Zabójstwo w Siedlcach. Są zarzuty dla poszukiwanego Łukasza W.
Prokuratura Rejonowa w Siedlcach wydała postanowienie o postawieniu zarzutów Łukaszowi W. - dowiedziała się Wirtualna Polska. Mężczyzna podejrzany jest o zabójstwo 35-letniego Marcina w Siedlcach. Ukrywa się od 3 tygodni
28.12.2018 | aktual.: 28.12.2018 10:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do tragedii doszło w środę 5 grudnia w Siedlcach. W bramie kamienicy przy ulicy Piłsudskiego znaleziono ciało 35-latka, który mieszkał w pobliżu. Miał obrażenia głowy, zadane prawdopodobnie tępym narzędziem - tak twierdziła policja. Chwilę wcześniej doszło do wymiany zdań między nim a innym mężczyzną w sklepie.
Tydzień później policja ustaliła tożsamość człowieka, z którym kłócił się 35-letni Marcin. Okazało się, że to 23-letni mieszkaniec powiatu nowosądeckiego. Kilka dni wcześniej ukradł ze sklepu alkohol, co nagrały kamery monitoringu. Nie wiadomo jednak, dlaczego znalazł się w Siedlcach i gdzie teraz przebywa. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Jest poszukiwany
Wirtualna Polska dowiedziała się, że prokuratura wydała postanowienie o postawieniu zarzutów wobec Łukasza W. - Prokuratura wydała dzisiaj postanowienie o postawieniu zarzutów Łukaszowi W. i poszukiwaniu go w skali ogólnokrajowej - powiedziała nam w czwartek Katarzyna Wąsak, szefowa Prokuratury Rejonowej w Siedlcach. - Zarzuty dotyczą zabójstwa z zamiarem ewentualnym oraz oszustwa przy użyciu karty bankomatowej - dodała.
Jak się dowiedzieliśmy, to pierwszy krok w poszukiwaniu Łukasza W. Jeśli policja nie znajdzie go w miejscu jego zamieszkania, wyśle za nim list gończy. - Lub Europejski Nakaz Aresztowania, jeżeli będą informacje, że ukrywa się poza granicami Polski - powiedziała prokurator Wąsak.
Codziennie się loguje
Największą pracę przy poszukiwaniu Łukasza W. wykonało bezpłatnie biuro detektywistyczne Weremczuk&Wspólnicy. Namierzyli podejrzanego na Facebooku, ustalili jego kontakty, podpowiadali policji, gdzie teraz może się znajdować. Założyli specjalny profil "Znajdź zabójcę", gdzie na bieżąco publikowali jego zdjęcia i najnowsze informacje. To oni ustalili, że podejrzany codziennie loguje się na Facebooku.
- Robił to codziennie, o określonych godzinach, więc prawdopodobnie korzysta z ogólnodostępnych punktów dostępowych wifi i hotspotów. Z tego co wiem, to m.in. w McDonald's, PKP i publicznej sieci miejskiej - powiedział Wirtualnej Polsce Bartosz Weremczuk, szef biura.
Jak dowiedzieliśmy się w biurze detektywistycznym, podejrzany Łukasz W. chodził do szkoły wojskowej i jest fanem sztuk walki. Kilka dni przed zabójstwem Marcina został nagrany na kamerach monitoringu, jak kradnie alkohol w sklepie. Niewykluczone, że wymiana zdań przed śmiercią Marcina dotyczyła podobnej sytuacji.
Zaniedbania policji?
Ofierze ukradziono portfel z kartą bankomatową. Łukasz W. jeszcze w dniu zabójstwa Marcina próbował zapłacić jego kartą, ale wybrał za dużą sumę. W kolejnym sklepie mu się udało. - Pierwszym razem mu się nie udało, bo suma była za duża, ale za drugim razem tak - powiedziała Wirtualnej Polsce żona zmarłego, Elżbieta.
Jak się okazuje, to nie był wystarczający powód, żeby go ścigać. Kilka dni temu zadzwoniliśmy na komendę policji w Siedlcach, żeby dowiedzieć się, czy jest jakiś postęp w śledztwie. - Proszę nie nazywać Łukasza W. podejrzanym, bo poszukujemy go jako świadka w sprawie - powiedziała wówczas Wirtualnej Polsce komisarz Anna Świerczewska z zespołu prasowego.
- Nie rozumiem, dlaczego policja nie może namierzyć człowieka, który regularnie loguje się w mediach społecznościowych. Robi się mapkę logowań i tak trafia na poszukiwanego. Być może problem polega na tym, że sprawa została pozostawiona jednostce miejskiej policji, a powinno się nią zająć CBŚ? - powiedział Wirtualnej Polsce Dariusz Loranty, były policjant, ekspert Akademickiego Centrum Bezpieczeństwa.
"Budzę się i płaczę"
Żona zabitego Marcina chce tylko jednego: żeby ujęto sprawcę morderstwa jej męża. Jest w 18. tygodniu ciąży. Ma 5-letnią córkę Nikolę z poprzedniego związku. - Ciężko mi, ale skupiłam się na tym, żeby morderca Marcina został złapany. Budzę się w środku nocy i płaczę - mówi pani Elżbieta.
Wie tylko tyle, że między jej mężem a Łukaszem W. doszło do wymiany zdań w sklepie. Nie wiadomo, co mówili, bo nie da się tego ustalić z zapisu monitoringu. - Nawet nie wiem, czy ekspedientki zostały przesłuchane, bo policja nic nie mówi - dodaje.
"To był zwyczajny dzień"
To był dla nich zwyczajny dzień. Marcin wyszedł do pobliskiego sklepu.- Idę po zakupy, zaraz wracam - powiedział żonie.
- Kiedy długo nie wracał, najpierw pomyślałam, że poszedł do mamy, która mieszka niedaleko. Ale potem zaczęłam się denerwować. Mam 5-letnią córkę, więc zadzwoniłam do koleżanki, żeby przyszła ją popilnować, a ja poszukam Marcina - opowiada.
Znajoma przyszła i zobaczyła pod sklepem policję i karetkę pogotowia. - Mówiła, żebym tam nie szła, ale zrobiłam to. Straszny widok. Nie dopuścili mnie do Marcina, ale widziałam go przez otwarte drzwi bramy - mówi pani Elżbieta.
Sekcja zwłok wykazała, że zmarł od uderzenia w głowę tępym narzędziem. Miał głowę rozcięta w trzech miejscach, złamany nos, złamany policzek. Zdaniem detektywów to mogła być butelka od whisky. Ciężkie i wytrzymałe dno butelki może dać takie obrażenia.
- Marcin był człowiekiem, który lubił pomagać ludziom, nigdy nie przeszedł obojętnie wobec czyjejś krzywdy - opowiada o swoim mężu pani Elżbieta.
Dzisiaj Łukasz W., chociaż ukrywa się przed policją, nadal bryluje w mediach społecznościowych. Jeszcze niedawno napisał na Facebooku: "Będzie trzeba was wszystkich zabić, to się zrobi. Do zobaczenia!".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl