Zamieszki w USA. Opinie ekspertów dla WP: "Polskie władze stoją przed dylematem"
Zamieszki w USA i zdobycie Kapitolu przez zwolenników Donalda Trumpa wzburzyło opinię publiczną na całym świecie. Specjalnie dla Wirtualnej Polski eksperci w dziedzinie stosunków międzynarodowych komentują te wydarzenia, a także postawę polskich władz.
Sytuacja w USA jest bezprecedensowa. W środę w Waszyngtonie odbył się wiec poparcia dla Donalda Trumpa, który po raz kolejny powiedział, że wygrał wybory prezydenckie, a rzekome zwycięstwo Joe Bidena to efekt "kradzieży". W reakcji na te słowa wzburzony tłum ruszył na Kapitol, gdzie posiedzenie Kongresu miało potwierdzić wybór 46. prezydenta USA.
Wirtualna Polska poprosiła ekspertów w dziedzinie dyplomacji o komentarz zarówno do tych wydarzeń, jak i do reakcji polskich władz. Przypomnijmy, że Andrzej Duda skomentował sytuację w USA mówiąc, że "jest ona wewnętrzną sprawą Ameryki".
Jerzy Maria Nowak, były ambasador przy NATO i ONZ mówi, że o kondycji amerykańskiej demokracji zadecydują najbliższe tygodnie. - Do zaprzysiężenia nowego prezydenta pozostało trzynaście dni. Styl, w jakim Donald Trump przekaże władzę i w jakim Joe Biden ją przejmie, będzie w jakiejś mierze decydować o tym, czy USA pozostaną liderem zachodniego świata - słyszymy.
- Optymizmem napawa fakt, że zamieszki zostały szybko opanowane, a procedury zadziałały. Udział miał w tym wiceprezydent Mike Pence, który jest przecież konserwatystą i ultrakatolikiem. A jednak mając do wyboru lojalność wobec demokracji i lojalność wobec swojego prezydenta, Pence wybrał to pierwsze. To podnosi na duchu - kontynuuje Nowak.
Ambasador skomentował także wypowiedź polskich władz na temat sytuacji w USA: - Oczywiście, że nasze władze po okresie silnego flirtu, czy wręcz romansu z Trumpem stanęły przed trudnym dylematem. Kompromitacja Trumpa rzutuje na profil stosunków polsko-amerykańskich. O tym, że władza zdaje sobie z tego sprawę, świadczą bardzo powściągliwe wypowiedzi prezydenta i szefa dyplomacji.
Zamieszki w USA. Radosław Sikorski: "Nawet republikanie widzą, że ten facet jest zagrożeniem"
W podobnym tonie w rozmowie z Wirtualną Polską wypowiedział się były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski: - To oczywiście jest wewnętrzna sprawa USA, ale to nie jest dobry komentarz głowy państwa. Rozumiem problem Andrzeja Dudy, bo obnosił się ze swoją sympatią do Trumpa, a dziś nawet republikanie widzą, że ten facet jest zagrożeniem dla swojego kraju. Wczorajsze wydarzenia to symboliczny koniec populizmu opartego na kłamstwie, szczuciu i dzieleniu społeczeństwa przez tzw. obrońców tradycji - mówi Sikorski.
Jeśli chodzi o przyszłość ustroju USA, eurodeputowany pozostaje optymistą. - Amerykańska demokracja się obroniła. Kongres właśnie potwierdził wybór prezydenta Bidena. Agresorzy, którzy wdarli się na teren Kapitolu, odpowiedzą przed prawem, podobnie jak Donald Trump. W Polsce koncentracja władzy i zamach na jej instytucje poszedł daleko głębiej. Dlatego boję się o to, co będzie się działo u nas, gdy dojdzie do zmiany władzy - słyszymy.
Zamieszki w USA. Ekspert PISM: "Nie dajmy się zwieść prostym konkluzjom"
Z kolei Andrzej Dąbrowski z Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych komentując środowe wydarzenia podkreśla, że nie warto podążać za pochopnymi wnioskami i dawać się zwieść prostym konkluzjom. - Dla Amerykanów ostre spory polityczne nie są nowością. To, co wydarzyło się wczoraj, to wyjątkowy przypadek, który należy jednak potraktować jako niefortunne zdarzenie. Jestem przekonany, że coś takiego nigdy więcej się nie powtórzy, bo Amerykanie uczą się na własnych błędach. USA wychodzi z tej próby zwycięsko, wystarczy spojrzeć na to, że jeszcze tego samego dnia Kongres zebrał się ponownie, by dokończyć zatwierdzenie nowego prezydenta - mówi analityk.
W rozmowie z nami Dąbrowski dodaje, że żadne wydarzenie, które wiąże się ze sporem politycznym w USA, nie będzie miało wpływu na znaczenie dla długoterminowych celów tego kraju w Europie Środkowo-Wschodniej. - Amerykanie wiedzą, że nasz region jest fundamentalny dla zabezpieczenia interesów USA. Zdają sobie sprawę, jakie mogą tu robić interesy. Wymienię tylko kontrakty zbrojeniowe, zakupy amerykańskich węglowodorów czy sprawę blokady Nord Stream 2. Zmianę mógłby przynieść wyłącznie nagły zwrot ku izolacjonizmowi, ale w kontekście tak silnej rywalizacji z Chinami to bardzo mało prawdopodobne - tłumaczy ekspert.