Zaskakujący finał sprawy molestowania przez księdza. Będzie zażalenie
Były ministrant oskarża księdza z Chodzieży w Wielkopolsce, ale śledczy umarzają postępowanie. Ich zdaniem jako nastolatek nie był zmuszany do kontaktów seksualnych.
Prokuratura z Chodzieży zajmowała się sprawą po zawiadomieniu złożonym przez - 31-letniego obecnie - mężczyznę. Po latach Szymon postanowił opowiedzieć o molestowaniu ze strony ówczesnego wikariusza z lokalnej parafii. Miał być przez duchowego poklepywany po pośladkach, łapany za genitalia, a później dochodziło też do kontaktów seksualnych.
Były ministrant złożył szczegółowe wyjaśnienia na temat wydarzeń sprzed 15 lat. Sprawę zgłosił też poznańskiej kurii, która po pewnym czasie usunęła księdza Krzysztofa z jego ostatniej parafii - wyjaśnia "Głos Wielkopolski".
Zobacz też: Skandal w kościele w Starachowicach. Libacja przed ołtarzem
Prokuratura jednak umorzyła właśnie śledztwo ws. duchownego. Śledczy uznał, że nie groził i nie stosował przemocy wobec ministranta, a dawał mu pieniądze i ubrania. Dodatkowo, ponieważ chłopak skończył wówczas 15 lat, sprawa była rozpatrywana tylko pod kątem molestowania seksualnego, a nie pedofilii.
"Wpędził mnie w alkoholizm"
- Nie zgadzam się z umorzeniem sprawy. Adwokaci, którzy mnie reprezentują, składają zażalenie - mówi 31-latek w rozmowie z reporterami gazety.
Dodaje, że działania księdza wpłynęły na jego dorosłe życie.
Oskarża też ówczesnego wikariusza o celowe uzależnienie finansowe i emocjonalne oraz o rozpijanie i wpędzenie w alkoholizom. Jak podaje gazeta.pl, do kontaktów seksualnych z duchownym miało dochodzić nawet po ślubie Szymona.