Zagłodzone dziecko w szpitalu w Bytomiu. MOPR: nic nie budziło naszych zastrzeżeń
• Skrajnie wyczerpany i niedożywiony czteromiesięczny chłopiec trafił do szpitala w Bytomiu
• Rodzina była regularnie odwiedzana przez pracowników ośrodka społecznego
• MOPR: nie mieliśmy zastrzeżeń w stosunku do matki chłopca
• Na początku sierpnia dziecko było u lekarza, jego stan był dobry
• Rodzina ma otrzymać specjalnego asystenta społecznego
• Rodzicom chłopca grozi do pięciu lat więzienia
• Pracownicy socjalni: matka codziennie odwiedza syna w szpitalu
Dziecko trafiło do szpitala z infekcją, w stanie skrajnego odwodnienia i niedożywienia. Miało też zmiany na skórze. Pogotowie zaalarmowała znajoma rodziny, którą zaniepokoił stan chłopca.
Dziecko jest obecnie pod opieką lekarzy z oddziału pediatrycznego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu. Na szczęście stan jego zdrowia już się poprawia.
Ojciec i matka chłopca usłyszeli zarzuty narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi im do pięciu lat więzienia.
22-letnia matka nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego chłopiec znalazł się w tak ciężkim stanie. Tłumaczyła, że syn "nie chciał jeść".
Rodzice dziecka nie pracują, utrzymują się z zasiłków. Oprócz 4-miesięcznego syna wychowują też półtoraroczną dziewczynkę.
MOPR: nic nie budziło zastrzeżeń
Rodzina jest pod opieką bytomskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, regularnie była odwiedzana przez pracowników socjalnych, o różnych porach dnia. - Od kwietnia do lipca odbyło się kilka wizyt. Tylko w lipcu byliśmy tam cztery razy. Nic nie budziło naszych zastrzeżeń. W domu było czysto, matka zajmowała się dziećmi. Podczas ostatniego spotkania w lipcu chłopiec na pewno był jeszcze w dobrym stanie - zapewnia w rozmowie z WP.PL Rafał Szpak, dyrektor MOPR w Bytomiu.
Pytany, czy rodzina miała problemy z policją, Szpak przyznaje, że zdarzały się sporadyczne interwencje związane z zakłócaniem spokoju. Nie było jednak zastrzeżeń, co do opieki nad dziećmi. Nigdy nie zdarzyło się, żeby kobieta była pijana.
Ośrodek ma przyznać rodzinie specjalnego asystenta. Na razie jednak nie wiadomo, czy dziecko wróci do rodziców. O dalszym losie niemowlaka zdecyduje sąd. Rodzice zostali objęci dozorem prokuratora. Z relacji pracowników socjalnych wynika, że matka codziennie odwiedza dziecko w szpitalu.