał mu Jacek Kurski. Stonoga stwierdził też w programie "Skandaliści", że przed wyborami zawarł porozumienie z posłem Adamem Kwiatkowskim i ówczesnym kandydatem na prezydenta Andrzejem Dudą: w zamian za poparcie miał zostać ułaskawiony. Jako rzekomy dowód tej umowy zamieszczał na Facebooku nagranie rozmowy z - jak twierdzi - asystentką Kwiatkowskiego.
Prowadzącej program „Skandaliści”, Agnieszce Gozdyrze tłumaczył, że w zamian miał otrzymać ułaskawienie – dzięki któremu z kolei mógłby ubiegać się o mandat poselski. - Kupili mnie. Świadomie ja się na to zgodziłem. I on się umówił ze mną na to ułaskawienie – stwierdził Stonoga. Niedowierzająca temu co słyszy Gozdyra zapytała ponownie. - Duda z Kwiatkowskim umówili się ze mną na to ułaskawienie. Wtedy jeszcze nie był prezydentem – wyjaśnił Stonoga.
Kancelaria Prezydenta uznała, że reagowanie na tego typu prowokacje nie licuje z godnością urzędu.