Kluczem do wyjaśnienia katastrofy jest ujawnienie rozmowy braci Kaczyńskich?
Odnosi się do słów Lecha Wałęsy, który powtarza, że kluczem do wyjaśnienia katastrofy jest ujawnienie rozmowy braci Kaczyńskich. Jej zdaniem to niedorzeczna i całkowicie nieprawdziwa teza. "Miałabym sobie wyobrazić, że Jarosław Kaczyński mówi do prezydenta: 'Leszku, masz lądować niezależnie od wszystkiego!'? Wyobraża pan sobie, że brat radzi bratu, by narażał na śmierć swoją małżonkę? To była idealna, kochająca się rodzina. Bracia Kaczyńscy wzajemnie o siebie dbali i zawsze się denerwowali, gdy jeden z nich odbywał lot. Z informacji prokuratury wynika, że rozmowa trwała około 30 sekund i odbyła się, jeszcze zanim załoga przekazała panu Kazanie meldunek o złej pogodzie. Ale to nie przeszkadza Lechowi Wałęsie przekraczać kolejnej granicy" - atakuje.
Relacja Edmunda Klicha z 10 kwietnia wieczorem ("Moja czarna skrzynka. Edmund Klich w rozmowie z Michałem Krzymowskim", Warszawa 2012), po wylądowaniu samolotu z Polski, wskazuje, że Rosjanie praktycznie od wszystkiego Polaków odcięli. "M.K.: Co się działo po wylądowaniu w Smoleńsku? E.K.: Przez pierwsze 2 godziny nic. Rosjanie kazali nam czekać w samolocie. M.K.: Nie chciał pan jak najszybciej pójść na miejsce wypadku, obejrzeć rozmieszczenie ciał, stan wraku, zobaczyć czarne skrzynki? E.K.: Wszyscy się niecierpliwiliśmy, ale co mogliśmy zrobić? Miałem przedrzeć się przez Rosjan i sam chodzić po lotnisku, żeby jeszcze mnie tam zastrzelili? To w końcu wojskowy teren. Zresztą, co by mi to dało, gdybym poszedł i oglądał ciała. (...) W Smoleńsku zresztą i tak było na to za późno, bo gdy przylecieliśmy, część ciał leżała już w trumnach. (...) Prosiłem Rosjan o przepustki, żebyśmy mogli swobodnie poruszać się po lotnisku. Morozow od razu odpowiedział, że nie będzie chodzenia samopas. Jeśli gdzieś chcemy iść, mamy
to zgłaszać, i będziemy chodzić z miejscowymi oficerami. Rosjanie od początku działali świadomie".
Zdaniem Małgorzaty Wassermann to kolejne świadectwo, że już wtedy nie było mowy o jakiejkolwiek współpracy z Rosjanami. "Nawet jeśli premier Tusk tuż po katastrofie zakładał dobrą wolę i życzliwość Rosji, to parę godzin później, po południu i wieczorem było wszystko jasne" - czytamy.
Na zdjęciu: Lech Kaczyński i Zbigniew Wassermann.