Wyniki wyborów i czas rozliczeń. Grzegorz Schetyna spotyka się z "baronami", w tym tygodniu zebranie Zarządu Krajowego PO
Miała być konferencja prasowa z pytaniami dziennikarzy, było krótkie oświadczenie i zignorowanie mediów. Grzegorz Schetyna nie chce słyszeć pytań o swoją polityczną przyszłość. W środę – jak się dowiadujemy – odbędzie się posiedzenie zarządu PO, a więc ścisłych władz partii. Schetyna ma za sobą, jak słyszymy, spotkanie z szefami regionów. Najbliższe kilka dni to czas na podsumowanie kampanii.
15.10.2019 | aktual.: 15.10.2019 21:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wtorkowe popołudnie, trwa posiedzenie Sejmu. Biuro prasowe PO zaprasza na konferencję z udziałem liderów partii. Ma być Grzegorz Schetyna, Małgorzata Kidawa-Błońska, Borys Budka, Bogdan Borusewicz.
W siedzibie Platformy, tuż obok budynku parlamentu, zjawia się więcej dziennikarzy niż zazwyczaj. Nic dziwnego: pytań do lidera PO jest sporo.
Ten jednak – ku zdziwieniu mediów – zamiast zorganizowania konferencji, wygłasza jedynie krótkie oświadczenie: – Tylko zintegrowana, współpracująca ze sobą opozycja daje szansę na zwycięstwo wyborcze – mówi Schetyna po trzeciej z rzędu, wyborczej porażce z PiS.
– Zapraszamy do rozmów indywidualnych – mówi do zdziwionych dziennikarzy rzecznik Platformy. Tyle że szef tej partii, zamiast odpowiedzieć na pytania, wychodzi z sali i znika w swoim gabinecie.
Wybory parlamentarne. Oczekiwanie na wyjaśnienia
Jak słyszymy, Schetyna miał pierwotnie zaplanowane odpowiadanie na pytania – wcześniej miał przedstawić Borusewicza jako kandydata na marszałka Senatu, zmienił zdanie pod wpływem PSL – ale zrezygnował. Powód? Wysyp krytycznych wypowiedzi pod jego adresem ze strony polityków PO. I masa analiz dziennikarzy i komentatorów dotyczących politycznej przyszłości szefa Platformy. Analiz rzecz jasna krytycznych.
Większość z nich wskazuje, że PO jest niezdolna do wygrania jakichkolwiek wyborów ze Schetyną na czele. "Fakt, że Grzegorz Schetyna nie powinien dalej prowadzić największej partii opozycyjnej, wydaje się oczywisty. Pytanie, jak dokonać zmiany w sposób uporządkowany. Jeśli to się nie uda, opozycja znów będzie do kolejnych wyborów zupełnie nieprzygotowana" – uważa Łukasz Pawłowski z "Kultury Liberalnej" (to tej redakcji Schetyna kilka miesięcy temu powiedział: "jeśli przegram te wybory, nikt następnej szansy mi nie da").
Polityk Platformy: – Działacze oczekują, że Grzegorz wyjaśni im, jak i w jakim kierunku dalej ma zamiar prowadzić opozycję. Tyle że cierpliwość już się kończy, nikt już nie wierzy w bajki o "zjednoczeniu opozycji". A Grzegorz w kółko śpiewa tę samą piosenkę.
Wybory 13 października pokazały, że "dodawanie" do siebie kolejnych partii nie przekłada się na proporcjonalny wzrost poparcia. Koalicja Obywatelska otrzymała wynik gorszy niż tworzące ją partie łącznie w wyborach w 2015 roku.
Trzymać się jak najdalej
– Grzegorz Schetyna przegrał swoje wybory, zrobił kompromitujący wynik [we Wrocławiu] i doprowadził swoją partię do bardzo złego wyniku w wyborach do Sejmu. Nie ma żadnego moralnego prawa ktoś, kto przegrał, by dyktować tym przyszłym senatorom, którzy z PiS-em wygrali, czegokolwiek – mówi w rozmowie z WP w Sejmie nowy senator, były polityk PO Michał Kamiński.
Jak dodaje: – W wykonaniu Schetyny widzieliśmy cyrk, żałosny koncert trwający przez miesiące. Zmienianie kandydatów w wyborach, przesuwanie kandydatów na listach w ostatniej chwili, zawieranie sojuszy z partiami, które później się dzieliło, wyrzucanie ludzi, marginalizowanie ambitnych. Ta polityka poniosła klęskę w ostatnich wyborach.
Kamiński uważa, że "Schetyna powinien się trzymać jak najdalej od ludzi, którzy chcą skutecznie walczyć z PiS-em".
– Czy w takim razie Grzegorz Schetyna powinien ubiegać się ponownie o funkcję szefa PO? – pytamy byłego polityka Platformy.
– Coraz więcej posłów i senatorów PO mówi wprost: Schetyna powinien odejść – odpowiada rozmówca WP.
Wyniki wyborów i klęska w mateczniku
W sejmowych kuluarach mówi się o fatalnym wyniku lidera PO w rodzinnym mateczniku. Wyniki we Wrocławiu to – twierdzą rozmówcy WP – klęska Grzegorza Schetyny. Liderowi PO nie udało się wygrać z kandydatką PiS, szeregową posłanką Mirosławą Stachowiak-Różecką (w Sejmie dopiero od 2015 r.), która zdobyła 91 tys. głosów. Na Schetynę zagłosowało jedynie 67 tys. wyborców, co jest zaledwie 7. wynikiem w skali kraju spośród polityków Platformy. Dużo więcej głosów od lidera dostali m.in. Borys Budka, Sławomir Nitras czy Joanna Jaśkowiak.
Schetyna otrzymał niespełna jedną trzecią wszystkich głosów oddanych na listę Koalicji w jego okręgu. Dla porównania – jak wskazują analitycy – na Małgorzatę Kidawę-Błońską, która uzyskała ponad 408 tysięcy głosów, oddano ponad 70 proc. głosów, które padły w Warszawie na listę Koalicji Obywatelskiej.
To jest przepaść.
Były prezydent Wrocławia, nowy senator i polityk PO Bogdan Zdrojewski mówi WP: – Grzegorz Schetyna wie, co powinien zrobić. Ale czy to zrobi? Nie wiem.
Nasz rozmówca, jeśli chodzi słaby wynik Schetyny we Wrocławiu, broni mimo wszystko szefa Platformy: – Znajduję jedno usprawiedliwienie. Schetyna, decydując się na wskazanie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jako kandydatki na premiera, zrobił ruch korzystny wyborczo dla niej, ale dla siebie bardzo trudny. Bo skrócił swoją indywidualną kampanię.
– Ale we Wrocławiu widzieliśmy głównie plakaty przewodniczącego Schetyny, a nie kandydatki PiS – zauważamy.
– Jak widać, same billboardy i plakaty nie wygrywają wyborów – odpowiada Zdrojewski.
Sama Kidawa-Błońska stwierdziła, że wynik Schetyny "nie był imponujący". Podobnie było z jego ludźmi: współpracownicy szefa PO, jak Robert Tyszkiewicz (Białystok) czy Rafał Grupiński (Poznań), zostali "przeskoczeni" w wyborach przez – wydawałoby się – mniej znanych i dużo mniej doświadczonych polityków Koalicji Obywatelskiej.
Znaczna część działaczy KO – co widać w powyższym wpisie na Twitterze – ma już dość obecnego przywództwa. Ale dopiero po wyborach można usłyszeć tak mocne i jednoznaczne głosy zawodu wśród polityków. Zawodu liderem, kampanią, jej organizacją i koordynacją, a właściwie jej brakiem.
Bo to Grzegorz Schetyna wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami odpowiada za przegraną kampanię. Kluczowe decyzje, nie tylko organizacyjne – jak np. ta o udziale Lecha Wałęsy w konwencji KO, która "rozwaliła" kampanię na ostatnim jej odcinku – były podejmowane bez udziału szefa sztabu Krzysztofa Brejzy.
Schetyna jest politykiem "niewybieralnym" – takie przekonanie panuje w szeregach opozycji. Po 13 października jeszcze więcej osób utwierdziło się w tym przekonaniu.
Nawet niemieckie media, bardzo krytyczne wobec PiS, które przyglądały się sytuacji powyborczej, po przegranej Schetyny pisały, że polityk ten jest – jak to ujął "Der Spiegel" – "katastrofalnie nielubiany". Zdaniem "Die Welt" PO działała w tej kampanii "bez wiary i pomysłów, a jej szef nie był w stanie dorównać Jarosławowi Kaczyńskiemu".
– Skoro naszych dziennikarzy Grzesiek ma gdzieś, niech poczyta chociaż niemieckich – śmieje się poseł, który cytuje nam te fragmenty.
Czas rozliczeń
– Dziś widać, że Platformie Obywatelskiej potrzebny jest nowy przywódca, nie tylko dlatego, że Schetyna przegrał wybory i nie poprawił wyniku partii. Znacznie bardziej niepokojący dla sympatyków partii powinien być fakt, że Schetyna nie ma pomysłu, jak tchnąć w partię nowe życie, jak przekonać wyborców, że PO pod jego rządami się zmieniła i jak odzyskać zaufanie elektoratu. Nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić – uważa publicysta Łukasz Pawłowski.
Są jednak i tacy, którzy bronią szefa PO. Jak Tomasz Siemoniak, "desygnowany" przez Schetynę na szefa klubu parlamentarnego PO/KO: – Za wcześnie, żeby o tym mówić. To jest czas, w którym w pełni powinniśmy wspierać Grzegorza Schetynę jako przewodniczącego. Kto chce kandydować ma szefa PO, powinien za jakiś czas te aspiracje zgłosić, natomiast kto dziś podważa przywództwo czy atakuje Grzegorza Schetynę, działa na szkodę opozycji i Koalicji Obywatelskiej. To nie jest moment na rozliczenia i wewnętrzne napięcia – stwierdził polityk w rozmowie z portalem wiadomo.co.
Czas rozliczeń jednak nastąpi. Z kuluarowych rozmów z politykami Platformy wynika, że być może szybciej, niż się wielu dziś wydaje. Wybory na szefa PO mogą odbyć się bowiem – tak wynika ze statutu partii – już pod koniec roku.
W środę – jak się dowiadujemy – odbędzie się posiedzenie zarządu PO, a więc ścisłych władz partii. Schetyna ma za sobą, jak słyszymy, spotkanie z szefami regionów. Najbliższe kilka dni to czas na podsumowanie kampanii. Kampanii nieudanej.