Wybory w Turcji: To ostatni, ryzykowny etap w grze o pełnię władzy dla Erdogana
Turcy decydują o kształcie swojego państwa i przyszłości prezydenta Erdogana. Opozycja pierwszy raz od dawna ma szansę przejąć władzę. Jeżeli tak się nie stanie, to prezydent sięgnie po niemal sułtańskie uprawnienia.
Około 60 milionów Turków uprawnionych do głosowania wybiera prezydenta i 600 osobowy parlament. W wyścigu o najwyższy urząd w państwie startuje 6 kandydatów, ale liczy się tylko dwóch: obecny prezydent Recep Tayyip Erdogan i lider centro-lewicowej opozycji Muharrem Ince.
Istnieje możliwość, że urzędującemu prezydentowi nie uda się w pierwszej turze uzyskać poparcia ponad połowy głosujących. Wtedy Erdogan i Ince spotkają się w drugiej turze na początku lipca. Wówczas obecny prezydent, zamiast upragnionej drugiej kadencji, może władzę stracić. Waży się także przyszłość większości parlamentarnej partii Erdogana - AKP.
W tych wyborach nie chodzi wyłącznie o to, kto stanie na czele państwa i jak trudno będzie mu rządzić. Nazywany "sułtanem" polityk, stając na czele państwa przed rokiem, przeprowadził referendum konstytucyjne, w którym 51 proc. obywateli zaakceptowało głęboką zmianę ustroju i prowadzenie silnego systemu prezydenckiego.
Dzięki temu nowy prezydent będzie miał w ręku praktycznie wszystkie instrumenty władzy. Zlikwidowane zostanie stanowisko premiera, a głowa państwa samodzielnie powoływać będzie najważniejszych urzędników państwowych, w tym wiceprezydentów i ministrów. Zyska też wpływ na nominacje sędziowskie.
Przeciwnicy krytykują Erdogana za autorytarne zapędy, a kontrkandydaci w wyborach prezydenckich obiecują niewprowadzenie zmian ustrojowych. Wielki przedwyborczy wiec opozycji zgromadzić mógł nawet milion ludzi. Przemawiając do tłumów Ince zapowiedział zniesienie stanu wyjątkowego obowiązującego od nieudanego przewrotu wojskowego w 2016 r., utrzymanie niezawisłości sądów i naprawę chwiejnej gospodarki kraju. W więzieniach nadal przebywa ok. 160 tys. ludzi oskarżonych o wspieranie puczystów, a setki tysięcy straciły pracę. Czystki objęły wojsko, sądy, urzędy, a nawet system szkolnictwa.
Ostatni wiec poparcia dla Erdogana był równie wielki, jak demonstracja opozycji. Obecny prezydent oskarża swojego głównego rywala o brak doświadczenia. Twierdzi, że tylko silna, scentralizowana władza zapewni obywatelom bezpieczeństwo, dobrobyt oraz zagwarantuje Turcji należne jej miejsce w regionie i świecie. Erdogan zapowiada także kontynuację wojny z kurdyjską partyzantką, w pościgu za którą wojska tureckie wkroczyły do Syrii i Iraku.
Emocjonalna kampania wyborcza skupiała się na kwestiach gospodarczych i bezpieczeństwie. Turcy coraz boleśniej odczuwają spadek wartości swojej waluty i inflację szacowaną na 11 proc. Stałym zagrożeniem jest terroryzm, a niepokój budzi stale rosnąca liczba ofiar interwencji w Syrii i Iraku oraz konfliktu z Kurdami.
Kurdyjscy partyzanci na czas wyborów ogłosili zawieszenie broni, które ma umożliwić uczciwe przeprowadzenie głosowania zwłaszcza w południowo-wschodniej części kraju. Tam istnieją największe obawy o fałszowanie głosów i wywieranie presji na wyborców. Szczególnie ważny jest wynik kurdyjskiej partii HDP, która ma szanse wejść do parlamentu i pozbawić AKP większości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl