"Ładunek wybuchowy zamontowano podczas remontu w Samarze"
Córka Wassermana uważa, że do zamontowania ładunku w tupolewie mogło dojść podczas remontu maszyny w rosyjskiej Samarze, w grudniu 2009 r. "Proszę porównać zdjęcia tupolewa z wrakiem boeinga zestrzelonego nad Ukrainą. Malezyjski samolot spadł z wysokości 10 kilometrów, nasza maszyna spadała z mniej więcej 30 metrów. Tam znaleziono ofiary w całych, niezniszczonych ubraniach. W przypadku Smoleńska wiele ciał było pozbawionych odzieży. Według ekspertów, charakter zniszczenia ubrań jest podobny do katastrof, w których doszło do eksplozji. Ewa Kochanowska trzyma w domu koszulę po mężu, profesorze Januszu Kochanowskim. Jej tułów jest pocięty na cienkie paski, w całości ostał się tylko kołnierzyk" - czytamy.
Jak było w przypadku jej ojca? "Rosjanka, która opisywała to ubranie, mówiła, że koszula jest poszarpana na kawałki i śmierdzi benzyną. Odradzała jej zabranie, bo to 'mieszanina strzępów materiału, błota i krwi'. Rosjanie zwrócili nam różaniec i blankiet biletowy ojca. Po pięciu latach od katastrofy one wciąż śmierdzą spalinami. Skoro nie doszło do eksplozji zbiornika z paliwem, to jaki może być powód tak intensywnego zapachu?" - pyta.