Gigantyczne protesty w Izraelu. Ludzie wyszli na ulice
Ponad 100 tys. Izraelczyków wyszło w sobotę na ulice Tel Awiwu i innych miast, by zaprotestować przeciwko rządowym planom reformy systemu sądownictwa.
Do protestu przyłączyli się też oficerowie rezerwy i żołnierze Wydziału Operacji Specjalnych Wywiadu Wojskowego. Zagrozili, że przestaną stawiać się do służby, jeśli rząd będzie forsował kontrowersyjne zmiany.
Na wielu protestach pojawili się politycy opozycji, a główne ulice zostały wyłączone z ruchu przez policję, aby umożliwić tysiącom ludzi uczestnictwo w wiecach - podał portal "The Times of Israel".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostateczny cios i przełom. Cel Kijowa jest realny
Antyrządowe protesty
Protesty odbyły się również w Jerozolimie oraz Hajfie i innych miastach.
Premier Benjamin Netanjahu stwierdził, że "ci sami ludzie, którzy demonstrowali przeciwko szczepionkom COVID-19, protestują teraz" - podał "The Jeruzalem Post".
Obecny na proteście były premier i obecny lider opozycji Jair Lapid powiedział: "nie pozwolimy wam zmiażdżyć izraelskiej demokracji i nie mamy zamiaru milczeć w obliczu waszych jadowitych podżegań".
Sprzeciw żołnierzy i oficerów
Były szef izraelskiej policji Roni Alsheich, przemawiając w Tel Awiwie, nazwał plany rządu "reżimową rewolucją, która przekaże całą władzę władzy wykonawczej bez żadnej kontroli i równowagi". Jak ostrzegł, "mamy państwową policję, która odmówi wykonania wszelkich wyraźnie nielegalnych rozkazów".
"Times of Israel" poinformował, że w piątek ponad 100 oficerów rezerwy i żołnierze Wydziału Operacji Specjalnych Wywiadu Wojskowego ostro sprzeciwiło się planowanym zmianom, ostrzegając w liście otwartym, że przestaną pełnić służbę, jeśli rząd zacznie wcielać swoje plany.
Wojskowi wzywają rząd
W liście wojskowi wezwali rząd premiera Netanjahu do natychmiastowego wstrzymania proponowanych zmian i dążenia do konsensusu, zamiast prób "wykorzenienia izraelskiej demokracji".
Projekt reformy wymiaru sprawiedliwości zakłada m.in. zwiększenie kontroli rządu nad procesem wyborów sędziów Sądu Najwyższego, a także możliwość uchylania orzeczeń tego sądu większością 61 głosów w 120-osobowym Knesecie.