Lewica oszukała ubogich Polaków. Ludzie w głębokiej biedzie zostaną bez wsparcia [OPINIA]

Na ostatnim posiedzeniu rząd przyjął propozycję zmiany kwot kryteriów dochodowych uprawniających do świadczeń z pomocy społecznej od dnia 1 stycznia 2025 r. Część osób żyjących poniżej minimum egzystencji, czyli w skrajnej biedzie, będzie zbyt "bogata", aby otrzymać pomoc.

Konferencja prasowa po posiedzeniu rządu
Konferencja prasowa po posiedzeniu rządu
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Jacek Szydlowski/FORUM
Patryk Słowik

18.05.2024 | aktual.: 18.05.2024 21:10

Nowe kryteria opracowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, którym zarządza Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy. Przepisy jeszcze nie weszły w życie - zostały skierowane do Rady Dialogu Społecznego. Przeciwko nim protestuje już EAPN Polska, czyli Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu.

Nazywajmy rzeczy po imieniu: wejście w życie tych przepisów będzie oznaczało dehumanizowanie tysięcy ludzi, odarcie ich z jakiejkolwiek godności, podniesienie patologii wprowadzonej za rządów Prawa i Sprawiedliwości do kwadratu. Wreszcie: skazanie na powolną śmierć tych, którzy są słabi i którym państwo zobowiązało się w konstytucji pomagać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zbyt bogaci biedni

Zacznijmy jednak od krótkiego wprowadzenia i przedstawienia kilku faktów - część Czytelników może bowiem nie wiedzieć, na jakich zasadach w szczegółach funkcjonuje system pomocy społecznej w Polsce.

W największym uproszczeniu: minister właściwy ds. polityki społecznej, czyli minister rodziny, pracy i polityki społecznej, raz na trzy lata musi określić kryteria uprawniające do korzystania z pomocy społecznej. Dla różnych typów gospodarstw domowych określa się kwotę. Ludzie mający mniej - mogą dostać świadczenia pieniężne od państwa. Ci mający więcej - nie otrzymują wsparcia, bo są "zbyt bogaci", aby państwo im pomagało.

Jednocześnie istnieje coś takiego jak minimum egzystencji. Dane na ten temat rokrocznie publikuje państwowy Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Jeśli ktoś dysponuje pieniędzmi w ilości mniejszej niż wskazane minimum egzystencji, zagrożone jest jego życie. Brakuje bowiem wówczas pieniędzy na wszystko: na mieszkanie, na żywność, na najtańszą odzież i obuwie, na leki.

Minimum egzystencji to wartość faktyczna - po prostu specjaliści instytutu sprawdzają, jak jest. Kryterium uprawniające do uzyskania pomocy to kwestia umowna, polityczna wręcz - politycy ustalają, jak bardzo biednym trzeba być, aby otrzymać pomoc.

PiS narozrabiało, Lewica miała naprawić

W ostatnich latach, za rządów Prawa i Sprawiedliwości, doszło do kuriozalnej sytuacji. Kryteria określono w 2021 r., po czym koszty życia w Polsce radykalnie wzrosły. Inflacja spowodowała, że ceny wielu podstawowych produktów poszybowały. Minimum egzystencji więc - jako wartość faktyczna - rosło. Ale kryteria do uzyskania pomocy od państwa pozostawały bez zmian. Wskutek tego w 2023 r. próg skrajnego ubóstwa dla wielu gospodarstw domowych był wyższy niż granica pozwalająca skorzystać z pomocy społecznej.

Dziś sytuacja jest jeszcze gorsza - inflacja dalej bowiem daje się we znaki (choć już mniej dotkliwie), a próg uprawniający do uzyskania wsparcia jest dalej bez zmian. Mówiąc najprościej, jak się da: ludziom, którym brakuje pieniędzy na wszystko - na mieszkanie, na żywność, na najtańszą odzież i obuwie, na leki - są zbyt bogaci, by otrzymać zasiłek od państwa.

Lewica - gdy opisałem tę sytuację w kwietniu 2023 r. - obiecała zająć się sprawą, gdy tylko dojdzie do władzy. Dziś jest u władzy, kieruje resortem odpowiadającym właśnie za kwestię walki z ubóstwem. I okazuje się, że skończyło się na obietnicach.

Świadomy wyrok na ubogich

Dziemianowicz-Bąk musi zmienić kryteria dochodowe - mijają bowiem trzy lata od wydania rozporządzenia przez poprzednią minister. Propozycja na papierze może wydawać się szczodra - wzrost o 234 zł progu dla osób samotnie gospodarujących oraz o 223 zł dla osoby w rodzinie. W praktyce jednak propozycja jest żałosna.

Jak bowiem wyliczyło EAPN Polska, już w 2025 r. dla kilku typów rodzin kryteria będą niższe niż granica minimum egzystencji, a w 2027 r., do którego roku mają kryteria obowiązywać - próg będzie niższy niż minimum dla wszystkich rodzajów gospodarstw domowych.

"CAŁKOWITA PORAŻKA obecnego systemu weryfikacji kryteriów!!!" - podsumowali ministerialną propozycję eksperci specjalizujący się w tematyce ubóstwa.

Można by rzec, że Lewica i nowy rząd wchodzą w buty Prawa i Sprawiedliwości, ale to nieprawda. Obecnie rządzący zachowują się jeszcze gorzej od poprzedników. PiS popełniło grzech zaniechania - ówczesna minister rodziny Marlena Maląg i jej ludzie nie przewidzieli tego, co się wydarzy. A przewidzieć powinni, bo EAPN Polska przed scenariuszem, który się ziścił, ostrzegało. Dodatkowo, można było zmienić prawo i zacząć publikować kryteria dochodowe raz w roku, a nie raz na trzy lata. PiS tego nie zrobiło - i to źle.

Ale nowi rządzący mieli to zrobić - i nie robią. Nie są też zaskoczeni sytuacją, wysoką inflacją, rosnącymi z miesiąca na miesiąc kosztami życia. Po prostu z pełną świadomością postanowili, że część skrajnie ubogich Polaków nie otrzyma pomocy społecznej. Do tego bowiem sprowadza się określenie kryteriów na poziomie uniemożliwiającym skorzystanie z pomocy przez część skrajnie ubogich osób.

I to nie tych, których przeciętny Czytelnik mógłby uznać za "leniwych", nie tych, którzy "brzydzą się pracą", nie tych, którzy "siedzą tylko na garnuszku państwa". Ci bowiem przecież dochodów nie mają, więc na pomoc społeczną się "załapią". Wsparcia nie otrzymają ci, którzy zarabiają, ale bardzo mało. Przykładowo mężczyzna pracuje za bardzo niską stawkę, kobieta zaś zajmuje się dziećmi. Próg może zostać przekroczony o kilka zł, podczas gdy w domu bieda aż piszczy.

Oczywiście ktoś może teraz zakrzyknąć, że jest 800 plus. To prawda. Tyle że sprawnie działające państwo, szanujące swoich obywateli, nie postępuje w ten sposób, że rzuca 800 zł miesięcznie (lub wielokrotność tej kwoty przy większej liczbie dzieci) i uznaje, że sprawa załatwiona, choćby ktoś żył w biedzie.

A - co potwierdzają niemal wszyscy eksperci, także ci blisko współpracujący z Lewicą - ubóstwo to często nie jest wybór człowieka, to nie kara za grzechy. Czasem wystarczy splot nieszczęśliwych zdarzeń. A wygrzebać się z biedy jest bardzo, bardzo ciężko.

Państwo - najpierw to pisowskie, teraz to uśmiechnięte - tym ludziom jednak nie chce pomóc. Odwraca wzrok, udaje, że ci ludzie nie istnieją. Wyrzuca poza nawias społeczeństwa i przypomni sobie dopiero wtedy, gdy pobrudzi sobie lakierki lub pantofelki, przewracając się o leżącego na ulicy człowieka. Wtedy, na chwilę, uśmiech zniknie z ust. Ale po chwili zapewne powróci, bo jak tu się nie radować, gdy można usiąść w kawiarnianym ogródku, wypić kawę, wyciągnąć iPhone'a i zadzwonić do koleżanek i kolegów z partii z pytaniem, co będzie głosowane podczas najbliższego posiedzenia Sejmu?

Wybory, nie bieda

Dziennikarze powinni opisywać rzeczywistość, a nie ją kreować, ale przyznaję się: chciałem porozmawiać z ludźmi z resortu rodziny o tym, co robią. Brałem pod uwagę, że może to brak świadomości, zwykła niewiedza. Ciężko mi było uwierzyć, że to celowe działanie. Trudno przecież sobie wyobrazić kwestię, o którą Lewica, będąca częścią koalicji rządowej, powinna walczyć intensywniej niż właśnie o rzeczywistą pomoc społeczną kierowaną do najuboższych obywateli.

Wywiad o walce z ubóstwem minister Dziemianowicz-Bąk proponowałem od dawna. Niestety, minister na ten temat nie udziela wywiadów. Mogę z nią przeprowadzić "szerszy wywiad polityczny" albo ogólnie o polityce ministerstwa. O szczegółach - nie z panią minister.

Ministerstwo zaproponowało rozmowę z Katarzyną Nowakowską (z Polski 2050 Szymona Hołowni), wiceminister rodziny, która zajmuje się tematyką ubóstwa w resorcie. Z tym zastrzeżeniem, że Nowakowska może porozmawiać najwcześniej 17 czerwca, czyli za miesiąc. Wcześniej nie ma czasu, bo startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Według raportu EAPN Polska w 2022 r. w zasięgu skrajnego ubóstwa żyło 1,8 mln osób. W skrajnym ubóstwie, poniżej minimum egzystencji, żyło blisko 400 tys. dzieci (o 26 tys. więcej niż rok wcześniej) oraz niemal 300 tys. seniorów (14 tys. więcej).

My - ludzie, których ten kłopot bezpośrednio nie dotyczy - wolimy tego nie widzieć. Politycy, którzy nieśli na sztandarach hasła pomocy bliźniemu i wsparcia ubogich, też mają oczy szeroko zamknięte.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1098)