PolskaZbigniew Religa: nie chcę być u nikogo na smyczy

Zbigniew Religa: nie chcę być u nikogo na smyczy

Nie chcę być kandydatem partyjnym, ponieważ partia, każda partia, jaka istnieje, to są interesy prywatne poszczególnych ludzi, którzy poprzez partię chcą robić własną karierę. Nie chcę być na smyczy tego typu ludzi. Absolutnie, uważam, jeżeli chcę robić to, co chcę robić – rzeczywiście zmieniać Polskę – nie mogę być na smyczy prywatnych interesów różnych ludzi - powiedział kandydat na prezydenta RP prof. Zbigniew Religa w "Sygnałach Dnia".

06.07.2005 09:58

Sygnały Dnia: Panie profesorze, czy start Włodzimierza Cimoszewicza osłabia, czy wzmacnia pan pozycję w kandydowaniu na urząd prezydencki?

Zbigniew Religa: Pani redaktor, i pani, i ja się uśmiechamy. Sądząc po sondażach, nastąpił spadek poparcia dla mojej osoby, z tym, że ja traktuję, że jest to przejściowe. Czytam te sondaże, zastanawiam się nad nimi. Wiem jedno – że na dzień dzisiejszy one zmieniają się, praktycznie biorąc, w ciągu tygodnia mamy z różnymi sondażami. Więc nie jest to sondaż, który mówi o ostatecznym wyniku. Natomiast warto się przyglądać tym sondażom, analizować i zadawać sobie pytanie: co mam zrobić, żeby wrócić na pierwsze miejsce?

Sygnały Dnia: Bo był pan na pierwszym miejscu, miał pan 53% i wygrywał pan, wchodził pan do drugiej tury, wygrywał pan.

Zbigniew Religa: Pani redaktor, zrobię wszystko, bo taki jest mój obowiązek, w momencie, kiedy się zdecydowałem kandydować, brać udział w tych wyborach, żeby wrócić na to pierwsze miejsce.

Sygnały Dnia: Nie ma pan zaplecza politycznego, nie ma pan partii. Trudno jest prowadzić taką kampanię prezydencką?

Zbigniew Religa: Bardzo trudno, bardzo ciężko. Jak patrzę, co się działo chyba w niedzielę czy w sobotę, jak pan Włodzimierz Cimoszewicz we Wrocławiu stanął przed armią karnych członków partii SLD, kiedy wiem, że ta partia liczy blisko sto tysięcy osób, więc sto tysięcy aktywistów, które gotowe jest pracować na jego korzyść, jest to ogromna siła. I nie ukrywam – ja takiej siły nie mam.

Sygnały Dnia: I co pan zrobi w związku z tym?

Zbigniew Religa: Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć to – jedyną moją metodą jest spotykanie się z ludźmi, poświęcenie swojego czasu na spotkania z większymi, mniejszymi grupami ludzi, przekonanie ich do mojej osoby, przekonanie przede wszystkim do mojej wizji Polski i proszenie ich: ponieważ nie mam partyjnej armii, wy stańcie się tą armią, rozmawiajcie z innymi, przekazujcie moją ideę.

Sygnały Dnia: Panie profesorze, gdyby pan ponownie startował, wiedząc, że nie ma pan zaplecza politycznego i wiedząc, że jest to trudność, zdecydowałby pan się na kandydowanie, czy jednak nie?

Zbigniew Religa: Zdecydowanie tak. To, co jest pewne w moim rozumowaniu – nie chcę być kandydatem partyjnym, ponieważ partia, każda partia, jaka istnieje, to są interesy prywatne poszczególnych ludzi, którzy poprzez partię chcą robić własną karierę. Nie chcę być na smyczy tego typu ludzi. Absolutnie, uważam, jeżeli chcę robić to, co chcę robić – rzeczywiście zmieniać Polskę – nie mogę być na smyczy prywatnych interesów różnych ludzi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)