Zapadł wyrok w sprawie okładki z Tomaszem Lisem w nazistowskim mundurze
Sąd Apelacyjny wydał ostateczny wyrok w sprawie Tomasz Lis kontra tygodnik "wSieci". Chodzi o głośną okładkę "wSieci" z 2013 roku, gdzie naczelny "Newsweeka" był przedstawiony w mundurze kojarzonym z SS, zakrwawionym różańcem w ręku i podpisem: "Prawie jak Goebbels". Po wyroku obie strony wydają się być zadowolone.
09.06.2017 | aktual.: 09.06.2017 21:56
Sąd Apelacyjny oddalił w piątek apelację wydawcy tygodnika "wSieci" i jego redaktora naczelnego, Jacka Karnowskiego, od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie od wyroku, który zapadł jeszcze w 2015 roku. Wówczas sąd częściowo uwzględnił pozew Lisa. Sąd Apelacyjny oddalił też apelację powoda, który wnosił o uznanie całego pozwu.
Mocą prawomocnego wyroku pozwani mają przeprosić powoda i wpłacić 20 tys. zł na cel społeczny. Mogą oni jeszcze złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, choć nie wstrzymuje to wykonania wyroku.
Głośna okładka z 2013 roku
Przyczyną procesu była okładka z października 2013 roku, na której Lisa przedstawiono w mundurze stylizowanym na nazistowski, w czapce z "trupią główką" oraz zakrwawionym różańcem w ręku i podpisem: "Prawie jak Goebbels". Nad okładką był tekst: "Nagonka na Kościół. Czy zatrzymają się dopiero, jak zaczną ginąć księża". Była to ilustracja artykułu "wSieci" o tekstach "Newsweeka" ostro krytykujących Kościół i księży, m.in. w kwestii pedofilii.
W pozwie Lis chciał od pozwanych za naruszenie swych dóbr osobistych przeprosin w ich piśmie oraz w licznych mediach internetowych, a także wpłaty przez nich 250 tys. zł na Caritas.
W 2015 r. orzekający w I instancji stołeczny sąd okręgowy w znacznej części uwzględnił pozew, uznając że doszło do bezprawnego naruszenia dobrego imienia i czci powoda. Sąd Okręgowy ocenił, że wartością wyższą niż swoboda wypowiedzi jest w tym przypadku ochrona dóbr osobistych. Zarazem SO uznał, że pozwani mają wpłacić jedynie 20 tys. zł na Caritas, a przeprosiny ograniczył tylko do "wSieci" oraz strony internetowej tygodnika.
Apelowały obie strony
Apelowały obie strony. Powód chciał uwzględniania reszty zarzutów pozwu; pozwani - jego całkowitego oddalenia.
Pełnomocnik pozwanych mec. Dariusz Pluta mówił w SA, że okładka - której nie można odbierać dosłownie - była "protestem przeciw grupowej infamii" wobec księży ze strony powoda, a nie zrównywaniem powoda z esesmanem. - Nie jest tak, że mamy do czynienia z niewinnym redaktorem naczelnym - mówił mec. Pluta. Powołał się na opinię ks. Kazimierza Sowy, że przekaz medialny powoda nt. Kościoła był chamski i zmanipulowany - bo przedstawiał księży jako pedofilów, homoseksualistów krzywdzących kobiety i dzieci, a także jako złodziei. - To powód świadomie przekroczył granice debaty publicznej - dowodził.
- Ten wizerunek powoda był szeroko rozpowszechniany w internecie - przekonywała mec. Anna Cichońska, pełnomocnik powoda. Kwestionując słowa mec. Pluty, by nie odbierać okładki dosłownie, mówiła że wielu internautów tak właśnie czyniło, a wielu pisało jego nazwisko jako "LiSS". Według mec. Cichońskiej, powoda zaatakowano dlatego, że podjął "niewygodny problem pedofili w Kościele", a artykułów "Newsweeka" na ten temat nie można uważać za atak na Kościół.
Sąd Apelacyjny uznał obie apelacje za niezasadne i podzielił stanowisko Sądu Okręgowego, że granice swobody wypowiedzi, szerokie w demokratycznym państwie, zostały tu przekroczone. - Wywód pozwanych razi ahistorycznością - mówił w uzasadnianiu wyroku sędzia Jacek Sadomski. - Goebbels był nie tylko manipulatorem i propagandystą, ale zbrodniarzem kierującym totalitarnym reżimem, odpowiedzialnym za śmierć milionów ludzi - dodał. - Tu forma ekspresji poszła za daleko - zaznaczył.
Mec. Pluta powiedział, że decyzja o ewentualnej skardze kasacyjnej zapadnie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem. Podkreślił, że "SA nie zmienił uznania SO, że przekaz medialny powoda był skandalem". - Tu nie ma wygranych i przegranych - dodał.
- Ten przekaz nie został tak oceniony przez sąd - replikowała mec. Cichońska, która powiedziała, że nie będzie rekomendować powodowi skargi kasacyjnej.
Łukasz Starzewski