Zabijanie to za mało. Pół miliona żołnierzy na okupowanych terenach Ukrainy
Generał Ołeksandr Pawluk, dowódca ukraińskich wojsk lądowych, w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Times", stwierdził, że nawet jeśli Rosja poniesie ogromne straty na polu bitwy, to nie będzie to wystarczające do zakończenia konfliktu. Pawluk podkreśla, że konieczna jest prawdziwa izolacja Rosji. Dodał, że na okupowanych terenach jest ponad pół miliona żołnierzy.
03.05.2024 23:50
Pawluk, który udzielił wywiadu "Timesowi" po raz pierwszy na kilka dni przed rosyjską inwazją, zauważa, że charakter wojny uległ znaczącej zmianie. - Nie można nawet porównywać wojny w 2022 roku z wojną, którą mamy teraz. To jak dwie zupełnie różne wojny - powiedział generał, który w lutym objął stanowisko po Ołeksandrze Syrskim, awansowanym na naczelnego dowódcę Sił Zbrojnych Ukrainy.
Rosnące poczucie osamotnienia Ukrainy
Na pytanie o to, co nauczyły go dwa lata wojny z Rosją, Pawluk wskazał przede wszystkim na rosnące poczucie osamotnienia Ukrainy. - Osobiście główną lekcją dla mnie jest to, że tak naprawdę nie powinieneś liczyć na kogoś innego. Nauczyłem się nie polegać na niczyjej pomocy. Ostatecznie wszystko może spoczywać tylko w naszych rękach - przyznał.
Generał Pawluk zauważył, że początkowo sądził, iż zabicie wystarczającej liczby Rosjan zakończy wojnę, ale teraz już nie jest tego pewien.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Tuż przed inwazją uważaliśmy, że jeśli zadamy Rosjanom ogromne straty, to wojna się skończy. Ale zamiast tego zdaliśmy sobie sprawę, że Rosjanie nie liczą swoich zabitych. Jak dotąd trumny żołnierzy wracają głównie na prowincję, a ich śmierć nie wpływa na powszechną opinię Rosjan. Teraz uważamy, że wojna może się zmienić, jeśli Rosjanie zostaną zmuszeni do mobilizacji ludzi z ośrodków miejskich, takich jak Moskwa i Petersburg. Jeśli zobaczą, że ich żołnierze wracają do tych miast w trumnach, może to zmienić rozumienie wojennej rzeczywistości w Rosji - wyjaśnił Pawluk.
Mówiąc o celach Rosjan, generał uważa, że głównym pozostaje zniszczenie Ukrainy jako państwa i narodu. Natomiast na najbliższy rok Rosjanie postawili sobie cel całkowitego zajęcia obwodów donieckiego i ługańskiego oraz, jeśli im się tam powiedzie, zaporoskiego. Pawluk jest zdeterminowany, by nie pozwolić Rosji na osiągnięcie najbliższego celu, jakim jest zajęcie ważnego miasteczka Czasiw Jar przed obchodzonym 9 maja Dniem Zwycięstwa. Przyznał jednak, że sześciomiesięczne opóźnienie w zatwierdzeniu przez Kongres amerykańskiej pomocy wojskowej odbiło się na jego żołnierzach.
Zobacz także
- Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby powstrzymać rosyjski plan zdobycia Czasiw Jaru przed 9 maja. Ale Rosjanie mają tam przewagę artyleryjską w stosunku dziesięć do jednego i całkowitą przewagę powietrzną. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapobiec rosyjskiemu przełomowi i mamy nadzieję, że amerykańska broń nam pomoże. Gdyby dotarła na czas, nie stracilibyśmy terytoriów, które straciliśmy w ciągu ostatnich kilku miesięcy - wyjaśnił Pawluk.
Ponad pół miliona Rosjan na okupowanych terenach
Generał wyraził obawy, że sytuacja może się jeszcze pogorszyć. Wyjaśnia, że liczba rosyjskich żołnierzy na Ukrainie znacznie wzrosła od 2022 roku. Szacuje, że na okupowanych terytoriach Ukrainy znajduje się od 510 tys. do 513 tys. rosyjskich żołnierzy. Przewiduje też, że liczba ta może wzrosnąć w ciągu tego roku, ponieważ Rosja gromadzi siły na letnie ofensywy.
- Uważamy, że Rosjanie chcą zmobilizować 100 tys. dodatkowych żołnierzy i wykorzystać ich do wzmocnienia w czerwcu i lipcu swoich sił już znajdujących się na Ukrainie. Uważamy, że do końca roku Rosjanie zamierzają zmobilizować prawie 300 tys. dodatkowych żołnierzy. Ale także tracą od 25 tys. do 30 tys. zabitych i rannych miesięcznie - powiedział.
Zabijanie to za mało
Pawluk wyraził optymizm, że długo oczekiwany pakiet wsparcia wojskowego ze strony USA, w połączeniu z ożywionym wsparciem europejskim, może nie tylko stępić i odwrócić rosyjskie ataki w okresie letnim, ale być może dać Ukrainie strategiczną inicjatywę.
- Priorytetową bronią, której potrzebujemy z zewnątrz, jest obrona powietrzna, aby chronić naszych ludzi, miasta i infrastrukturę przed rosyjskimi atakami powietrznymi i rakietowymi. I oczywiście artyleria dalekiego zasięgu jest również dla nas bardzo ważna. Dzięki dobrej obronie powietrznej i artylerii dalekiego zasięgu moglibyśmy odzyskać strategiczną przewagę nad Rosjanami na polu bitwy - powiedział generał.
Pawluk przyznał jednak, że samo zabijanie nie może wystarczyć do wygrania wojny. Uważa on, że tylko zaostrzenie sankcji wobec Rosji może uniemożliwić jej utrzymanie zapasów pocisków dalekiego zasięgu, których regularnie używa do atakowania kluczowej ukraińskiej infrastruktury energetycznej.
- Samo wyniszczenie na polu bitwy nie zakończy wojny. Koniec wojny nastąpi dzięki przewadze technologicznej i prawdziwej izolacji Rosji. W tej chwili zbyt wiele krajów siedzi z założonymi rękami, czekając na zakończenie tej wojny, mając tylko nadzieję, że ich ona nie dotknie - oświadczył dowódca ukraińskich wojsk lądowych.