Życie jej nie oszczędzało
"W zeznaniach procesowych Marianna Popiełuszko stwierdziła: "Życie było dobre". W tym zdaniu zawarła wszystko. "Dobre życie" wcale jej przecież nie oszczędzało. Zwłaszcza jako kobiety i matki. Gdy była młodą mężatką, umarła jej blisko dwuletnia córeczka. Pod koniec wojny Rosjanie zamordowali jej młodszego brata, którego bardzo kochała. Za komunizmu oficerowie SB zabili syna - kapłana. Na jej rękach zmarł ukochany ojciec. Przeżyła śmierć matki. Nagle zmarła w szpitalu jej młodziutka synowa, Danusia. Osierociła troje małych dzieci, które Marianna Popiełuszko musiała wychować, zastępując im matkę.
A potem, po 60 latach dobrego małżeństwa, odszedł mąż. Nagle zmarł też jej osiemnastoletni wnuk Tomek. Pochowała męża jednej z wnuczek, który w wieku 49 lat zmarł na nowotwór. Także męża drugiej wnuczki, mającego zaledwie 42 lata" - opowiada Milena Kindziuk, autorka książki o Mariannie Popiełuszko.
Cierpień i tragedii u Popiełuszków wciąż jest zbyt wiele. - Tak, jakby Pan Bóg potrzebował ciągle nowych ofiar z tej rodziny - mówi krewny, ksiądz Kazimierz Gniedziejko. - Dlaczego tak jest? Moja babcia Marianna mawiała zawsze: "Kogo Pan Bóg kocha, temu krzyże daje".