Wywiadem wywołała aferę. Lewicowa wiceprezydentka o mieszkaniach
"Kto powiedział, że każdy musi mieć mieszkanie na własność? Młodzi ludzie podchodzą inaczej do własności. Bardziej cenią wolność i mobilność" - te słowa padły w wywiadzie z Marią Klaman, nową wiceprezydentką Krakowa, pochodzącą z Sopotu. Wypowiedź - nie tylko w tej sprawie - wywołała w sieci lawinę komentarzy.
Maria Klaman z Nowej Lewicy dołączyła do grona zastępców prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego. Ma odpowiadać za edukację, politykę społeczną i mieszkalnictwo. Wcześniej pracowała w Urzędzie Miasta Sopotu.
Już sama nominacja wywołała sprzeciw. Zareagowali przede wszystkim członkowie Nowej Lewicy w Krakowie. Zagrozili wycofaniem poparcia dla koalicji z klubem Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miasta.
To nie koniec kontrowersji wokół Marii Klaman, urodzonej w 1985 roku menedżerki, edukatorki i trenerki. Sprawowała ona funkcję rzeczniczki w samorządach lokalnych, organizacjach pozarządowych oraz instytucjach kultury w Gdańsku, Warszawie i Sopocie. Teraz przyszła pora na Kraków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna Krupa o jedynej sytuacji w karierze, która ją zabolała. Chodzi o kościół
"Będę osobą, która chce łączyć i zapraszam wszystkie środowiska do współpracy" - mówiła Klaman obejmując stanowisko w Krakowie. Środowiska zareagowały, ale przede wszystkim po wywiadzie, jakiego nowa wiceprezydent udzieliła lokalnej "Gazecie Wyborczej".
Opowiedziała w nim nie tylko o swoim stanowisku w sprawie posiadania mieszkania, ale także o działkach dla Kościoła, które nie będą już sprzedawane tej instytucji z 99-procentową bonifikatą. Zajęła się też tematem mieszkań z projektu rządowego i przeciwdziałaniu oszustwom na rynku mieszkaniowym. "Wspólnie z prezydentem Aleksandrem Miszalskim będziemy chcieli powołać Rzecznika Praw Lokatorskich, który będzie mógł wspierać oszukanych najemców" - zapowiedziała.
Wywiad wywołał wściekłość. "Młodzi nie chcą własnych mieszkań"
Wyjawiła też, jakie jest jej podejście do sprawy własnego kąta. "Mnie osobiście poczucie bezpieczeństwa zapewnia świadomość, że mam wystarczające pieniądze na wynajem mieszkania" - powiedziała.
Zdradziła, że gdy dowiedziała się o nowym stanowisku, weszła na portale wynajmu mieszkań i zaczęła szukać lokum. Tymczasem mieszka u znajomej.
"Przejrzałam oferty i uznałam, że rzeczywiście nie jest bardzo źle. Dwupokojowe mieszkanie za 3200-3600 złotych znajdę. Oczywiście dla studentów i osób zarabiających mniej niż średnią krajową to jest kwota zaporowa. I to jest wyzwanie dla polityki mieszkaniowej nie tylko w Krakowie, ale również w innych miastach" - powiedziała krakowska wiceprezydentka.
Dodała też, że chciałaby, żeby myślenie o polityce mieszkaniowej przestało skupiać się tylko na wolnym rynku, na posiadaniu mieszkań na własność. "Na szczęście polityka rządu również idzie w tę stronę. Rząd pracuje z inicjatywy Nowej Lewicy nad zwiększeniem wsparcia dla samorządów w obszarze mieszkalnictwa, w tym na budowę społecznych mieszkań na wynajem, remonty pustostanów i budowę mieszkań studenckich. Łącznie w ramach programu może powstać ok. 200 tys. nowych mieszkań dostępnych cenowo" - zauważyła urzędniczka w wywiadzie dla "GW".
Stanowisko Klaman w sprawie wynajmowania mieszkania przez całe życie nie spodobała się czytelnikom. Komentarze pod tekstem są jadowite.
"Zapewne ‚Wyborcza’ w KRK zadowolona z klików. Znamienne, że Pani Wiceprezydent nie chwali się nim na swoich social mediach" - napisał krakowski kulturoznawca, dziennikarz Wojciech Mucha.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Kto powie pani wiceprezydentce, że problemem w dużych miastach nie jest tylko to, że wielu osób nie stać na zakup nieruchomości, ale też sytuacja, w której coraz mniej osób stać na wynajem mieszkania?" - napisał Michał Dąbrowski, reporter Radia Łódź.
"Młodzi cenią wolność, a wolność daje np auto - więc można by tak spać w aucie i po prostu je przeparkowywać - wolność absolutna!" - drwi Adam Czarnecki, działacz walczący o realizację projektu CPK.
"Słyszałem, że największą wolność i mobilność dają młodym ludziom lokale wynajmowane od polityków lewicy. Na przykład pana Gduli" - napisał Tomasz Borejza, krakowski dziennikarz.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Źródło: "Gazeta Wyborcza"