ŚwiatWykiwał rosyjskiego szpiega. Podwójny agent opowiedział WP, co mu w tym pomogło

Wykiwał rosyjskiego szpiega. Podwójny agent opowiedział WP, co mu w tym pomogło

Naveed Jamali był zwykłym cywilem i nigdy nie przechodził żadnego szkolenia pod hasłem "Jak złapać rosyjskiego szpiega". A jednak właśnie tego dokonał, stając się - na własne życzenie - podwójnym agentem. Przez trzy lata "sprzedawał" rosyjskiemu dyplomacie informacje, współpracując jednocześnie z FBI. Swoją historię opisał w książce, która trafiła także do polskich księgarń dzięki wydawnictwu Znak. A Wirtualnej Polsce Jamali opowiedział, dlaczego w ogóle wplątał się w szpiegowską operację i jak w trakcie jej trwania pomogły mu kwestie z ulubionych filmów.

Wykiwał rosyjskiego szpiega. Podwójny agent opowiedział WP, co mu w tym pomogło
Źródło zdjęć: © AFP | Mandel Ngan
Małgorzata Gorol

WP: Małgorzata Gorol: Niejako odziedziczył pan kontakt do rosyjskiego szpiega. Przez około 20 lat rosyjscy dyplomaci przy ONZ przychodzili do prowadzonej przez pana rodziców firmy, która zajmowała się wyszukiwaniem specjalistycznych książek i artykułów. Ale gdy przejął pan rodzinny biznes, przeniósł te relacje na zupełnie inny poziom. Czy może pan wyjaśnić czytelnikom, dlaczego się na to zdecydował i postanowił zostać podwójnym agentem?

Naveed Jamali: - Chciałem wstąpić do marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych i gdy odrzucono moje podanie, postanowiłem, że będę się jeszcze raz ubiegać o przyjęcie. Powiedziano mi, że przy drugim podejściu powinienem pokazać rozwój i zmiany w swoim życiorysie. Po prostu pomyślałem, że pomagając FBI, dostanę list rekomendacyjny, by drugi raz aplikować (do marynarki - red.)

WP: Rosyjski szpieg, którego przez trzy lata stopniowo wciągał pan w coraz większą pułapkę, to niejaki Oleg. To, jak go pan opisał w książce, sprawia, że budzi on więcej śmiechu, a czasem politowania, niż strachu. Ale czy gdy operacja FBI była w toku, też pan odbierał go jako niegroźnego? Czy był jakiś moment, w którym przestraszył się pan Olega lub tego, co mógłby on zrobić?

- Stłumiłem te uczucia, choć rozumiałem, kim jest Oleg - oficerem rosyjskiego wywiadu i członkiem budzących strach nuklearnych sił zbrojnych. Nie bałem się, nie dlatego, że byłem taki odważny, ale raczej dlatego, że gdybym przyznał, z kim mam do czynienia, strach by mnie sparaliżował. Przekonałem samego siebie, że Oleg to tylko człowiek, nikt więcej. Strach oblatywał mnie zawsze po spotkaniach z Olegiem, ale nie w ich trakcie - z jednym wyjątkiem, gdy Oleg uścisnął mi dłoń i powiedział, że pójdziemy gdzie indziej. Ten spacer do nowej lokalizacji był przerażający. Nie byłem pewien, czy Rosjanie nie wciągną mnie do jakiegoś vana i nie przepadnę bez wieści!

WP: Jest pan wielkim fanem filmów i książek o szpiegach. Jak się ma prawdziwe życie podwójnego agenta do tego, co można zobaczyć na ekranie lub przeczytać w książkach? Zawiodło pana, a może przeciwnie? Czy jakaś książka lub film okazały się szczególnie pomocne podczas prowadzenia operacji przeciw Olegowi?

- Używałem kwestii z filmów takich jak "Miami Vice", "Ronin" i "Zawód: szpieg" w rozmowach z Olegiem i FBI. Więc brawura pokazywana w filmach jak najbardziej się zgadza! Radzenie sobie z Rosjanami było emocjonujące i pełne wyzwań, nie sądzę bym mógł wytrzymać więcej! Pokochałem "Miami Vice" i "Zawód: szpieg", te doskonałe film pomogły mi stworzyć swoją postać w kontaktach Rosjanach.

WP: Ponoć praca jako podwójny agent to prawdziwy koszmar - trzeba udawać różne osobowości, a granice między nimi z czasem zaczynają się zacierać. Człowiek zastanawia się, czy nie ma schizofrenii. Pan również musiał być jedną osobą przy Olegu i inną przy swojej żonie, kolegach czy FBI. Te dwie osoby miały wspólne tylko imię i nazwisko. Jak pan sobie z tym radził?

- Było mi bardzo trudno oddzielać te światy. Budziłem się, zamartwiając się czymś, o czym nikt nie miał pojęcia, że się dzieje. Człowiek zaczyna się wtedy zastanawiać, czy to ma jakieś znaczenie. Pod koniec bardziej ryzykowałem. Być może najbardziej ryzykowne było wytatuowanie sobie na przedramieniu mojego kryptonimu (operacyjnego - red.)!

WP: * Czy był jakiś moment w ciągu tych trzech lat, gdy pomyślał pan: koniec, było miło, ale się skończyło; chcę mieć wolne od Olega i FBI?*

- Nawet w najtrudniejsze dni nie oddałbym tego za nic na świecie! Uwielbiałem każdą sekundę i zrobiłbym to jeszcze raz!

WP: * Wasza operacja pokazała, że rosyjscy "dyplomaci" nie zawsze zajmują się tylko dyplomacją, ale część z nich to po prostu szpiedzy. Jakie były jej echa? Czy to, jak postanowiono zakończyć pana kilkuletnie zwodzenie Olega (by nie zdradzać za dużo), faktycznie wywołało popłoch wśród Rosjan?*

- Klejnotem koronnym każdej agencji wywiadu są jej aktywa lub szpiedzy. Rosjanie byli tam nie tylko po to, by wykradać informacje, ale by rekrutować szpiegów. Mieli ograniczony czas, pieniądze i zasoby, by to zrobić. Przez trzy lata byłem głównym celem ich rekrutacyjnych wysiłków, co oznacza, że nie mogli w tym czasie rekrutować "prawdziwych" szpiegów. Co więcej, gdy operacja zakończyła się, Rosjanie musieli założyć, że wiele ich aktywów, bezpiecznych miejsc spotkań etc., których używał Oleg, było spalonych. W rezultacie, o czym donoszę z radością, moja operacja sprawiła, że Rosjanie na jakiś czas zawiesili operacje w USA, dopóki nie byli w stanie sprawdzić wszystkiego. Oczywiście niedługo potem Anna Chapman została aresztowana w Nowym Jorku i jestem pewien, że to nie był przypadek. Więc ta operacja miała ogromny wpływ na Rosjan.

WP: * Współpracował pan z FBI jako cywil. Nie chciał Pan po zakończeniu operacji wstąpić potem do "Biura", zamiast do wywiadu marynarki wojennej?*

- Myślałem o tym, ale zdecydowałem się wstąpić do marynarki.

WP: * Zakładam, że FBI czytało pana książkę przed publikacją ze względów bezpieczeństwa. Obyło się bez cenzury czy musiał pan usunąć jakieś wątki?*

- FBI nie robiło takiej kontroli, ale marynarka wojenna tak. Nie było żadnych zmian. Ja zmieniłem imiona agentów FBI, by ich chronić.

WP: * Słyszałam, że jedna z wytwórni filmowych chce zekranizować pana książkę. Czy wiadomo już, kto pana zagra, a może pan ma jakieś swoje typy?*

- Prawa do ekranizacji nabyło studio 20th Century Fox, reżyserem będzie Marc Webb ("Niesamowity Spider-Man"), a Mark Heyman ("Zapaśnik", "Czarny Łabędź") napisze scenariusz. Jestem taki podekscytowany, że powstanie film, i nie mogę się doczekać, co Marc Webb zrobi z tą historią!

Obraz
© (fot. http://www.naveedjamali.com)

Naveed Jamali - główny autor i bohater książki "Jak złapać rosyjskiego szpiega. Prawdziwa historia zwykłego Amerykanina, który został podwójnym agentem".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (44)