Wybory w Turcji: To ostatni, ryzykowny etap w grze o pełnię władzy dla Erdogana
Turcy decydują o kształcie swojego państwa i przyszłości prezydenta Erdogana. Opozycja pierwszy raz od dawna ma szansę przejąć władzę. Jeżeli tak się nie stanie, to prezydent sięgnie po niemal sułtańskie uprawnienia.
24.06.2018 | aktual.: 24.06.2018 12:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Około 60 milionów Turków uprawnionych do głosowania wybiera prezydenta i 600 osobowy parlament. W wyścigu o najwyższy urząd w państwie startuje 6 kandydatów, ale liczy się tylko dwóch: obecny prezydent Recep Tayyip Erdogan i lider centro-lewicowej opozycji Muharrem Ince.
Istnieje możliwość, że urzędującemu prezydentowi nie uda się w pierwszej turze uzyskać poparcia ponad połowy głosujących. Wtedy Erdogan i Ince spotkają się w drugiej turze na początku lipca. Wówczas obecny prezydent, zamiast upragnionej drugiej kadencji, może władzę stracić. Waży się także przyszłość większości parlamentarnej partii Erdogana - AKP.
W tych wyborach nie chodzi wyłącznie o to, kto stanie na czele państwa i jak trudno będzie mu rządzić. Nazywany "sułtanem" polityk, stając na czele państwa przed rokiem, przeprowadził referendum konstytucyjne, w którym 51 proc. obywateli zaakceptowało głęboką zmianę ustroju i prowadzenie silnego systemu prezydenckiego.
Dzięki temu nowy prezydent będzie miał w ręku praktycznie wszystkie instrumenty władzy. Zlikwidowane zostanie stanowisko premiera, a głowa państwa samodzielnie powoływać będzie najważniejszych urzędników państwowych, w tym wiceprezydentów i ministrów. Zyska też wpływ na nominacje sędziowskie.
Przeciwnicy krytykują Erdogana za autorytarne zapędy, a kontrkandydaci w wyborach prezydenckich obiecują niewprowadzenie zmian ustrojowych. Wielki przedwyborczy wiec opozycji zgromadzić mógł nawet milion ludzi. Przemawiając do tłumów Ince zapowiedział zniesienie stanu wyjątkowego obowiązującego od nieudanego przewrotu wojskowego w 2016 r., utrzymanie niezawisłości sądów i naprawę chwiejnej gospodarki kraju. W więzieniach nadal przebywa ok. 160 tys. ludzi oskarżonych o wspieranie puczystów, a setki tysięcy straciły pracę. Czystki objęły wojsko, sądy, urzędy, a nawet system szkolnictwa.
Ostatni wiec poparcia dla Erdogana był równie wielki, jak demonstracja opozycji. Obecny prezydent oskarża swojego głównego rywala o brak doświadczenia. Twierdzi, że tylko silna, scentralizowana władza zapewni obywatelom bezpieczeństwo, dobrobyt oraz zagwarantuje Turcji należne jej miejsce w regionie i świecie. Erdogan zapowiada także kontynuację wojny z kurdyjską partyzantką, w pościgu za którą wojska tureckie wkroczyły do Syrii i Iraku.
Emocjonalna kampania wyborcza skupiała się na kwestiach gospodarczych i bezpieczeństwie. Turcy coraz boleśniej odczuwają spadek wartości swojej waluty i inflację szacowaną na 11 proc. Stałym zagrożeniem jest terroryzm, a niepokój budzi stale rosnąca liczba ofiar interwencji w Syrii i Iraku oraz konfliktu z Kurdami.
Kurdyjscy partyzanci na czas wyborów ogłosili zawieszenie broni, które ma umożliwić uczciwe przeprowadzenie głosowania zwłaszcza w południowo-wschodniej części kraju. Tam istnieją największe obawy o fałszowanie głosów i wywieranie presji na wyborców. Szczególnie ważny jest wynik kurdyjskiej partii HDP, która ma szanse wejść do parlamentu i pozbawić AKP większości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl