Atak tuż przed orędziem. Łukaszence musiała zrzednąć mina
Białoruscy hakerzy z grupy "Cyberpartyzanci" zaatakowali stronę agencji BiełTa. "Przywracamy wolność słowa na Białorusi. Czytajcie wiadomości niezależnych mediów, a nie kłamstwa propagandy reżimu" - można było przeczytać na stronie. Do ataku doszło zaledwie kilka godzin przed orędziem Alaksandra Łukaszenki.
02.01.2024 | aktual.: 02.01.2024 10:28
Sylwestrowe popołudnie nie było spokojne dla pracowników reżimowej agencji informacyjnej BiełTa. Białoruscy hakerzy z grupy "Cyberpartyzanci" w godzinach popołudniowych poinformowali, że przedostali się do sieci wewnętrznej agencji.
Pierwsze antyreżimowe wpisy zaczęły pojawiać się zaledwie kilka godzin przed noworocznym orędziem Alaksandra Łukaszenki. Hakerzy nie tylko zamieszczali treści nawołujące do korzystania z niezależnych białoruskich mediów, ale też zdołali ukraść 90 GB danych. W tym dokumentów księgowych i danych osobowych pracowników - o czym poinformowali na profilu na portalu Telegram.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kiedy nie ma nikogo, kto mógłby powiedzieć Białorusinom prawdę, mówimy ją my. Tym samym przekazujemy życzenia noworoczne od naszych wolontariuszy poprzez oficjalną stronę BiełTy" - napisali "Cyberpartyzanci".
Strona agencji przestała całkowicie działać. Chociaż po kilku godzinach od ataku pracownicy BiełTy zapewniali, że odzyskali panowanie nad serwisem, to nie można się z nim połączyć do chwili obecnej.
Zobacz także
Noworoczne orędzie Łukaszenki
Atak hakerski nastąpił kilka godzin przed noworocznym orędziem Łukaszenki, które zostało wyemitowane przez wszystkie reżimowe media chwilę przed północą.
Białoruski przywódca podsumował mijający rok, który opisał, jako "rok pokoju i dobrobytu", a nadchodzący rok nazwał rokiem "jakości". - W zeszłym roku próbowali nas rzucić na kolana, udusić ekonomicznie. Ale my nie tylko się temu oparliśmy, rozwijaliśmy się wszechstronnie, zmierzając do celu - stwierdził Łukaszenka.
Kiedy Łukaszenka zapewniał obywateli o poprawiającej się sytuacji ekonomicznej, do sieci trafiło nagranie jego największej opozycyjnej rywalki Swiatłany Cichanouskiej. Jego jednak Białorusini nie zobaczyli, ponieważ władze zablokowały dostęp do serwisu YouTube. Jak twierdzą cyberaktywiści, w niektórych częściach kraju dostęp do internetu został całkowicie odcięty.
Źródło: Interia