Zatrzymanie "agenta Tomka" i przeszukania mieszkań Mariana Banasia. Akcje CBA pod kontrolą PiS
Liderzy Prawa i Sprawiedliwości mieli wiedzieć o planowanym zatrzymaniu "agenta Tomka" przez CBA i przeszukaniu mieszkań należących do szefa NIK Mariana Banasia – wynika z nieoficjalnych informacji. Wiedzy tej nie miał natomiast sztab wyborczy prezydenta.
Funkcjonariusze CBA mieli w środę 19 lutego w godzinach porannych wejść do mieszkań należących do prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia w Warszawie i Krakowie. Mieli też wkroczyć do warszawskiego mieszkania córki szefa NIK. W południe pojawiła się nieoficjalna informacja, że zatrzymano syna Mariana Banasia. Akcja ma mieć związek ze śledztwem dotyczącym oświadczeń majątkowych szefa NIK.
Wiedzieli o niej liderzy Prawa i Sprawiedliwości, w tym wiceprezes PiS i szef MSWiA Mariusz Kamiński oraz prezes Jarosław Kaczyński. Politycy posiadali także informacje o przygotowywanym zatrzymaniu Tomasza K., osławionego "agenta Tomka". Nie udało nam się potwierdzić, czy o ofensywie służb wiedział szef rządu.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, sztab wyborczy prezydenta Andrzeja Dudy nie miał pojęcia o planach CBA. – Komunikację w tej sprawie zostawiamy służbom i prokuraturze – mówi Wirtualnej Polsce jeden z liderów sztabu.
Akcja CBA. Opozycja: to celowa gra PiS
Sprawa komplikuje i tak już niełatwą sytuację, w jakiej znajduje się dziś Prawo i Sprawiedliwość. Na środę od dawna zaplanowana była oficjalna prezentacja sztabu wyborczego Andrzeja Dudy. Głowa państwa – jak przyznaje europoseł PiS Adam Bielan, człowiek odpowiedzialny za komunikację w kampanii – ma przedstawić liderów sztabu osobiście. To miała być oczekiwana ofensywa PiS po sobotniej konwencji inaugurującej kampanię Dudy.
Tyle że kampanijne wydarzenie z udziałem prezydenta odbędzie się w cieniu porannych akcji CBA. Biuro zatrzymało byłego posła PiS, bliskiego niegdyś współpracownika Mariusza Kamińskiego z czasów jego rządów w CBA, przez niego samego nazywanego "perełką". A przeszukania mieszkań przez agentów CBA dotyczą byłego ministra finansów w rządzie PiS, chwalonego niedawno z mównicy sejmowej przez samego premiera.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Opozycja twierdzi jednak, że – mimo niekorzystnego przecież dla PiS kontekstu – wydarzenia z środy 19 lutego mają przykryć kłopoty wizerunkowe partii Jarosława Kaczyńskiego. – Nie ma takich przypadków. Chcą coś politycznie przykryć – powiedział WP Marek Biernacki, były koordynator ds. służb specjalnych.
Jak podkreślił, w środę przypada ostatni dzień kadencji obecnego szefa CBA Ernesta Bejdy. – Stąd takie rozgorączkowanie służb, a także prokuratorów. Dziwię się, że porywają się na uderzenie w jedną z najważniejszych osób w państwie, czyli szefa NIK. Trzeba przeanalizować, czy CBA w ogóle miało prawo wejść do mieszkań Mariana Banasia, skoro jest on chroniony immunitetem – mówi były minister w rządzie PO-PSL.
– To wyreżyserowany przez prezesa PiS spektakl. Jeśli jest jakiś problem, to trzeba kogoś zamknąć – przekonuje w rozmowie z WP szef sztabu wyborczego Roberta Biedronia Tomasz Trela.
Jak dodaje: – Kaczyński uznał, że większym wizerunkowym kłopotem jest dla PiS pani Lichocka z jej skandalicznym gestem, aniżeli pan Banaś. W PiS nic nie dzieje się przypadkowo. I nic nie dzieje się bez decyzji jednego człowieka.