Zamachy na Sri Lance zwiastują nową erę terroryzmu ISIS. Nie wolno lekceważyć bezpieczeństwa

Zamachy na Sri Lance zwiastują nową erę terroryzmu ISIS. Nie wolno lekceważyć bezpieczeństwa

Zamachy na Sri Lance zwiastują nową erę terroryzmu ISIS. Nie wolno lekceważyć bezpieczeństwa
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Jarosław Kociszewski
23.04.2019 12:08, aktualizacja: 23.04.2019 12:29

Liczba ofiar serii samobójczych zamachów bombowych na Sri Lance wzrosła do 310. Szokuje nie tylko organizacja ataków, ale także ignorowanie ostrzeżeń. Takich tragedii miało już nie być, tymczasem ISIS znowu pokazuje, że potrafi być o krok przed służbami bezpieczeństwa.

Sześć bomb wybuchło niemal równocześnie. Samobójcy weszli do 3 kościołów i 3 luksusowych hoteli. Przynajmniej jeden zameldował się dzień wcześniej, a w niedzielny poranek stanął z bombą przy barze. Inny terrorysta zabił się we własnym domu, gdy policjanci próbowali go aresztować.

Kolejna bomba nikogo nie zabiła, podobnie jak zneutralizowany ładunek w okolicy lotniska. Tylko cudem nikt nie zginął, gdy saperom nie udało się rozbroić samochodu pułapki w pobliżu jednej z zaatakowanych wcześniej świątyń. Co więcej, policjanci znaleźli także dziesiątki zapalników, których terroryści nie zdążyli użyć.

Od lat zachodnie służby bezpieczeństwa śledzą przepływy finansowe i neutralizują próby zorganizowania dużych fal ataków. Z tego powodu na Zachodzie islamiści z ISIS zmuszeni zostali do zmiany taktyki. Morderczą ideologią zarażają pojedynczych morderców, tzw. samotne wilki, zamiast tworzyć siatki, planować i kupować broń, co zwiększa szanse wykrycia.

Sri Lanka zlekceważyła ostrzeżenia

Żadna organizacja terrorystyczna nie przyznała się do zamachów. Rząd Sri Lanki winą obarcza mało znaną grupę islamskich radykałów National Thowheed Jamath (NTJ). Dotychczas członkowie tej organizacji przede wszystkim szerzyli nienawiść do buddyjskiej większości mieszkańców wyspy i atakowali święte posągi.

Służby bezpieczeństwa Indii wskazują na powiązania lankijskich islamistów z tzw. Państwem Islamskim. Dżihadyści z wyspy walczyli nawet w szeregach ISIS w Syrii i Iraku. Pojawiło się też zdjęcie jednego z ich liderów ślubującego wierność ISIS. Informacje wywiadu w Nowym Delhi okazały się prawdziwe. Już 4 kwietnia 2019 r. Indie ostrzegały o zbliżającej się fali zamachów. Tydzień później ostrzeżenie ponowiono, wskazując NTJ jako potencjalnych sprawców kilku samobójczych zamachów bombowych. Informacje poważnie potraktowała tylko ambasada Indii, która miała być jednym z potencjalnych celów. Władze Sri Lanki zlekceważyły ostrzeżenia.

Logika działania ekstremistów jest niezmienna niezależnie od złożoności ich organizacji i liczby ofiar. Zamachowcom chodzi o to, by zyskać rozgłos i w ten sposób wywrzeć presję polityczną, zdobyć poparcie czy zdestabilizować jakiś kraj.

Dlatego terroryści postanowili zaatakować wiernych modlących się w kościołach w czasie świąt wielkanocnych. Bomby w luksusowych hotelach w kraju chętnie odwiedzanym przez zagranicznych turystów spotęgowały efekt, gdyż media w mniejszym stopniu interesowałyby się ofiarami, gdyby nie było wśród nich cudzoziemców.

Ze wstępnego śledztwa przeprowadzonego przez policję Sri Lanki wynika, że zamachy były "odpowiedzią" na masakrę muzułmanów w meczetach w Christchurch w Nowej Zelandii w marcu 2019 r. Nie jest jednak możliwe, aby w ciągu miesiąca małe ugrupowanie zwerbowało i zindoktrynowało zamachowców, wybrało cele i zbudowało bomby. "Infrastruktura" musiała być gotowa już wcześniej. Obecne odniesienia do terrorysty z Nowej Zelandii są przesłaniem dla islamistów na świecie. Mają pokazać, że ISIS działa pomimo porażki na Bliskim Wschodzie i potrafi pomścić krew wiernych.

"Uśpieni" terroryści czekają na rozkaz

Ataki na Sri Lance dowodzą, że pomimo rozbicia kalifatu w Syrii i Iraku oraz osłabienia radykałów muzułmańskich na Zachodzie, tzw. Państwo Islamskie nadal jest śmiertelnie groźne. Agenci i gotowe do działania komórki terrorystów mogą być wszędzie, a ekstremiści planują ataki i wybierają cele dla spotęgowania efektu medialnego.

Następny zamach może zdarzyć się niemal wszędzie, od Dalekiego Wschodu, przez Azję Centralą aż po Afrykę. Nie wolno ignorować żadnych ostrzeżeń nawet w miejscach, które wydają się tak bezpieczne jak Sri Lanka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (27)
Zobacz także