Wypadek Beaty Szydło. Policjanci sprawdzali, czy Sebastian K. pracuje
Kilka dni po wypadku z udziałem premier Beaty Szydło policjanci pojawili się w oświęcimskim centrum handlowym i sprawdzali, czy pracuje tam Sebastian K., który według ustaleń policji zderzył się z samochodem premier.
Jak pisze środowa "Gazeta Wyborcza", pracownice jednego z centrum handlowych w mieście poinformowały adwokata Sebastiana K. Władysława Pocieja, że kilka dni po wypadku nieumundurowani policjanci pytali o Sebastiana K. Adwokat powiedział gazecie, że można sądzić, iż funkcjonariuszom zależało na ustaleniu, czy kierowca fiata seicento tam pracuje. Jednak w sprawach wypadków nie przeprowadza się takich czynności.
Według "Gazety Wyborczej", gdyby okazało się, że Sebastian K. pracuje to jego zeznania mogłyby być uznana za mniej wiarygodne. Po wypadku podkreślano, że kierowca fiata jest uczniem technikum i przygotowuje się do matury.
Cytowany przez gazetę rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń tłumaczy, że takie czynności prowadzą właśnie policjanci nieumundurowani i jest to naturalne oraz uzasadnione. Rzecznik dodaje, że funkcjonariusze byli nie tylko w centrum handlowym, ale prowadzili czynności w całym Oświęcimiu w celu znalezieniu świadków wypadku i zabezpieczenia monitoringu.
Piotr Kładoczyn z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" podaje możliwe powody takiego działania policjantów. Mogli sprawdzać, czy Sebastian K. jest w stanie zapłacić grzywnę, ale jak przypomina prawnik sąd na razie nie stwierdził jego winy. Inną przyczyną mogło być ustalanie motywu, choć w przypadku wypadków takich rzeczy się nie robi. Trzecia możliwość zakłada, że policjanci trochę się rozpędzili w rutynowych czynnościach i zmarnowali swój czas.
Wypadek Beaty Szydło
Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu, kiedy kolumna rządowych samochodów wyprzedzała fiata seicento. Z ustaleń policji wynika, że Sebastian K. przepuścił pierwszy z trzech samochodów. Następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z autem, w którym znajdowała się Beata Szydło.
W wyniku wypadku premier trafiła do szpitala. Beata Szydło spędziła w szpitalu tydzień.
Prokuratura przesłuchała ponad 60 świadków. Jednak nie zgłosiła się żadna osoba z samochodu, który zatrzymał się bezpośrednio za fiatem seicento Sebastiana K. Sporządzono też ekspertyzę stanu technicznego samochodów.