Zaczynamy nowy sezon "Rekonstrukcji" w reżyserii Jarosława Kaczyńskiego. PiS sporo na tym zyska
Nowy rok, nowa rekonstrukcja. Mateusz Morawiecki ma wkrótce ogłosić zmiany w swoim rządzie, ale wygląda na to, że to nie zamknie tematu i o personaliach w obozie PiS będziemy rozmawiać jeszcze bardzo długo. Dzięki temu rządzący będą mogli w spokoju obsadzić swoimi ludźmi Krajową Radę Sądownictwa i Sąd Najwyższy oraz zmienić prawo wyborcze. Nikt też nie będzie pytał o problemy w służbie zdrowia, sądach i deficyt budżetowy.
Po Święcie Trzech Króli - taki termin rekonstrukcji wyznaczył premier Mateusz Morawiecki. "Na pewno wraz z kierownictwem politycznym będziemy rozmawiać, oczywiście z prezydentem, w najbliższych – myślę – paru tygodniach po to żeby rzeczywiście ten temat zamknąć" - powiedział w noworocznym wywiadzie dla TVP Info.
"Paru tygodniach" to najważniejsze sformułowanie z tego zdania, bo jasno pokazuje, że PiS wcale nie zamierza szybko "zamknąć tematu i ostro ruszyć do roboty", jak zapewniał premier. Będzie wręcz przeciwnie - druga część rekonstrukcji będzie podzielona na części. Jej kolejne odsłony będą uruchamiane w zależności od potrzeby chwili, kiedy będzie trzeba coś medialnie "przykryć".
Początek po 6 stycznia
To niesamowicie prosta, by nie powiedzieć "prostacka" metoda, ale na polskiego odbiorcę mediów wystarczy - widzowie swoimi klikami zmuszają dziennikarzy do gonienia za nazwiskami. A politycy to wykorzystują, świadomie wypuszczając do przestrzeni publicznej kolejne przecieki, kolejne zestawy nazwisk. Przy okazji testują, jak opinia publiczna odbiera poszczególne kandydatury.
Możliwe, że w zapowiedzianym terminie "po Trzech Króli" zmiany dotkną tylko resortów finansów i rozwoju, którymi tymczasowo kieruje szef rządu. - Można się spodziewać że tu zapadną decyzje najszybciej natomiast co do innych decyzji to premier jest premierem zaledwie od miesiąca. To nie jest długi czas żeby podjąć decyzję o zadaniach dla poszczególnych resortów na kolejne 2 lata i dobrać do tego właściwe osoby. Myślę, że tego czasu premier troszkę potrzebuje - tłumaczył wiceminister kultury Jarosław Sellin w Polskim Radiu.
W szumie
Co zyskuje na tym Prawo i Sprawiedliwość? Szum. A w szumie mniej (albo wcale) słychać o problemach, których w nowym roku jest sporo. Najbardziej paplący to ten dotyczący szpitali - lekarze rezygnują z pracy ponad siły i w niektórych szpitalach już zaczyna brakować medyków. Na razie problem nie istnieje na dużą skalę, nie przebija się więc do szerszej świadomości, ale będzie narastał. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł jest jednym z kandydatów do wymiany, a premier od expose mówi o trudnej sytuacji w służbie zdrowia. Kiedy więc brak lekarzy na dyżurach stanie się problemem ogólnokrajowym, i tak planowana rekonstrukcja ministra Radziwiłła pokaże, że rząd i premier robią coś, by naprawić sytuację.
W Dzienniku Ustaw opublikowano właśnie podpisane przez prezydenta ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Styczeń i zapewne część lutego upłyną pod znakiem kadrowej rewolucji w drugim z tych organów, bo dotycząca go ustawa wchodzi w życie po 14 dniach. Na kwiecień, kiedy zacznie obowiązywać ustawa o SN, PiS będzie musiało znaleźć jakiś inny temat zastępczy. Silnym kandydatem jest tutaj raport podkomisji Antoniego Macierewicza.
Kłopoty PiS
Wprowadzaniu w życie tych reform będą towarzyszyły głośne pytania o skuteczność reform przeprowadzanych przez Zbigniewa Ziobrę. Według danych jego własnego ministerstwa czas postępowań sądowych wydłużył się. Zapewne duży wpływ ma na to ogromna liczba nieobsadzonych etatów w sądach. PiS zatrzymywało je do czasu przejęcia KRS - wówczas będzie mogło obsadzić je swoimi ludźmi. Najbliższe tygodnie wypełnią zabiegi polskiej dyplomacji mających ochronić wprowadzane przez PiS reformy sądownictwa. Premier i minister spraw zagranicznych będą starali się namówić partnerów do zablokowania kolejnych kroków art. 7.
Styczeń to także dokończenie parlamentarnych prac nad zmianami w ordynacji wyborczej. Prawo i Sprawiedliwość wycofało się z części kontrowersyjnych pomysłów, m.in. z likwidacji głosowania korespondencyjnego, z którego korzystają niepełnosprawni czy z likwidacji JOW w gminach do 20 tys. mieszkańców. Ale pozostaje to, co budzi największe kontrowersje: politycy będą wybierać część składu Państwowej Komisji Wyborczej.
Spraw, które mogą wizerunkowo zaszkodzić rządowi jest sporo. Przeciąganie rekonstrukcji do granic rozsądku pozwoli odciągnąć od nich uwagę. PiS opanowało tę sztukę do perfekcji.