Zarzut po tragicznym wypadku w hucie. "Detonacja była zaplanowana"
Właściciel firmy remontowej wykonującej prace w Hucie Łaziska usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci po wtorkowym wypadku, w którym zginął jego pracownik. 66-letni mężczyzna nie zdążył opuścić strefy wybuchu zdetonowanego wewnątrz ładunku.
- Podejrzanemu przedstawiono zarzut z art. 155 Kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci człowieka. Zastosowano wobec niego wolnościowy środek zapobiegawczy - poręczenie majątkowe. Został już zwolniony - poinformował prokurator rejonowy w Mikołowie Tomasz Rygiel.
Jak wyjaśnił, podejrzany nie dopełnił swoich obowiązków, nie sprawdzając, czy w strefie wybuchu znajdującego się w budynku ładunku nie ma żadnych osób. - Detonacja była zaplanowana, jest to standardowe postępowanie, chodziło o wysadzenie fragmentu ściany pieca i później przeprowadzenie jego remontu - powiedział.
Tragedia w hucie
Do tragicznego wypadku doszło we wtorek przed południem. Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratownicze, które potwierdziły informację o śmierci 66-letniego mieszkańca Katowic, pracownika jednej z firm podwykonawczych, która prowadziła prace naprawcze pieca. Mężczyzna nie zdążył opuścić strefy wybuchu, który nastąpił w wyniku kontrolowanej detonacji ładunku wybuchowego.
Na miejscu policja zatrzymała odpowiedzialnego za prawidłowy przebieg prac szefa firmy remontowej, 75-letniego mieszkańca powiatu olkuskiego. Poddano go badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Był trzeźwy.
Mężczyźnie za nieumyślne spowodowanie śmierci swojego pracownika grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.