"Zamach stanu" i wyjątkowo krótkie zeznania. Błaszczak zaskoczył i mówił o sobie

Najdłuższe zeznania złożone przed zawieszonym prokuratorem Michałem Ostrowskim w sprawie rzekomego "zamachu stanu" zmieściły się na trzech stronach - dowiaduje się Wirtualna Polska. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak mówił m.in. o sobie i wniosku o uchylenie mu immunitetu. Prokuratura Krajowa nie wie, gdzie dokładnie prowadzone były przesłuchania.

Mariusz Błaszczak podczas konferencji prasowej
Mariusz Błaszczak podczas konferencji prasowej
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto
Patryk Michalski

Prokuratura Krajowa w odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski przyznaje, że osoby przesłuchane przez zawieszonego już w czynnościach prokuratora Michała Ostrowskiego w większości mówiły bardzo ogólnie. - W większości są to krótkie przesłuchania, na półtorej-dwie strony (w tym zawiadamiającego Bogdana Święczkowskiego, Mateusza Morawieckiego, Piotra Schaba, Mariusza Błaszczaka), choć najdłuższe ma trzy strony - informuje nas Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej.

Prokurator dodaje, że świadkowie w zeznaniach "hasłowo przedstawiali swoje oceny dotyczące różnych zdarzeń, w tym zdarzeń o charakterze politycznym". - Wypowiedzi te mają charakter ogólnikowy i w dużej części były przez te osoby wcześniej prezentowane publicznie. Np. Mariusz Błaszczak zeznał, dlaczego nie zgadza się z wnioskiem o uchylenie mu immunitetu w innej sprawie - informuje Nowak.

Przypomnijmy, że zastępca prokuratura generalnego Michał Ostrowski, bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry, po przyjęciu zawiadomienia od Bogdana Święczkowskiego, swojego byłego przełożonego, a obecnie prezesa Trybunału Konstytucyjnego, przesłuchał dziewięć osób. Jak informowała Prokuratura Krajowa, zawiadomienie nie zostało jednak oficjalnie zarejestrowane, więc początkowo korespondencja była traktowana jako prywatna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Gorąca dyskusja w studiu WP. Poseł PiS przyznał się do błędu ws. TK

Prokurator oceni, czy to zeznania

Wśród osób przesłuchanych przez Ostrowskiego byli: prezes TK Bogdan Święczkowski, szefowa KRS Dagmara Pawełczyk-Woicka, I prezes SN Małgorzata Manowska, sędzia Piotr Schab, szef KRRiT Maciej Świrski, Michał Adamczyk (telewizja wPolsce24.pl, wcześniej TVP) oraz politycy PiS: Mateusz Morawiecki, Mariusz Kamiński i Mariusz Błaszczak.

Prokuratura Krajowa nie wie, gdzie dokładnie odbyły się przesłuchania, choć prawo nie wymaga, by odbywały się w siedzibie prokuratury. - Z protokołów wynika wyłącznie, iż w Warszawie (klasyczny zapis na górze: "Warszawa, data"). We wzorach protokołu nie ma co do zasady pozycji uszczegóławiającej miejsce wykonania czynności, ale zazwyczaj powinna być to siedziba prokuratury - wyjaśnia rzecznik PK.

Z naszych ustaleń wynika, że miejsce wykonania przesłuchań ma zostać ustalone w ramach śledztwa Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej.

W aktach - jak dowiaduje się WP - nie ma też pisemnych wezwań do stawiennictwa, więc nie wiadomo, jak świadkowie byli wzywani na przesłuchania.

Kolejne kroki na początku przyszłego tygodnia

O tym, czy czynności wykonane przez Ostrowskiego były skuteczne, zdecyduje nowy prokurent referent. Jak informowaliśmy w WP, na początku przyszłego tygodnia zostanie wyznaczona prokuratura, która rozpozna zawiadomienie Święczkowskiego.

- Zawiadomienie zostanie zarejestrowane w wyznaczonej jednostce i będzie zadekretowane na konkretnego prokuratora, który je procesowo rozpozna w normalnym trybie, jak każde inne zawiadomienie - przekazał nam prokurator Nowak.

Prokuratura informuje również, że całość akt wytworzonych przez Ostrowskiego to w sumie jeden tom. Składa się z pisemnego zawiadomienia Święczkowskiego (ponad 60 stron), wszczęcia i powierzenia śledztwa, wydruków kilku orzeczeń z baz danych i dziewięciu protokołów przesłuchania świadków.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (175)