PolitykaWypadek Beaty Szydło. Bochenek: sprawa wypadku premier jest wykorzystywana przez opozycję

Wypadek Beaty Szydło. Bochenek: sprawa wypadku premier jest wykorzystywana przez opozycję

Wypadek Beaty Szydło. Bochenek: sprawa wypadku premier jest wykorzystywana przez opozycję
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Grygiel
14.02.2017 19:30, aktualizacja: 14.02.2017 20:54

Martwi mnie to, że sprawa wypadku premier Beaty Szydło jest wykorzystywana instrumentalnie przez polityków opozycji; instrumentalnie jest również wykorzystywany młody chłopak, który brał udział w tym wypadku - powiedział w RMF FM rzecznik rządu Rafał Bochenek.

Bochenka spytano o to, jak odniesie się do informacji Prokuratury Regionalnej w Krakowie, że 21-letni Sebastian K. podejrzany o nieumyślne spowodowanie wypadku, w którym ucierpiała premier Beata Szydło, nie przyznał się do zarzutu. Przypomniano, że szef MSWiA Mariusz Błaszczak ocenił, że kierowca seicento złamał prawo.

- Ta sprawa jest badana przez prokuraturę (...) Mnie najbardziej martwi to, że ta sprawa jest instrumentalnie traktowana przez polityków opozycji, instrumentalnie jest również wykorzystywana ta młoda osoba, ten 21 letni kierowca, który brał udział w tym wypadku - powiedział Błaszczak. Nawiązał m.in. do tego, że politycy PO oraz Nowoczesnej domagają się dymisji szefa MSWiA w związku z wypadkiem premier, a także zapowiada przez nich pomoc prawna dla kierowcy seicento.

Kierowca seicento winny? Bochenek: to należy do kompetencji sądów

Rzecznika rządu dopytywano, czy nie uważa, że instrumentalnie sprawę wykorzystuje też szef MSWiA mówiąc, że kierowca seicento złamał prawo, lub prezes PiS Jarosław Kaczyński, który powiedział, że "to nie jest tak, że ktoś tu zawinił poza tym młodym człowiekiem, który też nie miał złych intencji". Bochenek odparł, że "w swoich wypowiedziach ci politycy zwracają uwagę również na to, że postępowanie trwa i tu należy poczekać na ostateczne ustalenia prokuratury".

- To, czy ktoś jest winny czy nie, w Polsce należy do kompetencji sądów i to sądy orzekają, kto ponosi winę w tego typu sprawach - podkreślił rzecznik rządu. Pytany przez dziennikarza, czy premier zwróciła uwagę szefowi MSWiA, że również on nie powinien zastępować sądów polskich, Bochenek zaznaczył, że "u nas nikt nie zastępuje sądów w Polsce, sądy są niezależne".

Jego zdaniem "politycy Nowoczesnej i PO powinni trzymać się z dala od tej sprawy i pozwolić ją prowadzić śledczym oraz policjantom tak, by "kompleksowo wyjaśnić okoliczności tego wypadku". - Nam zależy na tym, by sprawa była rzetelnie i obiektywnie wyjaśniona - podkreślił.

Bochenka poproszono też o ocenę innej wypowiedzi szefa MSWiA. Błaszczak w "Sygnałach dnia" w Radiowej Jedynce mówiąc o obrońcy 21-letniego Sebastiana K. mec. Wojciechu Pocieju podkreślił: "Ja rozumiem, że pan Pociej włącza się w akcję dotyczącą tego, żeby podważyć pierwsze ustalenia świadczące o tym, kto spowodował ten wypadek. Bierze za to pieniądze, a więc ma tytuł do tego, żeby takie działania robić".

Wypadek Szydło. "W obronę kierowcy angażuje się jeden z senatorów PO"

- To było stwierdzenie faktu. Prawda jest taka, że taka jest rola adwokata. Adwokat reprezentuje swojego klienta, jest prawo do obrony i on reprezentuje taką linię - powiedział Bochenek.

Na pytanie, czemu w takim razie mówił o rodzinnych powiązaniach adwokata z PO, rzecznik rządu odparł: "No takie są". - To, kto reprezentuje tego pana (kierowcę seicento) to jest sprawa druga - zaznaczył. Dodał, że "niepotrzebnie angażuje się tutaj najbliższa rodzina jednego z senatorów Platformy Obywatelskiej w tę sprawę".

W piątek w Oświęcimiu doszło do wypadku, w którym poszkodowana została premier Beata Szydło. Rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie miał zacząć skręcać w lewo i zderzyć się z autem, w którym była szefowa rządu. Oprócz niej poszkodowani zostali dwaj funkcjonariusze BOR z tego samochodu, w tym kierowca. Prokuratura Regionalna w Krakowie przedstawiła 21-letniemu kierowcy zarzut nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, zagrożonego karą do 3 lat więzienia.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (5)
Zobacz także