Już nawet Rosjanie mają dość armii Putina. "Wywieźli cały majątek"
Rosjanie składają do prokuratury skargi na rosyjskich żołnierzy. Donoszą w nich o szabrownictwie, którego dopuszcza się armia Władimira Putina w separatystycznych republikach na wschodzie Ukrainy.
11.08.2022 | aktual.: 11.08.2022 18:09
Do pism dotarły portale śledcze Bellingcat i Insider. Ten drugi wszedł w posiadanie archiwum skarg rosyjskich obywateli do prokuratury wojskowej Rosji, odzwierciedlających rzeczywistą sytuację w tzw. republikach ludowych - donieckiej i ługańskiej. Oba portale potwierdziły autentyczność skarg.
Ze skarg wynika, że rosyjcy poborowi są okłamywani lub przymuszani do wyjazdu w strefę działań bojowych do Ukrainy, przy czym nie zapewnia się im ani odpowiedniego wyżywienia, ani pomocy lekarskiej.
Zobacz też: Ukraińcy zadrwili z Rosjan uciekających z Krymu. "Czas wyjeżdżać"
"Jeszcze takiego bestialstwa nie widzieli"
Autor jednej ze skarg pisze, że jego rodzice mieszkają we wsi Lubiwka w obwodzie donieckim i dochodzi tam do "bestialstw i szabru" ze strony rosyjskich żołnierzy. W skardze napisano, że rosyjski czołg staranował ogrodzenie domu oraz bramę do garażu, która upadła na samochody.
"Ukradli części zapasowe i sprzęt wartości 200 tys. rubli (15 tys. zł), a nawet drobne i prezerwatywy z samochodu. (…) Moi rodzice żyli osiem lat na terytorium Donieckiej Republiki Ludowej, a jeszcze takiego bestialstwa nie widzieli" – napisał.
"Wywieźli cały majątek, nawet zabawki i ubrania"
W innej skardze mowa o tym, że w wiosce Baranykiwka w obwodzie ługańskim uzbrojona "banda szabrowników", złożona z około 20 żołnierzy i oficerów, okradła budynki mieszkalne i obiekty infrastruktury: szkołę, przedszkole, aptekę i trzy sklepy.
"Mieszkali w moim budynku dwa tygodnie, a potem wywieźli cały majątek, nawet zabawki i noszone ubrania. W tym czasie okradali cały rejon. 15 skradzionych samochodów wywieźli w nieznanym kierunku. (…) We wsiach wyłamywali drzwi i zabierali wszystko: kartofle, marchew, telewizory" – czytamy.
Czytaj również: Rosjanie tego nie ukryją. Oto co stało się na Krymie