Pucz w Gruzji? Służby alarmują

Gruzińskie służby uważają, że w kraju planowany jest zamach stanu. W spisku mają uczestniczyć byli współpracownicy Micheila Saakaszwilego, w tym dowódca działającego w Ukrainie Legionu Gruzińskiego - Mamuka Mamulaszwili i wiceszef wywiadu wojskowego Ukrainy Giorgi Lortkipanidze. Jest już reakcja władz Ukrainy na te oskarżenia.

Marcowe zamieszki w Tbilisi
Marcowe zamieszki w Tbilisi
Źródło zdjęć: © PAP | AA/ABACA
Adam Zygiel

18.09.2023 | aktual.: 18.09.2023 21:16

"Pewna grupa osób działająca na terytorium Gruzji i poza nią planuje destabilizację i organizację niepokojów społecznych w Gruzji w okresie październik-grudzień tego roku, których ostatecznym celem jest zmiana rządu przy użyciu środków przemocy" - przekazała Gruzińska Służba Bezpieczeństwa Państwowego.

Według specsłużb twórcą planu jest były wiceszef MSW Gruzji, a obecnie wiceszef wywiadu wojskowego Ukrainy Giorgi Lortkipanidze, były członek Gwardii Prezydenta Micheil Baturin oraz dowódca Legionu Gruzińskiego działającego w Ukrainie Mamuka Mamulaszwili.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Wszyscy oskarżeni są powiązani z Saakaszwilim. Lortkipanidze był oskarżany m.in. o pomoc w przemyceniu byłego prezydenta do Gruzji w 2021 roku. Baturin to z kolei dawny ochroniarz Saakaszwilego, a siostra Mamulaszwilego to posłanka partii byłego prezydenta.

Bomba w miasteczku namiotowym

Gruzińskie służby przekonują, że prowokacje miały być powiązane z momentem opublikowania raportu okresowego i końcowego Komisji Europejskiej. Wnioski dla Gruzji miały być negatywne, co wiązałoby się z protestami w kraju. Służby uważają, że rzekomi prowokatorzy, korzystając ze swoich sieci informacyjnych, "sztucznie podczepialiby" rządowi zarzut prorosyjskości.

W realizację planu miała być zaangażowana "duża grupa pochodzenia gruzińskiego walcząca w Ukrainie oraz "gruzińska młodzież". Wszyscy mają być szkoleni "w pobliżu polsko-ukraińskiej granicy". W akcję zaangażowana miałaby być serbska organizacja Canvas, wspierająca protesty w licznych krajach.

Służby opisują, że w planach było tworzenie barykad w pobliżu ulic, obiektów strategicznych i budynków rządowych oraz wzniesienie "miasta namiotowego", w którym miałoby dojść do zdetonowania ładunku wybuchowego.

"W szczególności wiadomo, że organizatorzy rozważają realizację scenariusza na wzór Euromajdanu zorganizowanego na Ukrainie w 2014 roku w Gruzji" - napisano w komunikacie.

"Rząd otrzymuje dyrektywy z Kremla"

Przywódca Legionu Gruzińskiego Mamuka Mamulaszwili w rozmowie z portalem ambebi.ge stwierdził, że "Gruzińskie Marzenie (partia rządząca w Gruzji - red.) otrzymuje dyrektywy z Kremla".

- Legion Gruziński wywołuje w Rosjanach ból głowy, wyrządziliśmy im szkody. Dlatego są rozgoryczeni i próbują wziąć nas w swoje ręce - mówi. Wspomina, że Moskwa prowadzi kilka spraw karnych przeciwko niemu.

Dodaje, że o ile zna Lortkipanidzego (choć, jak sam wspomina, nie spotyka go, bo jest na froncie), to nie ma pojęcia, kim jest Baturin.

- Scenariusze Rosji i Gruzińskiego Marzenia łączą się w jedno, są pisane jednym alfabetem. Zebrali kilka nazwisk i wymyślili bajkę. Do tej pory rosyjski rząd próbował zdyskredytować Legion Gruziński, obecnie gruziński rząd im w tym pomaga - mówi Mamulaszwili.

"Informacje te nie są prawdziwe. Obecne władze Gruzji po raz kolejny próbują demonizować Ukrainę w celu rozwiązania wewnętrznych problemów politycznych. Państwo ukraińskie nie ingerowało, nie ingeruje i nie planuje ingerować w wewnętrzne sprawy Gruzji" - oświadczył rzecznik ukraińskiego MSZ Oleg Nikołenko, odnosząc się do zarzutów gruzińskich służb.

Gruzińskie Marzenie to partia założona przez najbogatszego człowieka Gruzji Bidzinę Iwaniszwilego. Od początku swojego istnienia była uważana za prorosyjską stronę gruzińskiej sceny politycznej. Po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, Gruzja była wstrzemięźliwa w krytykowaniu Rosji i pomaganiu atakowanemu krajowi. Tbilisi nie przyłączyło się także do sankcji wymierzonych w swojego północnego sąsiada.

Gruzja stara się o członkostwo w Unii Europejskiej, jednak do tej pory nie otrzymała nawet statusu kandydata. Komisja Europejska postawiła im 12 warunków, domagając się między innymi walki z korupcją, deoligarchizacji kraju i reformy sądownictwa. Postępy są jednak powolne, co denerwuje Gruzinów.

Czytaj więcej:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
gruzjarosjaukraina
Wybrane dla Ciebie