Wyzwiska w Pucku. Małgorzata Kidawa-Błońska tłumaczy
Działacze KOD i "Lotnej Brygady Opozycji" zwyzywali i wygwizdali Andrzeja Dudę w Pucku. Dziękowała im potem Małgorzata Kidawa-Błońska. Nie zamierza za to jednak przepraszać. - Hejt to jest telewizja publiczna - powiedziała. A do protestujących podeszła, bo się do niej uśmiechali.
12.02.2020 08:30
Politycy PiS oczekują przeprosin od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Chodzi o sytuację, która miała miejsce w Pucku w setną rocznicę zaślubin Polski z morzem. Grupa osób krzyczała przez megafony i gwizdała podczas przemówienia prezydenta Andrzeja Dudy.
Próbowano zagłuszyć słowa Dudy. Słychać było okrzyki: "Marionetka", "Jesteś ch..." i "Będziesz siedział".
W uroczystościach brała udział także Małgorzata Kidawa-Błońska. Po wszystkim podeszła do skandującej grupy i serdecznie się z nimi witała. "Było słychać? Było nas słychać?" - pytali protestujący.
- Oczekuję od pani marszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, że przeprosi. Po wszystkim poszła do tych ludzi, obściskiwała się z nimi. Czy to hipokryzja kandydatki czy te osoby zostały przywiezione przez sztab? To nieprawda, że to były osoby z Pucka i Wejherowa. To obwoźna trupa kodziarska - mówił w Polsat News Krzysztof Sobolewski, przewodniczący Komitetu Wykonawczego Prawa i Sprawiedliwości.
Za zakłócaniem przemówienia stoją bowiem głównie działacze KOD i "Lotnej Brygady Opozycji" z Warszawy, a nie ,jak to tłumaczyła PO, zawiedzeni mieszkańcy.
Przeprosin nie będzie. Kidawa-Błońska tłumaczy wydarzenia w Pucku
Małgorzata Kidawa-Błońska nie zamierza przepraszać. Zapytana o to w radiu TOK FM stwierdziła, że "uroczystości były bardzo ciekawe i bardzo dobrze zorganizowane, a każdy polityk musi się przyzwyczaić, że ludzie mogą reagować na niego dobrze, ale też źle.
Zwróciła uwagę, że rodziny "Gazety Polskiej" pokazywały niechęć z kolei w stosunku do niej. - Pamiętam jak gwizdano na prof. Bartoszewskiego. (...) Mówiliśmy że nie możemy na to przyzwalać, ale wówczas słyszeliśmy, że ludzie mają prawo wyrażać swoje emocje - dodała.
Przyznała, że była duża grupa ludzi niezadowolonych, a ona podeszła do nich, ponieważ się do niej uśmiechali i mówili, że jej sekundują. - Tych ludzi spotykam także na demonstracjach pod sądami, pod Trybunałem Konstytucyjnym - powiedziała.
- Hejt to jest telewizja publiczna - stwierdziła. Według niej oskarżanie obywateli, że wyrażają swój sprzeciw, a akceptowanie hejtu ze strony państwa to są różne rzeczy.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl