Zagłodzone dziecko w szpitalu w Bytomiu. MOPR: nic nie budziło naszych zastrzeżeń
• Skrajnie wyczerpany i niedożywiony czteromiesięczny chłopiec trafił do szpitala w Bytomiu
• Rodzina była regularnie odwiedzana przez pracowników ośrodka społecznego
• MOPR: nie mieliśmy zastrzeżeń w stosunku do matki chłopca
• Na początku sierpnia dziecko było u lekarza, jego stan był dobry
• Rodzina ma otrzymać specjalnego asystenta społecznego
• Rodzicom chłopca grozi do pięciu lat więzienia
• Pracownicy socjalni: matka codziennie odwiedza syna w szpitalu
23.08.2016 | aktual.: 28.08.2016 23:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dziecko trafiło do szpitala z infekcją, w stanie skrajnego odwodnienia i niedożywienia. Miało też zmiany na skórze. Pogotowie zaalarmowała znajoma rodziny, którą zaniepokoił stan chłopca.
Dziecko jest obecnie pod opieką lekarzy z oddziału pediatrycznego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu. Na szczęście stan jego zdrowia już się poprawia.
Ojciec i matka chłopca usłyszeli zarzuty narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi im do pięciu lat więzienia.
22-letnia matka nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego chłopiec znalazł się w tak ciężkim stanie. Tłumaczyła, że syn "nie chciał jeść".
Rodzice dziecka nie pracują, utrzymują się z zasiłków. Oprócz 4-miesięcznego syna wychowują też półtoraroczną dziewczynkę.
MOPR: nic nie budziło zastrzeżeń
Rodzina jest pod opieką bytomskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, regularnie była odwiedzana przez pracowników socjalnych, o różnych porach dnia. - Od kwietnia do lipca odbyło się kilka wizyt. Tylko w lipcu byliśmy tam cztery razy. Nic nie budziło naszych zastrzeżeń. W domu było czysto, matka zajmowała się dziećmi. Podczas ostatniego spotkania w lipcu chłopiec na pewno był jeszcze w dobrym stanie - zapewnia w rozmowie z WP.PL Rafał Szpak, dyrektor MOPR w Bytomiu.
Pytany, czy rodzina miała problemy z policją, Szpak przyznaje, że zdarzały się sporadyczne interwencje związane z zakłócaniem spokoju. Nie było jednak zastrzeżeń, co do opieki nad dziećmi. Nigdy nie zdarzyło się, żeby kobieta była pijana.
Jeszcze 4 sierpnia chłopiec był na wizycie kontrolnej u ortopedy na USG bioder. Lekarz nie zauważył nic niepokojącego w stanie jego zdrowia.
Ośrodek ma przyznać rodzinie specjalnego asystenta. Na razie jednak nie wiadomo, czy dziecko wróci do rodziców. O dalszym losie niemowlaka zdecyduje sąd. Rodzice zostali objęci dozorem prokuratora. Z relacji pracowników socjalnych wynika, że matka codziennie odwiedza dziecko w szpitalu.