"Zamach stanu" odwieszony na kołek. Akcja rozjechała przekaz PiS i Nawrockiego
Występ Bogdana Święczkowskiego w sprawie "zamachu stanu" spodobał się początkowo Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale w PiS widać zwrot w tej sprawie. Posłowie zauważyli, że "śledztwo", które wciąż nie zostało oficjalnie zarejestrowane, odwraca uwagę od tematów, które w kampanii próbowali narzucić Karol Nawrocki i jego sztabowcy. Rozmówcy WP nieoficjalnie przyznają, że chwilowo przekaz PiS się rozjechał.
Z nieoficjalnych rozmów z politykami PiS wynika, że wielu polityków tej partii doszło do wniosku, że tak jak nie można być "trochę w ciąży", tak nie można trochę mówić o "zamachu stanu". Według naszych rozmówców, zawiadomienie prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego i rzekome śledztwo zastępcy Prokuratora Generalnego Michała Ostrowskiego, które oficjalnie wciąż nie zostało zarejestrowane, odwróciło uwagę od tematów gospodarczych, które PiS i Karol Nawrocki próbowali w ostatnim czasie forsować.
Choć występ Święczkowskiego początkowo spodobał się Jarosławowi Kaczyńskiemu, który w wygłoszonym oświadczeniu mówił o "właściwej reakcji na stan rzeczy, który mamy w Polsce", to według naszych rozmówców, na razie PiS mimowolnie nie zamierza wracać do tematu. - Albo mówimy o cenach prądu, drożyźnie i sprawach bliskim ludziom, albo ojczyzna nasza stanęła nad przepaścią i nic innego nie ma znaczenia – przyznaje nieoficjalnie polityk PiS.
Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że od poniedziałkowego poranka tematu "zamachu stanu" nie widać za bardzo nawet w TV Republika. Telewizja, która wspiera PiS, straszyła m.in. przyjęciem przez Polskę migrantów, a gnieźnieński radny PiS Wojciech Szymczak, który w tej telewizji jest jednocześnie reporterem, rozmawiał z wiceprezesem PiS Antonim Macierewiczem podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej. Również Jarosław Kaczyński na poniedziałkowej konferencji prasowej nie wracał do tematu "zamachu stanu".
Jabłoński: "Obie kwestie się nie wykluczają"
W oficjalnych wypowiedziach politycy PiS nie chcą wprost odpowiadać na pytanie, czy mówienie o "zamachu stanu" jest politycznie korzystne dla PiS i wspieranego przez tą partię kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego. Paweł Jabłoński w rozmowie z WP ucieka od jasnej deklaracji.
- Patrzę na to jak prawnik i z prawnego punktu widzenia są przesłanki, by powiedzieć, że dochodzi do łamania prawa m.in. w postaci nieuznawania wyroków Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego przez rząd, czy bezprawnego przejęcia prokuratury. Z prawnego punktu widzenia jest uzasadnione, żeby sprawa została wyjaśniona, a winni ukarani – podkreśla poseł w odpowiedzi na pytanie o polityczny punkt widzenia. Dopytywany kolejny raz o polityczną strategię nie chce wprost rozstrzygać, czy jest to korzystne czy nie.
- Z politycznego punktu widzenia rząd robi wszystko, by niszczyć opozycję, więc naturalne jest to, że opozycja podejmuje działania, które się temu przeciwstawiają – stwierdził. Na uwagę, że sprawa została zainicjowana nie przez opozycję, a przez Bogdana Święczkowskiego zastrzegł, że w tym przypadku działania podjął prezes Trybunału Konstytucyjnego, a on uważa, że jest to uzasadnione.
Paweł Jabłoński uważa, że Karol Nawrocki nie unika tematu "zamachu stanu", bo na spotkaniach regularnie zarzuca rządowi łamanie prawa. Poseł dopytywany o to, czy temat nie przykryje gospodarczych tematów, na które w ostatnim czasie stawiali i Jarosław Kaczyński, i Karol Nawrocki, stwierdza, że obie kwestie się nie wykluczają.
- Rozumiem, że niektórzy chcieliby mówić tylko o jednym rodzaju tematów, ale jak ktoś kandyduje na urząd prezydenta to trudno, żeby udawał, że w Polsce nie jest łamane prawo. Byłoby dziwną strategią, gdyby tę kwestię pomijał – dodaje.
Brejza: "Mają z tego bekę"
Przedstawiciele sejmowej większości twierdzą, że początkowy zachwyt Jarosława Kaczyńskiego zawiadomieniem w sprawie "zamachu stanu" odsłania frustrację w partii. Według europosła KO Krzysztofa Brejzy pokazuje również, że to Zbigniew Ziobro aktywuje swoich najwierniejszych współpracowników.
- Widzę u nich strach. Ostatnie okopy grupek ziobrystów, w których siedziały osoby decyzyjne, zaczynają pękać. Podejmują ruchy głupie dla siebie. Uważam, że to jest spowodowane postępowaniami, tym, że finalizują się akty oskarżenia choćby w wątku Funduszu Sprawiedliwości. Ci ludzie próbują tworzyć jakąkolwiek tratwę medialną dla części swojego elektoratu. Chociaż nawet elektorat PiS nie kupuje "zamachu stanu", a widzę, że nawet część ludzi z PiS śmieje się z tego. Nawet tam mają z tego bekę – mówi Brejza w WP.
- Bogdan Święczkowski to człowiek Zbigniewa Ziobry, który podpisywał lewe dokumenty na Pegasusa. Pan Ostrowski to również człowiek Ziobry. Po raporcie Bodnara o sprawach skręconych w prokuraturze widać, jak to wszystko działało. To jest pisk ostatniej grupy akolitów Ziobry, która próbuje mówić do wszystkich świadków w postępowaniach: "słuchajcie, jest zamach stanu, Ostrowski wszystkich poprzesłuchuje, pozatrzymuje, więc trzymajcie się, jesteśmy z wami". To się nie uda, bo sprawiedliwość nadejdzie i nie wszyscy uciekną do Budapesztu – uważa polityk KO.
Bodnar czeka na dokumenty
Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk w poniedziałek w TVN24 przekazał, że prokurator generalny Adam Bodnar dwukrotnie zwrócił się do swojego zastępcy prokuratora Michała Ostrowskiego o wydanie dokumentów związanych ze śledztwem w sprawie podejrzenia dokonania "zamachu stanu". Pierwszy termin minął w piątek i nie został dotrzymany, drugi mija w poniedziałek. Korneluk stwierdził też, że widzi możliwość złożenia ewentualnego zawiadomienia w sprawie ukrywania dokumentu.
Prokuratura Krajowa dotychczas informowała, że sprawa nie została oficjalnie zarejestrowana, a pismo od Bogdana Święczkowskiego przekazane bezpośrednio do sekretariatu zastępcy Prokuratora Generalnego Michała Ostrowskiego jest traktowane jak prywatna korespondencja. Prokurator Anna Adamiak podczas piątkowej konferencji prasowej podkreśliła, że nawet gdyby zawiadomienie prezesa TK wpłynęło do prokuratury w regulaminowy sposób, to prokurator Ostrowski nie powinien prowadzić tego postępowania.
Wyjaśniła, że "prokurator Ostrowski był najbliższym współpracownikiem Bogdana Święczkowskiego, gdy ten był Prokuratorem Krajowym, a także ma z nim prywatne relacje". Jak mówiła, jeżeli prok. Ostrowski uważa, "że może prowadzić postępowanie na podstawie zawiadomienia - przepraszam za kolokwializm - swojego kolegi, to chyba jest to większe niebezpieczeństwo niż to, że sprawa z tego zawiadomienia trafi do prokuratora, który nie znając prok. Adama Bodnara, z tą sprawą się zapozna" – stwierdziła.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski