Wybory w USA. Biden wygrał, ale prawnicy Trumpa sprawdzą każdy głos
Wybory w USA. Choć nie skończyło się jeszcze zliczanie wszystkich głosów, to media nie mają wątpliwości, że Joe Biden zostanie nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Jego rywal Donald Trump, wciąż nie przyznał się do porażki. Wraz ze swoimi prawnikami zapowiada, że będzie sprawdzać ważność oddanych głosów.
09.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 07:51
Głosy liczone są jeszcze w czterech stanach. Mowa o Arizonie, Georgii, Karolinie Północnej i Alasce. Niezależnie od tego kto ostatecznie w nich wygra (choć to też można już przewidzieć) następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie Joe Biden. Otrzyma on co najmniej 279 głosów elektorskich.
Jeszcze do soboty mówiło się, że żeby zostać prezydentem Joe Biden musi utrzymać dobry rezultat w Nevadzie. Tymczasem polityk nie tylko zwyciężył tam, ale też przekonał do siebie wyborców w Pensylwanii. Dzięki temu Demokracie nie muszą się już obawiać o ostateczny rezultat wyborów. Stało się tak za sprawą głosów wysyłanych listownie, na których data stempla pocztowego pochodziła sprzed 3 listopada. W ten sposób głosowali głównie wyborcy nowego prezydenta elekta.
Wybory w USA. Donald Trump kwestionuje wynik
Inne zdanie na ten temat ma Donald Trump i jego sztabowcy. W niedzielę Rudy Giuliani były burmistrz Nowego Jorku i przyjaciel Trumpa zwołał specjalną konferencję prasową, na której zapowiedział, że wraz z armią prawników zamierza drobiazgowo sprawdzić każdy głos oddany w tzw. "swing states", a więc stanach, w których do końca nie było wiadomo kto wygra wybory.
Co ciekawe konferencja odbyła się przed budynkiem niewielkiej firmy ogrodniczej na przedmieściach Filadelfii. Sztabowcy Trumpa mieli początkowo zorganizować spotkanie w prestiżowym hotelu, który nazywa się tak samo jak firma. Pomyłki nie dało już się odkręcić.
Choć otoczenie nie dodawało Giulianiemu powagi, jego przekaz był już zupełnie serio. Polityk zapowiedział, że ujawni dowody na przekręty wyborcze w kilku stanach, a może "nawet w dziesięciu". Wiemy, że chodzi przede wszystkim o Pensylwanię, Michigan, Wisconsin, Nevadę i Arizonę. Gdyby faktycznie prawnikom Trumpa udało się zakwestionować wynik w dwóch z tych stanów sprawa ostatecznego zwycięstwa Bidena mogłaby trafić przed oblicze Sądu Najwyższego.
To jednak mało prawdopodobne, Biden uzyskał po prostu zbyt dużą przewagę aby mógł ją zawdzięczać matactwu. Poza tym trumpiści o dowodach dużo mówią, ale ich nie ujawniają. Sceptyczni wobec tej taktyki są sami działacze partii republikańskiej, którzy głośno przyznają porażkę w wyborach. Nawet telewizja Fox News, która do tej pory była tubą propagandową 46. prezydenta USA mówi wprost o zwycięstwie Bidena, a zachowanie Trumpa ocenia jako "niebezpieczne".
Wybory w USA. Gdzie trumpiści widzą oszustwa?
Gdzie dokładnie prawnicy Trumpa mają doszukiwać się oszustw? W Pensylwani, z której wynik ostatecznie zadecydował o zwycięstwie Bidena, przeszkadzać miałby im rzekome ograniczenia dla republikańskich obserwatorów podczas procesu zliczania głosów. Tych trzeba było zarejestrować przed wyborami, ale ich ilość była ograniczona ze względu na epidemię koronawirusa.
Giuliani twierdzi, że obserwatorzy stali zbyt daleko od osób przeliczających głosy, by móc realnie je kontrolować. Przeszkadza mu także fakt, że głosy do lokali wyborczych spływały już po 3 listopada, co uważa za nielegalne. W Nevadzie miały według niego głosować osoby, które w stanie już nie mieszkają, a w Arizonie maszyna wyborcza (w USA głosuje się przy pomocy komputerów przypominających bankomaty) miała odrzucać głosy oddane na Donalda Trumpa.
Nawet gdyby sąd zgodził się na ponowne przeliczanie głosów, w którymkolwiek z tych stanów to jest niemożliwym aby nowy rezultat był inny o dziesiątki tysięcy głosów od tego, który otrzymano za pierwszym razem. Do Joe Bidena spływają setki gratulacji, płynących z całego świata.
Wybory w USA. Nie wszyscy gratulują Bidenowi
Sprawa gratulacji wysłanych przez prezydenta Andrzeja Dudę za pośrednictwem Twittera była już szeroko omawiana. Komentatorów zbulwersowało, że Duda ograniczył się do pogratulowania "udanej kampanii", a nie zostania nowym prezydentem-elektem.
Żadnej noty do sztabu Bidena nie wysłali przywódcy Rosji, Korei Północnej czy Brazylii. Z kolei wśród polskich polityków opinie na temat wyborów w USA są różne. Gratulacje Joe Bidenowi wysłał Borys Budka, ale już przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski niemal codziennie wrzuca na swój profil na Twitterze kolaże sugerujące, że zwycięstwo Bidena oparło się na przekręcie.